August Lecker
Wiener szparagen
Znalezienie Augusta zajęło Leckerowi całe dwadzieścia minut. Jeśli chciałoby się zawrzeć skalę przeżyć na jakimś zgrabnym układzie współrzędnych, to te niespełna półgodzinne poszukiwania przybrałyby zaskakującą nawet dla analityków finansowych formę. Lecker wpadł w szał. Wystarczyła chwila nieuwagi, by spragniona wrażeń dusza oderwała się od zbyt analitycznie nastawionego do życia ciała i zniknęła gdzieś pomiędzy straganami świeżych szparagów. Tak się przynajmniej Leckerowi wydawało. Należy się tu Czytelnikom wyjaśnienie, że Lecker jest mężczyzną postawnym, z wdziękiem górującym nad przecież nie najdrobniejszymi w swym jestestwie Austriakami.
Nie zdarzyło się to po raz pierwszy. Tym razem jednak zgodnie ze wskazówkami ulubionego mistrza jogi Lecker zamknął oczy, skupił się, wziął głęboki wdech, rozszerzył płuca i zobaczył przed sobą przerażoną twarz kobiety, która poza tym, że handlowała owczymi serami wprost z Tyrolu, to najwidoczniej gotowa była mu nieść pomoc medyczną w każdej możliwej formie. Lecker pozostawił osłupiała Tyrolkę bez wyjaśnienia i tłumacząc sobie, że właśnie przeżył chwilową nirwanę, coraz gwałtowniej rozglądał się za Augustem. Kłębiący się wokół tłum Wiedeńczyków, którzy właśnie przybyli na jarmark kupić kolejną rakietę tenisową lub dużo nowocześniejszy niż rok temu zestaw do nurkowania przeraził Leckera na dobre. Agresywny dźwięk jodłowania dochodził ze wszystkich stron. Kapelusze, piórka, sery, wycieczki w Alpy…
„Szukać trzeba inteligentnie” – powiedział August miękko, wyciągając Leckera z sonorystycznej otchłani dźwięków. Zamiast zestawu nart trzymał sześć pachnących wiązek szparagów.
„Z zielonych zrobimy zupę, białe będą na tartę albo w cieście filo, a różowe z masłem i z czosnkiem – i nie czekając na aprobatę zarządził – wychodzimy, straszny tłum i za dużo sera”.
„Tak, sera stanowczo za dużo” – odparł ogłuszony Lecker, nie mając siły nawet na odrobinę demonstracyjnej awantury.
* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę. Dumny posiadacz abonamentowego biletu warszawskiego ZOO.
„Kultura Liberalna” nr 175 (20/2012) z 15 maja 2012 r.