Zgromadzone przezeń dowody wystarczyły jednak, by przekonać sąd. To oczywiście nie oznacza udowodnienia winy, a jedynie uznanie, że jest ona wystarczająco prawdopodobna. Istnieją zresztą liczne i wiarygodne raporty prasowe i organizacji humanitarnych zawierające takie prawdopodobne doniesienia; pisałem o tym kilka tygodni temu.

Spory o definicje

W kwestii zbrodni przeciw ludzkości, czyli domniemanego użycia głodu jako broni, sprawa jest bardziej skomplikowana. Doniesienia o głodzie w Gazie pojawiały się wielokrotnie, ale nigdy nie zostały ostatecznie potwierdzone; problemem jest między innymi posługiwanie się różnymi definicjami tego pojęcia. Majowy raport afiliowanej przy Światowej Organizacji Zdrowia szanowanej profesjonalnej instytucji, Integrated Food Security Phase Classification (IPC), stwierdzał, że – wbrew prognozom – głodu w Gazie nie ma, choć sytuacja humanitarna pozostaje „katastrofalna”.

Z kolei informacje o rzekomym zamiarze Izraela zrealizowania w północnej Gazie sformułowanego przez generała Giorę Eilanda tak zwanego „planu generałów” są sprzeczne. Plan miał polegać na ewakuacji z regionu ludności cywilnej, a następnie odcięciu dostaw wody, żywności i prądu, by zmusić pozostałych tam hamasowców do kapitulacji.

Częściowa ewakuacja, potępiona już zresztą przez ONZ jako „czystka etniczna”, istotnie miała miejsce. Pełne oblężenie nie zostało jednak wprowadzone, bo część cywili odmówiła ewakuacji. Nie jest zresztą jasne, czy gdyby się ona powiodła, Izrael istotnie miałby obowiązek dostarczać Hamasowi wodę, żywność, prąd, paliwo czy lekarstwa.

Zarzut zbrodni przeciw ludzkości jest więc wątpliwy, lecz na zbrodnie wojenne dość jest dowodów.

To nie antysemityzm, ale potencjalna wybiórczość

Oburzenie rządu izraelskiego, jakoby oskarżanie Izraela o nie miało charakter antysemicki, jest bezpodstawne. Jest prawdą, że MTK nie zajął się na przykład zbrodniami popełnianymi po obu stronach frontu w Syrii przez Rosję, Iran, Turcję czy Stany Zjednoczone, przez władze federalne i Erytreę w etiopskim Tigraju, czy Arabię Saudyjską i hutich w Jemenie. Dlatego trudno nie uznać, że decyzja o zajęciu się akurat przywódcami izraelskimi miała charakter polityczny. Jednak taki sam charakter miałaby ewentualna decyzja o niezajęciu się nimi, mimo zebranych dowodów. Zarzut antysemityzmu należy więc odrzucić.

Należy natomiast podkreślić, że oskarżenia MTK (inaczej niż niezależnego odeń Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości [MTS], rozpatrującego niezwiązaną skargę RPA przeciw Izraelowi o ludobójstwo) wymierzone są zawsze w konkretne jednostki, nie państwa, z którymi są one związane.

MTK oskarża nie Izrael, lecz panów Netanjahu i Galanta. Zarzuty wysunięto też wobec trzech przywódców Hamasu, w międzyczasie zabitych przez Izrael. MTK nie jest jednak pewien, czy jeden z nich, Mohammed Deif, istotnie nie żyje, więc wystosował nakaz także przeciw niemu.

Istotne wreszcie jest to, że wśród zarzutów stawianych Izraelczykom nie ma zarzutu ludobójstwa; prokurator Khan najwyraźniej uznał, że dowody nie są przekonujące. Nie inaczej, jak się wydaje, ocenił przedstawione przez RPA dowody MTS. Jego przewodnicząca oświadczyła, że Trybunał za „prawdopodobne” uznał nie same dowody, ale to, że prawa Palestyńczyków istotnie „prawdopodobnie” mogą być naruszane – o ile dowody są prawdziwe, co Trybunał sprawdza.

Niemoc Trybunału

MTK polega, przy wykonaniu swych postanowień, na swych 125 państwach członkowskich. Teoretycznie więc, jeśli poszukiwani by któreś z nich odwiedzili, powinni być tam aresztowani. Poszukiwany za ludobójstwo prezydent Sudanu Omar al-Baszir odwiedził był jednak bez przeszkód RPA, a poszukiwany za zbrodnie przeciw ludzkości prezydent Rosji Władimir Putin wizytował właśnie Mongolię.

Co więcej, do MTK nie należą USA i Indie, Rosja i Chiny, Turcja, Iran czy Indonezja. Tam Netanjahu i Galant nadal będą mogli podróżować – choć niektórych z tych krajów nie mogą odwiedzić z innych, politycznych powodów.

