Szanowni Państwo!

Jaka jest przyszłość Kościoła po śmierci papieża Franciszka? Czy to ważne? I dla kogo – tylko dla katolików? Czy w Europie słucha się jeszcze papieża? Od tych pytań nie sposób odwrócić się po uroczystym pogrzebie w Watykanie i oczekiwaniu na konklawe, nawet jeśli nie jest się katolikiem, wierzącym, czy po prostu sympatykiem zmarłego papieża i instytucji, którą reprezentował.

W Polsce papież Franciszek, po tym jak początkowo wzbudził podziw części społeczeństwa i niemal bunt drugiej, zraził do siebie i tę pierwszą stronę. Bo oto nagle wrażliwy społecznie, otwarty na zmiany, jakim podlega świat, i doceniający ich wagę skromny papież zdaje się nie dostrzegać, kto jest agresorem, a kto ofiarą w wojnie w Ukrainie. Zawód postawą Franciszka przeżyli nawet jego wcześniejsi entuzjaści, którzy po tym, jak papież zrównał cierpienie ofiar rosyjskich i ukraińskich, dopatrywali się niedługiego końca modelu kapłaństwa i władzy w Kościele katolickim, jaki znamy.

Od tej pory zawiedzionych Franciszkiem w Polsce przybyło, także wśród tych, dla których papież na co dzień jest tylko politykiem. Bo gesty zwierzchnika Watykanu, nawet jeśli akurat w Europie nie ma tak wielkiego wpływu, jak na kontynentach, na których katolicyzm jest silniejszy, wciąż mają znaczenie symboliczne. Mogą wzmacniać albo osłabiać morale samych Ukraińców, jak i innych społeczeństw europejskich zmęczonych ciągłym napięciem wynikającym z wojny na wschodzie kontynentu. 

Jednak śmierć Franciszka wywołała powszechne reakcje. Na pogrzeb do Rzymu pojechały delegacje polityków i pielgrzymki wiernych, a wiadomości na ten temat zdominowały media. Szczególnie istotne wydaje się pytanie o następcę Franciszka – jaki Kościół będzie reprezentował?

Biuro prasowe Watykanu poinformowało, że 7 maja rozpocznie się konklawe, które ma wybrać nowego papieża. Od tego, jaką opcję będzie reprezentował, zależy, w jakim kierunku będzie zmierzał katolicyzm. Czy reformator doprowadzi do rozwiązania najbardziej palących problemów społecznych związanych z Kościołem, na czele z pedofilią wśród kleru? Czy reformatorskie działania doprowadzą do rozpadu Kościoła katolickiego? A jeśli następca będzie konserwatywny, to czy nie rozjedzie się ze zmianami, które na świecie dzieją się bez zgody kolejnych papieży? Jakie będą wtedy wpływy Kościoła na politykę i wiernych? W Polsce aktualne pozostaje pytanie o związki Kościoła z państwem i zasoby materialne tej instytucji oraz jej wpływ na polityków. Im silniejszy Kościół, tym wpływ większy.

W najnowszym numerze „Kultury Liberalnej” pytamy, po co nam papież i jaka jest przyszłość Kościoła. 

Profesor Stanisław Obirek, teolog i badacz miejsca religii we współczesnej kulturze, pisze: „By odpowiedzieć na postawione w tytule pytanie:« Jaki Kościół po Franciszku», najpierw trzeba wskazać na główne zmiany, jakie zaszły w katolicyzmie w minionych dwunastu latach. A było ich sporo i to o charakterze wręcz rewolucyjnym. Do większości komentatorów zresztą to najwyraźniej nie dotarło, bo utyskują, że mimo zapowiedzi tak naprawdę Franciszek niczego nie zmienił, a de facto kontynuował konserwatywną doktrynalnie linię poprzedników. Moim zdaniem nie oddaje to sprawiedliwości zamkniętemu 21 kwietnia 2025 roku pontyfikatowi”. 

