[Sawczuk w poniedziałek] Dlaczego nie ma Budapesztu w Warszawie? 6 problemów Kaczyńskiego
Co takiego udało się Orbánowi, co jak dotąd nie udało się Kaczyńskiemu? I w takim razie: na jakie posunięcia władzy warto być wyczulonym?
Co takiego udało się Orbánowi, co jak dotąd nie udało się Kaczyńskiemu? I w takim razie: na jakie posunięcia władzy warto być wyczulonym?
Populizm uderza we wszelkie instytucje mające pełnić autonomiczną rolę lub pośredniczyć między państwem a społeczeństwem, jak sądy czy media. Są one traktowane jako wrogie, ponieważ nie zostały wybrane przez lud. Reprezentują więc nie jego interesy, ale interesy pragnących go sobie podporządkować elit.
Jeśli PiS krytykuje Francję i Niemcy za naiwność w sprawie Rosji, to najwyższy czas, żeby partia rządząca wyzbyła się naiwności w sprawie własnych sojuszników.
Szanowni Państwo! Przemówienie, które wygłosił w sobotę w Warszawie Joe Biden, zebrało mieszane recenzje. Niektórzy przekonywali, że miało ono historyczne znaczenie, a prezydent Stanów Zjednoczonych ogłosił w nim nastanie nowej epoki w stosunkach międzynarodowych. Inni wskazywali, że nie zawierało ono nowych deklaracji, a w szczególności nie wzmacniało pozycji Ukrainy, która broni się przed rosyjską inwazją. […]
„Jeszcze dwa tygodnie przed inwazją Orbán powiedział, że ludzie myślący podobnie do niego mogą przetrwać tylko w sojuszu z prawosławiem. Jego zdaniem ludzie, którym zależy na obronie tradycyjnych wartości, nie mają czego szukać na Zachodzie” – o wyborach parlamentarnych na Węgrzech opowiada prof. Zsolt Enyedi.
Węgry Viktora Orbána były wielokrotnie przedstawiane przez różnych polityków prawicy jako wzór do naśladowania. Co obecnie oznaczałoby zrealizowanie hasła o „Budapeszcie w Warszawie”?
Węgry stworzyły niebezpieczny precedens. Pokazały, że o odejściu od systemu liberalnej demokracji można nie tylko o tym mówić, ale zrobić to na oczach Europy. Dlatego tamtejszy kryzys praworządności jest groźny nie tylko dla Węgrów, ale i dla obywateli innych krajów rządzonych przez przywódców z autokratycznymi fantazjami. Przykład Polski pokazuje jak bardzo – dla naszych władz kolejność rozbioru praworządności na Węgrzech jest jak gotowy scenariusz, który, po odpowiednim dostosowaniu, wystarczy wprowadzić w życie.
Jeśli Unia Europejska okaże się niezdolna do zastosowania sankcji wobec dyktatorów panujących wewnątrz jej granic, może po prostu nie przetrwać. I może, w takim przypadku – nie powinna.
UE dowiodła, że jest w stanie skutecznie troszczyć się o swoich obywateli, nie pozwalając na to, aby państwa narodowe znalazły się w próżni, gdy łączy je wspólna potrzeba.
Szanowni Państwo! „Polska polityka europejska znów wchodzi w ostry wiraż. Ten manewr może jej zaszkodzić na kolejne dziesięciolecia”, pisał Michał Matlak w felietonie, w którym wyliczał zagrożenia, jakie niesie ze sobą groźba weta w Unii Europejskiej. Wspólnota jest obecnie na ostatnim etapie uchwalania budżetu na okres 2021–2027. Tym razem jednak Unia musi stawić czoła bezprecedensowym […]
W wyniku nowej ustawy węgierski rząd może bezterminowo sprawować władzę za pomocą dekretów. To nie pierwszy raz, gdy premier Viktor Orbán wykorzystuje kryzys, aby wzmocnić swoją władzę.
„Obecnie płacimy cenę za szkody, jakie populiści wyrządzili naszym demokracjom przez ostatnie lata. Krytycy populizmu zawsze podkreślali, jak duże niebezpieczeństwo stanowią rządy, które upolityczniają każdy aspekt życia publicznego, podważają zaufanie do instytucji oraz ich autorytet i odrzucają opinie ekspertów i naukowców”, mówi amerykański politolog, autor książki „Lud kontra demokracja”.
Szanowni Państwo! „Średni czas poświęcony na uchwalenie pojedynczych ustaw uległ skróceniu z 2 godzin 12 minut do 1 godziny 15 minut, a zatem prawie o 50 procent. […] Ulubiony trik [partii rządzącej], polegający na poddawaniu pod głosowanie projektów ustaw zgłaszanych na podstawie wniosków indywidualnych, bez wcześniejszych debat, pozwolił na przyspieszenie wszystkich procedur”. Pewną „nowelizację ustawy, […]
„Trudno porównywać Węgry z Polską. […] Orbán jest znacznie mądrzejszy, sprytniejszy, bardziej subtelny, cyniczny i bezwzględny niż Kaczyński”, mówi autor politycznej biografii premiera Węgier.
„Historia komunizmu pokazuje nam, że możemy jednocześnie w coś wierzyć i nie wierzyć. Czytałam ostatnio, jak pisarz Jacek Trznadel opisywał swoje publiczne wystąpienia z końca lat 40. Mówił, że kiedy krzyczał, przemawiając do tłumów, to jakaś jego część zastanawiała się, czy nie mówi tego wszystkiego na głos po to, żeby przekonać samego siebie. Myślę, że podobny mechanizm działa w przypadku Jarosława Kaczyńskiego”, mówi słynna dziennikarka.