
Peyotl w magdalence. O płycie T. Stańki [WITKACY NIE ŻYJE!!!]
Jeżeli wielbicie Witkacego i kochacie Stańkę, musicie mieć tę płytę. Nie ma jednak palącej konieczności, żeby jej słuchać zbyt często. Pierwszego przesłuchania najlepiej dokonać w końcu lat 80. w PRL i najlepiej tuż przed feriami zimowymi.

Spontan dźwiękowicz [WITKACY NIE ŻYJE!!!]
Złapałem się kiedyś na tym, że kiedy go czytam, mimowolnie do słów dokładam w myślach barwną, choć przedziwną muzykę. W ten sposób Witkacy zaczyna mi się mienić narkotycznymi kolorami dźwięków. Wypiera się jednak uparcie genu góralskiej Szymanowszczyzny, choć zakopiański kontekst nachalnie ją narzuca.

Klasyka laika (3): Szostakowicz – instrukcja obsługi
Na nazwisko Dymitra Szostakowicza łatwo natrafić i zwykle ma to coś wspólnego ze Stalinem. Owszem, radziecki tyran miał duży wpływ na życie i pośrednio na twórczość kompozytora. Ale mówienie o Szostakowiczu wyłącznie w tym kontekście powoduje, że zapomina się o najważniejszym, czyli o muzyce. Oto krótkie wprowadzenie do jego twórczości.