(A)polityczni Debiutanci
Przemielonym przez pandemię, szarą rzeczywistość polskiej edukacji i kryzys zaburzeń psychicznych Debiutantom polityczność kojarzy się z wizją kija bez marchewki.
Przemielonym przez pandemię, szarą rzeczywistość polskiej edukacji i kryzys zaburzeń psychicznych Debiutantom polityczność kojarzy się z wizją kija bez marchewki.
Brak chęci do rewolucyjnych zmian nie jest zły. Najmłodsi wyborcy należą do pierwszych roczników, które nie muszą już walczyć o wolność swojego kraju. Mogą więc skupić się na tym, by działał on jak najlepiej. Im bardziej będziemy oddalać się od 1989 roku, tym mniej będzie nas to dziwić.
Badania alarmują: młodzi nie chcą głosować! Urodzili się za pierwszego PiS, szkoła po reformach okazała się przemocowa, do tego długa izolacja w czasie pandemii, niezauważana przez politykę katastrofa polityczna. Skoro państwo pokazało, że o nich nie dba, czemu oni mają dbać o państwo?
Pokolenie debiutantów patrzyło na kolejne porażki swoich rodziców i na ich ostateczne osuwanie się w indywidualizm, cynizm i pragmatyzm. Młodzi odbijają tylko świat, który dla nich zbudowaliśmy. Jeszcze nie jest za późno, by razem zacząć go naprawiać. Tylko trzeba umieć słuchać.
Chociaż często tego nie zauważamy i co więcej – nie doceniamy, Polska przez ostatnie dekady przechodzi kolejne fale transformacji. Dotyczy to także podniesienia jakości życia. Możliwość pochylenia się nad problemami młodych dorosłych to także dorobek ostatnich lat. Badając dziś młodzież i wskazując wyzwania usamodzielniającej się młodzieży, trzeba jednak uważać, aby pragnąc im pomóc, nie wzmagać w nich jednocześnie bierności i katastroficznej wizji przyszłości.
Wracamy z nową odsłoną „Spięcia”, wspólnego projektu pięciu redakcji o różnych profilach ideowych, od prawicy przez centrum do lewicy.
Boimy się wszechwiedzącego lewiatana, który rejestruje każde nasze mrugnięcie. Wiele ruchów polskiego państwa w obszarze nowych e-usług czy analizy danych spotyka się ze strachem. Jednak powinniśmy się bać nie gigaalgorytmu, ale technologicznego zacofania, przez które Polska przegapi historyczne okno możliwości. Poradzenie sobie z tym problemem, paradoksalnie, zapobiegnie powstaniu kontrolującego nas lewiatana.
Rządy zbierają dane na temat każdego i każdej z nas, a wiele decyzji, które wcześniej wymagały zaangażowania wymiaru sprawiedliwości, dziś zostało zautomatyzowanych. Fundamentalne dla demokracji liberalnej rozróżnienie ludzi na niewinnych i tych, którym winę udowodniono, zanika.
To prawda, że nie należy szukać totalitarnego spisku za każdym razem, gdy rząd Zjednoczonej Prawicy prezentuje nowy projekt prawa czy polityki w sferze cyfrowej. Lepiej rzeczowo krytykować, a kiedy pojawia się okazja, wchodzić z urzędnikami i politykami odpowiedzialnymi za tę sferę w roboczy dialog. Główna teza, którą Bartosz Paszcza podnosi w swoim tekście, jest więc trafna, a stojąca za nią argumentacja („nie moglibyśmy być Chinami, bo nas nie stać”) przekonuje. Ale czy sprawia, że możemy odetchnąć z ulgą?
Demokracja opiera się na prawach i wolnościach, ale również na uczestnictwie obywateli we wspólnym projekcie politycznym. Projekty administracji wspieranej przez AI mogłyby rozwiązać niektóre problemy „państwa teoretycznego” – jednak technologia nie zastępuje polityki.
Panoptykon przestaje być tylko dystopijną wizją instytucji totalnej. Świat, w którym jesteśmy nieustannie obserwowani, staje się rzeczywistością. Społeczeństwo nadzoru oparte na big data, choć wydaje się ukoronowaniem utylitarnych wizji państwa porządku, w istocie coraz bardziej przypomina orwellowski folwark big techów. Tego zaś wszyscy technoentuzjaści zdają się nie widzieć.
Pięć redakcji „Spięcia” zaprasza lokalne dziennikarki i dziennikarzy do współpracy. Trzydniowe seminarium i roczny program wsparcia. Dołącz do nas!
Wracamy z nową odsłoną „Spięcia”, wspólnego projektu pięciu redakcji o różnych profilach ideowych, od prawicy przez centrum do lewicy.
Mamy do czynienia z reżyserowaną przez branżę samochodową walką kierowców z pieszymi, a raczej strażników patriarchatu i innych opresji systemowych z nieuprzywilejowanymi grupami. W problemie samochodozy jak w soczewce skupiają się bowiem nierówności płciowe i ekonomiczne.
Chciałbym, żeby kluczowym wyzwaniem polityki transportowej była jakość silników samochodów, które poruszają się po naszych miastach. Niestety w większości polskich miast to dostęp do transportu publicznego jest największym problemem.