Państwowy Instytut Wydawniczy kontynuuje wznawianie, a raczej ponawianie wydanych lata temu przekładów książek, które ukazały się w krajach swojego pochodzenia ponownie w zmienionych wersjach. Nowa wersja jest od nowa tłumaczona – to rzadkie zjawisko na polskim rynku wydawniczym. Na początku roku ukazał się przekład zaktualizowanego wydania pracy Barry’ego Cunliffe’a o starożytnych Celtach. Tytuł jej jest po prawdzie odrobinę pleonastyczny, bo o Celtach nowożytnych, a nawet średniowiecznych trudno byłoby coś obszerniej powiedzieć (o ile nie poszerzy się w istotny sposób zakresu tego etnonimu), ale mniejsza o detale nazewnicze. Być może chodzi w tym tytule o podkreślenie, że autora interesują przede wszystkim historyczni Celtowie, a nie ich kulturowe wcielenia znane z ostatnich wieków ani też współcześnie istniejące narody, które od nich pochodzą, jak na przykład Bretończycy lub Walijczycy.
Książki o tematyce historycznej cieszą się obecnie ponadprzeciętną popularnością, lecz są to często książki pisane odmiennie niż w XX wieku. Publiczność nie jest teraz szczególnie zainteresowana poznawaniem rezultatów rzetelnej i na ogół mało efektownej pracy na źródłach, historii drobnych odkryć i detali debat toczonych przez specjalistów – nawet jeśli podawane są one w przystępnej, popularnej formie. Znacznie większym powodzeniem cieszą się książki, w których wiedza historyczna służy jako podstawa dla barwnych opisów „realiów”.
Słowo „realia” ujęte w cudzysłów staje się paradoksalne. Generalnie nie mamy dostępu do żadnej rzeczywistości poza tą, którą aktualnie sami przeżywamy. Wszelkie inne jej stany i procesy są dla nas dostępne tylko przez ich ślady, materialne lub symboliczne. Takimi śladami są na przykład zabytki i teksty. Nigdy nie stanowią one wiernej kopii swoich źródeł, ponieważ ani słowo, ani materialna pozostałość nie są tożsame z tym, co reprezentują. Dlatego ich rozumienie bywa z reguły wynikiem skomplikowanych zabiegów i nigdy nie jest absolutnie pewne. Rzeczowe opracowania historyczne uwzględniają tę niepewność już od czasów Herodota, ale wiele łatwych ujęć pomija ją. Stąd wysyp książek „historycznych”, których czytelnicy mogą delektować się szczegółowymi relacjami ze stanów świadomości osób, które żyły pięćset albo tysiąc lat temu, oraz precyzyjnymi opisami dźwięków i zapachów, które te osoby postrzegały w doświadczanym przez siebie świecie.
Znalezienie złotego środka między takimi wykwitami wyobraźni a suchym, rzeczowym sprawozdaniem ze stanu badań nad źródłami nie jest proste. Dawniej historycy wytyczali ów środek w wypracowanej literackiej stylistyce swoich tekstów (której cechy przeanalizowali pod koniec ubiegłego wieku teoretycy-narratywiści). Dziś jednak mało kto spośród autorów sili się na takie zabiegi, bo też i mało kto by je zauważył i docenił po stronie odbiorców.