Można zresztą się spodziewać, że Donald Trump, zaprzysięgły i zdeklarowany wróg sprawiedliwości międzynarodowej, przypuści, jak zapowiadają jego współpracownicy, zmasowany atak tak na MTK, jak i na poszczególne państwa członkowskie, grożąc amerykańskimi sankcjami w wypadku zastosowania się do nakazu.

W ten sposób USA za George’a W. Busha wymusiły faktyczny immunitet wobec Trybunału dla swoich obywateli. Należy mieć nadzieję, że choć niektóre państwa zapewne istotnie ulegną presji, większość, w tym zwłaszcza Unii Europejskiej, zdoła się jej przeciwstawić.

Dodatkową konsekwencją wydanych przez MTK nakazów mogą być próby aresztowania w krajach członkowskich MTK zwykłych obywateli Izraela, podejrzanych o służbę w armii (w Izraelu obowiązkową), a więc w instytucji, która według MTK mogła popełniać zbrodnie. Choć takie oskarżenia niemal na pewno będą przez sądy w końcu odrzucane, to samo ich wnoszenie jest, w obecnym antyizraelskim klimacie politycznym, prawdopodobne.

Antyizraelski klimat polityczny

Gdyby doszło do choć kilku takich przypadków, Izraelczycy, z obawy przed padnięciem ich ofiarą, zapewne zrezygnowaliby z zagranicznych wyjazdów. Taka bezprecedensowa gettoizacja kraju i ściganie Izraelczyków za domniemaną zbrodnię bycia Izraelczykiem byłyby polityczną i moralną katastrofą dla świata.

Istnieją jeszcze dwie konsekwencje prawne tych nakazów. MTK odrzucił mianowicie dwa izraelskie sprzeciwy, poparte przez wiele innych państw, przeciwko wnioskowi o wydanie nakazów. Po pierwsze Izrael twierdził, że nie będąc państwem członkowskim, nie podlega jurysdykcji MTK. Trybunał jednak orzekł, że wystarczy, że członkiem jest Palestyna, na której terytorium zbrodnie miały być popełnione.

Po drugie Izrael powoływał się na ustanawiający MTK statut rzymski, który stwierdza, że Trybunał interweniuje tylko wówczas, gdy właściwy krajowy wymiar sprawiedliwości nie chce lub nie może tego uczynić.

Odrzucając pierwszy z nich, Trybunał nie tylko uznał międzynarodowo prawną podmiotowość Palestyny – mimo tego, że owo domniemane państwo nie ma terytorium, granic ani władz, które by to terytorium kontrolowały. Winno to skutkować na przykład podobnym uznaniem okupowanej przez Maroko Sahary Zachodniej, mającej terytorium, granice i rząd na uchodźctwie.

Obrońcy na ławie oskarżonych

Co więcej, interpretując swą jurysdykcje rozszerzająco, MTK winien teraz rozważyć ściganie na przykład dowódców Grupy Wagnera w Sahelu czy żołnierzy USA w Syrii. W przeciwnym razie na sile zyska argument o wybiórczej sprawiedliwości.

Ponadto, uznając, że izraelski wymiar sprawiedliwości nie chce, lub nie może, zająć się oskarżeniami Khana, których prokurator MTK nigdy zresztą Izraelowi nie przedstawił, MTK wytyczył niemożliwy do zrealizowania standard. Państwa toczące wojnę o przetrwanie mają rzeczywistą trudność z sadzaniem swych obrońców, podejrzanych o zbrodnie, na ławie oskarżonych.

Trybunał odrzucił samą możliwość, że ewentualnymi czynami Netanjahu czy Galanta mogłaby się zająć izraelski sąd, który już skazał, acz za niewojenne przestępstwa, prezydenta i premiera. Teraz prowadzi, i to w warunkach wojny, postępowanie przeciwko kolejnemu premierowi. Wydaje się wątpliwe, by inne kraje demokratyczne mogły spełnić oczekiwania Trybunału.

Wreszcie, decyzja Trybunału oznacza, że Winston Churchill i Franklin Delano Roosevelt, o Józefie Stalinie nawet nie wspominając, powinni byli zasiąść w Norymberdze obok Hermanna Göringa na ławie oskarżonych. Ich czyny podczas wojny niewątpliwie stanowią zbrodnie, o które Netanjahu i Gallant są oskarżeni.

Jeżeli zobaczę nakazy aresztowania Baracka Obamy za zbrodnie popełnione podczas wojny z ISIS na terytorium Iraku, kraju członkowskiego MTK, uwierzę, że nie chodzi tu jedynie o pognębienie Izraela.