Rozważając konsekwencje tego, kto będzie następcą Franciszka, Obirek przekonuje, że będzie trwał zapoczątkowany przez Franciszka „katolicyzm trzeciej epoki, czyli pozbawiony ideologicznych, a tym bardziej politycznych ambicji”. Wskazuje na branego pod uwagę kandydata, Anglika Timothy’ego Radcliffe’a, „który wprost zaraża optymizmem i radością życia, a lektura jego tekstów uświadamia, że porusza się on dokładanie w tych samych granicach, jakie dostrzegłem u Franciszka. Za Michele Dillon nazwałem je «katolickim postsekularyzmem», który umożliwia radykalną akceptację światopoglądowego pluralizmu pozbawionego tradycyjnie katolickiej potrzeby nawracania czy oczekiwania, że Inny przyjmie mój sposób postrzegania rzeczywistości. Czy takim stanie się katolicyzm jutra? Jeśli zechce przetrwać, to nie ma wyboru”.

Ignacy Dudkiewicz, filozof, redaktor „Magazynu Kontakt”, czasopisma lewicy katolickiej, pisze: „To nie pierwszy raz, gdy Kościół drepcze z tyłu w procesach zachodzących w obrębie historii idei i filozofii (a nie zawsze tak było). Tradycjonaliści oczywiście burzą się na takie stawianie sprawy, przekonując, że nie jest rolą Kościoła «nadganianie» czy «dopasowywanie się» do aktualnych trendów. Kompletnie nie w tym rzecz. Rzecz w tym, by Kościół – określając to najszumniej, jak się da – był w stanie jakkolwiek uczestniczyć w dyskusji, namyśle nad przyszłością cywilizacji, planety, ludzkości. By nie stał z boku, bo nie może. […] Franciszek się nie wahał i dzięki temu nie dreptał z tyłu, stał się za to ważnym głosem w debacie publicznej”.

Zachęcam do słuchania i oglądania wideopodkastu, którego obszerny fragment publikujemy na naszych stronach. Jakub Bodziony rozmawia w nim z Karoliną Wigurą z redakcji „Kultury Liberalnej” i publicystą oraz teologiem Tomaszem Terlikowskim, autorami książki „Polka ateistka i Polak katolik, o pontyfikacie Franciszka i zmianach, jakie mogą czekać Kościół. Oraz o tym, jakie one mają znaczenie, jeśli chodzi o współczesne problemy. „Czy Franciszek mógłby coś realnie zrobić z problemem migracji w Europie, albo w ogóle gdziekolwiek na świecie? Nie mógłby, bo to nie od niego zależy. On może co najwyżej uprawiać coś, co nazywam «lamentem». To znaczy, że jedzie na Lampedusę i wita uchodźców albo zaprasza do siebie rodzinę, podczas gdy nie można zaprosić tysiąca innych rodzin – to jest lament nad kondycją współczesnego człowieka żyjącego w luksusie”.

Zachęcam też do lektury tekstu Heleny Anny Jędrzejczak opublikowanego wkrótce po śmierci Franciszka, w którym ocenia ona to, co jest uznawane za odwagę zmarłego papieża i jego skuteczność. „Trudno nie doceniać gestów i działań symbolicznych papieża Franciszka: odwiedzenia Lampedusy, obmycia nóg uchodźcom i kobietom, zarządzonych dymisji z powodu tuszowania pedofilii. Mam jednak nieodparte wrażenie, że były to przede wszystkim działania symboliczne. Stawiające papieża w świetle reflektorów, kierujące ku niemu uwagę świata. I na dłuższą metę nic niezmieniające”.

Przypominam też felieton Tomasza Terlikowskiego, w którym ocenia pontyfikat Franciszka. „Czy papież Franciszek zmienił Kościół? Bez wątpienia. Ale czy jego reforma, a według niektórych rewolucja, zostanie przyswojona w Kościele i wpłynie na jego przyszłość? Na to pytanie odpowiedź wcale nie jest oczywista. Jednak z pewnością Franciszek odcisnął na życiu Kościoła piętno, które niełatwo będzie zetrzeć”.

Życzę dobrej lektury,

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, 

zastępczyni redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”