Długie Cienie
O podziałach w serbskim społeczeństwie z Mirjaną Kosic rozmawia Anna Mazgal
Kiedy Mirjana Kosic mówi o podziałach w serbskim społeczeństwie, jej głos wibruje emocjami. Zapytana o wizję przyszłości woli mówić o wyzwaniach, nie o marzeniach. Serbia, z 15 mniejszościami etnicznymi i ciągle wrażliwymi granicami, steruje z powrotem ku Europie. Mirjana, która założyła organizację TransConflict, steruje konfliktami tak, by stały się lekiem zamiast być trucizną.
Anna Mazgal: Mirjana, kim Ty jesteś?
Mirjana Kosic: Pochodzę z Bośni i Hercegowiny, ale etnicznie jestem Serbką. Pracowałam tam jako tłumaczka z angielskiego. Od trzech lat mieszkam z Belgradzie. Jeden z powodów, dla których trudno mi mieszkać w Bośni i Hercegowinie to ciągle obecny tam stereotyp, że wszyscy bośniaccy Serbowie to ludobójcy. Tak jakby cała grupa ludzi została skategoryzowana pod kątem indywidualnych przewin zbrodniarzy wojennych.
Anna Mazgal: Czy Serbowie mówią otwarcie o konflikcie?
Mirjana Kosic: Serbskie społeczeństwo jest podzielone ze względu na kilka kwestii, w tym, ze względu na różne interpretacje konfliktu w byłej Jugosławii. Generalnie uznaje się, że powodem wojny była wizja Milosevica, sen o Wielkiej Serbii. Tak postrzegają konflikt Boszniacy, muzułmańscy mieszkańcy Bośni. Ja się z tym do końca nie zgadzam, bo uważam, że do tego aby rozpętać wojnę nie wystarczy jedna strona. Mnóstwo ludzi rozumie, że to była wojna domowa, mimo że wielu Chorwatów i bośniackich muzułmanów twierdzi, że była to agresja ówczesnej Jugosławii. Stąd też ludzie mają różne poglądy na źródła tych konfliktów.
Niestety ponad 60 procent serbskiej społeczności nie uznaje Ratko Mladica za zbrodniarza wojennego. Wierzą, że był oficerem na służbie, którego zadaniem była ochrona swojej ludności. Dla mnie, to że ludzie nie chcą zaakceptować jego odpowiedzialności za najbardziej odrażające zbrodnie ostatnich czasów, jest bardzo trudne. Powinien zostać za nie ukarany i koniec. A tak, cały naród jest jego zakładnikiem.
Anna Mazgal: Czy podejmowane są jakieś polityczne kroki by wyprostować te mieszane interpretacje?
Mirjana Kosic: Muszę powiedzieć, że rząd wykonał historyczny krok przyjmując w lecie rezolucję dotyczącą Srebrenicy. Myślę, że to był najważniejszy krok na drodze do pojednania w regionie. Prezydent Tadic pojechał do Chorwacji i do Bośni by przeprosić rodziny ofiar i tych, którzy ucierpieli w wojnie. Ten gest został odwzajemniony przez chorwackiego prezydenta Josipovica, który upamiętnił bośniackie ofiary działań chorwackich sił zbrojnych w BiH. Jednak jeżeli kraje byłej Jugosławii i społeczność międzynarodowa w ogóle nadal będą uznawać Serbię za jedyny kraj winny konfliktu, antagonizmy będą się ciągle pojawiać.
Anna Mazgal: To nie wygląda na projekt z jasno określonymi ramami czasowymi.
Mirjana Kosic: Proces będzie trwał przez dekady. Nie stanie się tak wyłącznie za sprawą leczniczego działania czasu, bardzo szkodliwe byłoby zostawienie biegu spraw wyłącznie takim czynnikom. Należy podjąć intensywniejsze działania i one muszą objąć wszystkie sektory społeczeństwa.
Anna Mazgal: Jaka jest obecna kondycja sektora obywatelskiego?
Mirjana Kosic: Społeczeństwo obywatelskie jest podzielone na tych, którzy otwarcie promują przyszłą integrację z UE i są wspierani przez zagraniczne ambasady i fundacje. Druga grupa to spora liczba organizacji, które promują inne wartości i skłaniają się ku bardziej prawicowym perspektywom. Nazywają siebie „patriotycznymi” i reprezentują znaczącą część społeczeństwa. To rodzaj narodowej, etnicznej reprezentacji. Mamy zatem paradoks – sektor NGO ma swoją własną wewnętrzną opozycję, co odzwierciedla podziały polityczne.
Anna Mazgal: Czy te podziały mają coś wspólnego z problemami w integracji z UE?
