Komentarz do Tematu Tygodnia Czy Rzeczpospolita uniknie rozwojowej klęski?

Paweł Dobrowolski

Innowacyjne zaklinanie rzeczywistości

Raport Jerzego Hausnera oraz dyskusja z minister Kudrycką o innowacyjności są uczonymi bredniami. Tak pan profesor, jak i pani minister przeceniają rolę państwa w tworzeniu bogactwa, a tak naprawdę spierają się tylko o to, by obecny antyrozwojowy i zbyt szeroki wpływ państwa na gospodarkę był kształtowany według ich autorskich odczuć.

Żadne z nich nie jest jednak w stanie przyznać, że państwo może tworzyć warunki dla rozwoju, ale nie może tworzyć rozwoju. Kraje bogate są bogate, gdyż są dobrze zorganizowane. Opłaca się w nich pracować, a władza nie przeszkadza i nie łupi obywateli z ich bogactwa. W Polsce dobrobytu nie stworzymy ani unijnymi dotacjami, jak chce Kudrycka, ani polityką innowacyjności à la Hausner.

Jesteśmy średnio zamożnym krajem o niskim popycie na zaawansowane technologie. Rakiet kosmicznych tutaj nie wymyślimy, nie wyprodukujemy ani tym bardziej nie sprzedamy. Najpierw potrzebujemy dogonić Zachód w najprostszych kwestiach – choćby spowodować, by opłacało się tu pracować, a dziś pracuje tylko połowa Polaków w wieku produkcyjnym! Około miliona młodych, dla których nie było w Polsce miejsca, wyjechało za granicę w poszukiwaniu pracy. Nawet jeśli posiądziemy najnowsze cuda techniki, a profesor wraz z panią minister na kolejnej konferencji wymyślą najlepszy i najmądrzejszy raport o innowacyjności, a w Polsce wciąż nie będzie się opłacało pracować – będziemy biedniejsi. Tylko tyle i aż tyle.

By dogonić Zachód, nie potrzebujemy proinnowacyjnej polityki państwa wymyślanej i wdrażanej przez profesorów i urzędników na koszt podatnika. Wystarczy, że państwo zacznie się wywiązywać ze swych podstawowych obowiązków. Na przykład: samo z siebie będzie budować drogi tam, gdzie są potrzebne. A nie czekać na pieniądze z UE, by budować drogi w horrendalnie kosztownym standardzie autostrad, choć na większości tras wystarczy znacznie tańsza droga ekspresowa. Może zadba o takie „drobiazgi”, jak zatrzymanie postępującego w zawrotnym tempie zadłużania. Uniknie także takich wpadek w roli regulatora, jak zezwolenie obywatelom, którzy zarabiają w złotym, na zadłużanie się w walutach zagranicznych. I może jeszcze taka prośba do pana profesora i pani minister: niech państwo przestanie psuć uczelnie wyższe. Polskie uczelnie kiepsko uczą oraz pozorują badania i rozwój.

Mogą tak robić, bo państwo płaci im za imitowanie nowoczesnych kuźni wiedzy i technologii oraz rozwiązań organizacyjnych. Skutek jest taki, że to nie uczelnie konkurują jakością oferty o studentów, ale to studenci konkurują o darmowe miejsca w państwowych uczelniach. Jak wiemy, w tej sytuacji wygrywają dzieci z lepiej sytuowanych rodzin. A desygnowanie większych kwot na badania na polskich uczelniach – jak zgodnie postulują Hausner i Kudrycka – mija się z celem, dopóki ustawa uchwalona mocą państwa zezwala na tworzenie z uczelni feudalnych folwarków dla profesorów. W Stanach nie ma ustawy o tytułach naukowych. Można tam być profesorem przed trzydziestką, nawet bez tytułu magistra i jakoś tak się dziwnie składa, że najlepsze uczelnie są tam, a nie tu. I jeszcze jakoś dziwniej się składa, że gdyby Harvard, Cambridge i Oxford przenieść magicznie nad Wisłę, trzeba by było je od razu zamknąć, bo działają w sposób sprzeczny z ustawą o uczelniach. Chętnie usłyszałbym, co na to pan Hausner i pani Kudrycka.

Niech więc oboje zajmą się drobnymi, przyziemnymi, potrzebnymi nam usługami państwa, zamiast wyrabiać sobie rozpoznawalność i markę modnymi dyskusjami o innowacyjności.

* Paweł Dobrowolski, prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju, ekspert Instytutu Sobieskiego.

„Kultura Liberalna” nr 167 (12/2012) z 20 marca 2012 r.