0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > Węgry – wciąż...

Węgry – wciąż liderem autokratycznych aspiracji w Europie

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin

Węgry stworzyły niebezpieczny precedens. Pokazały, że o odejściu od systemu liberalnej demokracji można nie tylko o tym mówić, ale zrobić to na oczach Europy. Dlatego tamtejszy kryzys praworządności jest groźny nie tylko dla Węgrów, ale i dla obywateli innych krajów rządzonych przez przywódców z autokratycznymi fantazjami. Przykład Polski pokazuje jak bardzo – dla naszych władz kolejność rozbioru praworządności na Węgrzech jest jak gotowy scenariusz, który, po odpowiednim dostosowaniu, wystarczy wprowadzić w życie.

Nieliberalny zwrot

Baile Tusnad w rumuńskim Siedmiogrodzie jest dla Victora Orbána tym, czym dla Jarosława Kaczyńskiego do niedawna było Krakowskie Przedmieście. Zamieszkałe przez węgierskojęzycznych Szeklerów, służy propagandzie Fideszu do odnawiania nacjonalistycznego mitu „wielkich Węgier”. To właśnie tutaj węgierski premier wygłosił w 2014 roku słynne przemówienie, w którym oficjalnie zapowiedział koniec liberalnej demokracji w swoim kraju.

Ustanowiona w wyniku przemian 1989 roku liberalna demokracja – przemawiał wówczas – była złym czasem dla Węgier. Rozleniwiała rządy, nie obroniła majątku narodowego przed wchłonięciem przez obcy kapitał. A co za tym idzie, pozadłużała państwo i węgierskie rodziny. Liberalny ład nie kieruje się zasadą sprawiedliwości, tylko strzeże interesu bogatych. Oznacza dyktat silniejszego, czemu Węgrzy, wybierając Fidesz, sprzeciwili się. „Przez 20 lat panował pogląd, że wolno wszystko to, co nie narusza wolności drugiego” – mówił Orban w Siedmiogrodzie. „Ponieważ jednak nie ma odpowiedzi na pytanie, kto decyduje o tym, co zaczyna być naruszeniem wolności drugiego człowieka, w praktyce życia codziennego kwestię tę rozstrzygała siła, czyli ten, kto dysponował jej przewagą”.

Po raz pierwszy tak otwarcie Orbán wypowiedział wtedy wojnę systemowi zbudowanemu po 1989 roku. Ale w praktyce jego obóz polityczny realizował ten cel już od chwili przejęcia władzy w 2010 roku, co opisuje Paul Lendvai, ekspert od spraw Europy Wschodniej, wydanej przez „Kulturę Liberalną” książce „Orbán. Nowy model przywództwa w Europie”. Zdobycie przez Fidesz większości konstytucyjnej umożliwiło tej formacji radykalną korektę ustroju, polegającą na zniesieniu większości liberalnych bezpieczników ograniczających władzę większości. Równolegle zmieniano system wyborczy, ograniczano przestrzeń dla wolnego słowa, krok po kroku kolonizując niemal cały rynek mediów. Kiedy niedawno na Węgrzech upadł ostatni duży niezależny portal informacyjny Index, a wraz z nim ostatni istotny przyczółek wolnych mediów, można powiedzieć, że zapowiedzi Orbána z Baile Tusnad ziściły się ostatecznie.

Jarosław Kaczyński już w 2011 roku życzył sobie „Budapesztu nad Wisłą”. Inspirację widać gołym okiem, ale na szczęście prezesowi PiS-u wciąż jeszcze sporo brakuje do pełnego skopiowania drogi Orbána. Balint Magyar, socjolog i historyk, autor książki „Węgry, anatomia państwa mafijnego. Czy taka przyszłość czeka Polskę?”, już kilka lat temu mówił, że – w odróżnieniu od Polski – jego kraj przekroczył granicę, zza której nie ma powrotu do liberalnej demokracji na drodze demokratycznego przekazania władzy. Tym, co stanowi różnicę, jest instytucjonalizacja politycznej kontroli nad prywatnym biznesem. Zdaniem Magyara władzę na Węgrzech sprawuje „adopcyjna rodzina polityczna”, która oplata społeczeństwo niczym ośmiornica i paraliżuje jego autonomię.

Skoro tam można, to gdzie indziej też

Węgry stworzyły niebezpieczny precedens dla innych społeczeństw. Zaprzeczyły podstawowym założeniom demokracji w stylu zachodnim, opartej na regule praworządności. Odwróciły się od Europy i w pewnym sensie powróciły na Wschód.