Mirjana Kosic: Do niedawna parlament holenderski stawiał największe przeszkody na drodze Serbii do stania się krajem-kandydatem na członka UE. Głównym argumentem był brak współpracy z Trybunałem Haskim i niepowodzenia Serbii w doprowadzeniu ekstradycji Ratko Mladica i Gorana Hadzica, dwóch ostatnich zbrodniarzy wojennych poszukiwanych przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii. Mimo, że rząd serbski starał się wykazać, ze robi wszystko by postawić ich przed trybunałem, nadal uważano te działania za niewystarczające.
W Serbii mamy także poczucie zmęczenia tym, że Unia jest zmęczona nami! Czasem wydaje się, że utraciliśmy ważne momentum. Na przestrzeni lat zainwestowano wiele pieniędzy w edukację, ale język przyjęty przez polityków jest zupełnie niezrozumiały dla zwykłych ludzi. Oni nie rozumieją w jaki sposób proces integracji łączy się z ich codziennym życiem. Złości mnie, gdy widzę, że ludzi ze słabiej rozwiniętych regionów traktuje się jakby nie byli w stanie tych kwestii zrozumieć, jak głupków. Nie są żadnymi głupkami, po prostu nikt nie stara się im porządnie wytłumaczyć co się dzieje i dlaczego. To oczywiste zatem, że są coraz bardziej okopani na swoich nacjonalistycznych pozycjach.
Anna Mazgal: Wydaje się zatem, że sytuacja polityczna się poprawia, ale przeszłość nadal rzuca długie cienie na społeczeństwo. Schodząc z polityki na życie codzienne, jak te kwestie rezonują w społeczeństwie? Co obserwujesz, gdy podróżujesz?
Mirjana Kosic: Serbia to bardzo scentralizowany kraj. Są olbrzymie różnice między Belgradem – centrum, a innymi regionami Serbii. Regiony centralne są bardziej rozwinięte niż południowe czy zachodnie. Tam ludzie czują, że rząd celowo pozostawił ich samym sobie i że stało się tak ze względu na ich pochodzenie etniczne. To naturalnie jest przyczyną antagonizmów i ogólnego rozżalenia. Wielu przedstawicieli mniejszości boszniackiej identyfikuje się z krajem, podczas gdy inni wskazują na silne więzy z Sarajewem czy nawet z Turcją.
Bardzo trudno wyrobić sobie pogląd na dzisiejszą Serbię znając jedynie Belgrad. Sam Belgrad w ogóle nie jest reprezentatywny dla Serbii. Wschodnie regiony są marginalizowane, z bardzo marną infrastrukturą i brakiem jakiegokolwiek rozwoju. Większość tych obszarów to tereny rolnicze, z dużym potencjałem agroturystycznym. Jednak wielu ludzi stamtąd po prostu wyjechało z braku perspektyw zawodowych, do Danii czy Niemiec. Inny problem to starzejące się społeczeństwo, co dobrze widać w serbskich wioskach w całym kraju.
Południowa Serbia, gdzie mieszka mniejszość albańska, to region szczególnie dotknięty biedą i wszechobecnymi napięciami między społecznościami serbską i albańską. Strefa graniczna patrolowana jest przez wojsko, co stwarza poczucie ciągłego zagrożenia eskalacją konfliktu.
Powiedziawszy to wszystko, uważam, że bardzo szkoda, że Serbia nie jest bardziej chwalona za to, jak w ostatnich latach radzi sobie z zamieszkującymi ją ponad piętnastoma mniejszościami narodowymi. Oczywiście, są problemy i spięcia, ale widać je w całej Europie, na przykład w odniesieniu do społeczności romskiej w Rumunii, na Węgrzech czy we Francji. Jako organizacja TransConflict próbujemy programować nasze działania bez uprzedzeń i wyłączania kogokolwiek z procesu. Pracujemy ze zwykłymi ludźmi, sektorem prywatnym, władzami, partiami politycznymi i parlamentarzystami, mediami i organizacjami. To jest główna zasada teorii transformacji konfliktu.
Anna Mazgal: Jak ta zasada przekłada się na waszą codzienną pracę?
Mirjana Kosic: Mamy projekt współpracy regionalnej pomiędzy Serbią a Bośnią i Hercegowiną wzdłuż rzeki Driny, w rejonie zwanym Podrinje. Jest to naturalna granica między tymi dwoma krajami. Za socjalistycznej Jugosławii i wcześniej, społeczności po obu stronach rzeki były swoim lustrzanym odbiciem. Było bardzo dużo kontaktów, nawet teraz ludzi ciągle wiążą więzy rodzinne i dawne znajomości. Podczas wojny w latach dziewięćdziesiątych ta cała wymiana zamarła i dopiero teraz, powoli, ludzie zaczynają odnawiać stare kontakty.
W naszym projekcie lobbowaliśmy w 13 miastach Serbii, 12 miastach Bośni oraz w izbach handlowych za wsparciem idei współpracy, która po jakimś czasie uzyskała poparcie odpowiednich ministerstw w Serbii i w Republice Serbskiej (jednej z dwóch krain składających się na Bośnię i Hercegowinę). Wierzymy, że ten projekt jest bardzo ważny dla pojednania, również ze względu na to, że w tym regionie położona jest Srebrenica, której mieszkańcy entuzjastycznie biorą udział w działaniach.
W procesie transformacji konfliktu i budowania pokoju, gdy tylko ludzie zaczną rozmawiać o sprawach życia codziennego – o rozwoju ekonomicznym, infrastrukturze, współpracy regionalnej i wspólnym rynku – zaczynają widzieć siłę, jaką ma ich połączony potencjał na zewnętrznych rynkach. Współpraca zwiększa także możliwości sięgnięcia po fundusze przedakcesyjne. Wszystko to przenosi dialog na zupełnie inny poziom, na którym ludzie bardzo chętnie współpracują.
Anna Mazgal: Jaką rolę ma Twoja organizacja na mapie codziennej współpracy?
Mirjana Kosic: Po pierwsze, nigdy nie negujemy samego konfliktu, ponieważ konflikty są częścią codziennej ludzkiej interakcji. Próbujemy wykorzystać jego siłę i zamienić ją w pozytywną energię napędzającą zmianę. Dlatego też konflikty nie powinny być traktowane jak problemy, które należy wykorzenić. Nie możesz narzucać z góry przyjętego rozwiązania ludziom, którzy w ogóle nie widzą możliwości zakończenia sporu. Naszym zadaniem jest identyfikowanie i mapowanie konfliktów, a potem wykorzystanie ich pozytywnej mocy do znalezienia rozwiązań akceptowanych przez wszystkie strony.
Anna Mazgal: Kompromis?
Mirjana Kosic: To tak naprawdę coś więcej. Kiedy idziesz na kompromis, istnieje niebezpieczeństwo, że przynajmniej jedna strona będzie niezadowolona i uzna, że poświęciła trochę więcej niż inni. W transformacji konfliktu próbujesz wypracować ugodę która zawiera istotne elementy satysfakcjonujące wszystkie strony. To stopniowy proces, który wymaga zaangażowania wszystkich stron. Jego finał jest zwykle otwarty, ponieważ nie zakładamy z góry jakie konkretnie rozwiązanie chcemy osiągnąć. Bardzo często nie mamy jasnej wizji, więc sterujemy procesem w kierunku który wydaje się korzystny dla wszystkich. Bezproduktywne byłoby założenie konkretnego rezultatu i dążenie do niego za wszelką cenę.
Anna Mazgal: Przykład?
Mirjana Kosic: W projekcie, o którym wspominałam, władze Republiki Serbskiej nie chciały zaakceptować określenia „współpraca regionalna“ ani „transgraniczna“. Obawiały się, że pojęcie regionów ekonomicznych może podważyć granice krain składających się na Bośnię i Hercegowinę. W rezultacie, nazwaliśmy projekt „Współpraca Podryńska” co podkreśla charakter rzeki Driny spajającej oba kraje, zamiast jej funkcji granicznej, oddzielającej. Teraz te same władze są najgłośniejszym promotorem tego projektu.
Anna Mazgal: Jaką masz wizję przyszłości?
Mirjana Kosic: To trudne pytanie. Musimy mieć realistyczny obraz, jak myślę. Największy problem to podział społeczeństwa i sektora obywatelskiego na tak zwane liberalne i radykalne skrzydła. Potrzeba lepszej współpracy między strukturami zarządczymi przy jednoczesnym poszukiwaniu sposobów na większą samowystarczalność. Organizacje mogłyby być w większym stopniu wykorzystywane jako siła doradcza i analityczna, z korzyścią dla procesu decyzyjnego. Sektor obywatelski powinien zrezygnować z konkurowania na rzecz współpracy i koordynacji. Realizuje się niezliczone projekty, których jedynym celem jest replikowanie tych samych efektów, podczas gdy wiele sfer jest zupełnie ignorowanych.
Jak długo pozostaniemy w sferze polityki i dwustronnej dyplomacji, tak długo wszystkim nam będzie bardzo trudno manewrować w tej ograniczonej przestrzeni. Kiedy jednak w końcu zabierzemy się za działania na rzecz społeczności, z nimi i w nich, wraz z lokalnymi władzami – wtedy zaczną dziać się dobre rzeczy.
Więcej informacji na: www.transconflict.com
* Mirjana Kosic, założycielka organizacji TransConflict (www.transconflict.com)
** Anna Mazgal, członkini redakcji „Kultury Liberalnej”, ekspertka Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych. Reprezentuje OFOP w Obywatelskim Forum Legislacji.
„Kultura Liberalna” nr 96 (46/2010) z 9 listopada 2010 r.