Książka o starożytnych Celtach należy do opracowań łączących w miarę możności rzetelne sprawozdanie ze stanu badań i wiedzy o swoim przedmiocie z uobecniającymi opisami realiów. Zadanie autora było tym trudniejsze, że Celtowie (niekiedy pojawiający się w polskim piśmiennictwie jako Keltowie) należą do ludów mających wyjątkowo bogate „życie pośmiertne” w dziejach kultur europejskich. Realnie żyli oni i działali niemal w całej Europie Zachodniej i Południowej w pierwszym tysiącleciu przed naszą erą. Trochę podobnie jak późniejsi o tysiąc lat Normanowie, Celtowie byli obecni na bardzo zróżnicowanych obszarach – na półwyspie Iberyjskim, na Wyspach Brytyjskich, w Italii, przejściowo w Grecji (Rzymianie i Grecy nazywali ich Gallami lub Galami), a także w Anatolii, gdzie znano ich jako Galatów. Nie zakładali państw, przynajmniej takich, jakie znamy z obszaru ówczesnych kultur śródziemnomorskich. Nie dbali też chyba o kumulowanie wiedzy – dlatego, podobnie jak w przypadku innych ludów „barbarzyńskich”, znani są jedynie z przekazów walczących z nimi ludów „cywilizowanych”, których dziejopisowie regularnie podkreślali ich wyjątkową bitność w walce. Celtyckie plemię Senonów zdobyło Rzym prawdopodobnie w 390 lub 387 roku przed naszą erą – następny taki przypadek zdarzył się osiemset lat później, w roku 410 naszej ery, kiedy Rzym poddał się Wizygotom. Renoma „Wiecznego Miasta” powstała na tym właśnie fundamencie, na jego niedostępności dla „barbarzyńców”.
Autor „Starożytnych Celtów” rekonstruuje, na ile jest to możliwe, nie tylko historię plemion celtyckich sprzed dwudziestu kilku wieków, ale również historię pamięci o nich w późniejszych epokach. A jest tu do ogarnięcia materiał nadzwyczaj bogaty. Znaczenie Celtów w historii idei kulturowych narodów takich jak Francuzi, Bretończycy, Walijczycy czy pośrednio również Irlandczycy i Anglicy, jest bowiem bardzo duże. Celtowie odgrywają w Europie Zachodniej rolę trochę – ale tylko trochę – podobną do tej, jaką w historii idei rządzących umysłami Polaków odgrywali przez długi czas Sarmaci. Rola ta dotyczyła jednak głównie tożsamości kulturowych, w życiu politycznym była znacznie słabsza. Nie było zatem szerzej znanych idei „celtyckiego imperium”. Jednakże w nowożytnym i nowoczesnym przywracaniu pamięci o nich szło głównie o przypomnienie, że lud ten istniał, działał i oddziaływał przed ukształtowaniem się porządku politycznego i narodowego, który Europa uznała za oczywisty już w głębokim średniowieczu – co znaczy, że konfiguracja zachodnioeuropejskich państw narodowych, jaka wyłoniła się we wczesnej nowożytności, nie odzwierciedlała tradycji poszczególnych wchodzących w jej skład ludów tak jednoznacznie i przejrzyście, jak widzieli to jej twórcy. Widać to bardzo dobrze na mapach ukazujących zasiedlenie Europy przez Celtów i kierunki ich migracji – mapy te nie są podobne do map politycznych z którejkolwiek epoki po upadku Cesarstwa Rzymskiego.
O rekonstrukcji dziejów kultur niepiśmiennych decydują historia, archeologia i językoznawstwo historyczne. Obraz tych kultur wyłania się z triangulacji prowadzonej między tymi trzema dziedzinami przy okazji badań nad każdą wymarłą kulturą, cywilizacją, etnosem czy państwem upadłym setki lat temu bez kontynuacji, czasami również nad początkami państw i narodów obecnie istniejących. Jest to bardzo trudne zadanie, wymagające łączenia odmiennych kompetencji badawczych i intelektualnych. W książce o starożytnych Celtach udało się je w miarę istniejących dziś możliwości zrealizować. O jej nowej polskiej edycji warto powiedzieć jeszcze, że zwraca uwagę zarówno wysokiej jakości papierem, jak i tym, że wszystkie zamieszczone w niej ilustracje i ryciny (a jest ich wiele) są barwne. To rzadki przypadek w polskiej poligrafii AD 2024.
Książka:
Barry Cunliffe, „Starożytni Celtowie”, przeł. Jan Kabat, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2024.
* Ilustracja użyta jako ikona wpisu na stronie głównej: Szczegół kociołka z Gundestrup, pozłacanego srebrnego naczynia przedstawiającego celtyckich bogów, ok. 1 wiek p.n.e., Bałkany (Duńskie Muzeum Narodowe, Kopenhaga). Fot.: Marie-Lan Nguyen. Źródło: worldhistory.org (CC BY).