Anne Appelbaum, w wydanej w ubiegłym roku książce „Zmierzch demokracji. Zwodniczy powab autorytaryzmu” pisze: „Na całym świecie funkcjonują różne wersje nieliberalnego państwa monopartyjnego. Od Rosji Władimira Putina po Filipiny Rodriga Duterte. W Europie mamy wiele partii idących w nieliberalną stronę […], w chwili, gdy to piszę, tylko dwie nieliberalne partie dysponują jednak monopolem na władzę: Prawo i Sprawiedliwość w Polsce oraz węgierski Fidesz pod przywództwem Victora Orbána. Oba ugrupowania zaszły daleko w niszczeniu niezależnych instytucji, nie szczędząc przy tym korzyści swoim członkom”. Analizując w wywiadzie dla „Kultury Liberalnej” sytuację na Węgrzech, mówiła jeszcze dobitniej: „Niewykluczone, że to koniec liberalnej demokracji. Liberalne demokracje upadały z hukiem już wcześniej, choćby w latach 30. XX wieku”.

Bezpieczniki ustrojowe założone na Zachodzie po roku 1945, a w Europie Środkowo-Wschodniej po 1989 roku wydawały się chronić demokracje przez ponownym upadkiem, jednak teraz są właśnie demontowane. Na Węgrzech w zgodzie ze zmienioną konstytucją, w Polsce za pomocą sztuczek prawnych i łamania prawa. W efekcie w obu państwach Trybunał Konstytucyjny został podporządkowany władzy politycznej, a więc pozbawiony swojej podstawowej funkcji kontrolnej. Podlegamy wprawdzie, my i Węgrzy, jurysdykcji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, czy – niestety głównie iluzorycznej – kontroli Komisji Europejskiej. Ostatnie lata pokazały, że liberalne bezpieczniki są niewystarczające i praworządność może zostać do szczętu zniszczona. Czy bezpowrotnie?

Zrozumieć – to już trochę osłabić

Ponieważ węgierski precedens jest wciąż tak niebezpieczny, a więc ważny nie tylko dla Węgrów, ważne jest, żeby mechanizm upadku ustroju rozłożyć na części i obejrzeć go z bliska. Trzeba go zrozumieć, bo to proces trudny, szczegółowy i wynikający z długich procesów historycznych i społecznych. W dodatku oswojony, funkcjonujący w najlepsze w demokratyczno-liberalnej Europie. Ważne jest też, żeby znaleźć odpowiedzi na pytanie, co można zrobić dalej. Nawet jeśli teraz nie da się na Węgrzech przywrócić praworządności – to jak później wyjść z kryzysu, bo sama potencjalna zmiana władzy nie wystarczy.

Analizie tych procesów i próbie odpowiedzi na te pytania ma służyć projekt „Kultury Liberalnej” „In Defense of Liberal Democracy in Central and Eastern Europe” [W obronie liberalnej demokracji w Środkowej i Wschodniej Europie], który realizujemy z partnerami z Węgier, Bułgarii i Czech. Jego celem jest udokumentowanie procesu kryzysu praworządności w tych czterech krajach, żeby w klarowny i przystępny sposób pokazać jego korzenie, przebieg, konsekwencje i możliwe drogi wyjścia. Bo chcemy wierzyć, że one istnieją.

W kolejnych miesiącach stworzymy platformę, na której opublikujemy analizy kryzysu praworządności w tych czterech krajach, tak żeby te skomplikowane procesy stały się jasne dla każdego, oczywiste i niepodważalne. Całość zostanie opisana w rodzimym języku partnerów projektu, oraz po angielsku, dla cudzoziemców, którzy chcą zrozumieć specyfikę funkcjonowania naszych krajów.

 

***

Odcinek 1: „2021. W obronie liberalnej demokracji”

 

Projekt In Defense of Liberal Democracy in Central and Eastern Europe fundacja Kultury Liberalnej realizuje dzięki wsparciu National Endowment of Democracy. Partnerami projektu są: Szuverén (Sovereign. Pages of the Liberal Democracy, szuveren.hu), portal opiniotwórczy zajmujący się analizą sytuacji społeczno-politycznej Węgier, The Reconstruction of the State (RS), czeska antykorupcyjna inicjatywa zrzeszająca ekspertów, przedstawicieli biznesu i obywateli, Sofia Platform, bułgarska fundacja zajmująca się edukacją obywatelską. 

 

Ilustracja wykorzystana jako ikona wpisu: Piotr Kieżun

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 630

(5/2021)
2 lutego 2021

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj