0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > KARCZEWSKI: Matka przegrywa...

KARCZEWSKI: Matka przegrywa z władczynią [LIST DO REDAKCJI]

Jakub Karczewski

Matka przegrywa z władczynią

No tak, kolejny dramat o władzy i nieszczęśliwej miłości ponad podziałami oraz na przekór wszystkiemu i wszystkim – można by rzec, wybierając się na wystawioną niedawno w Teatrze Narodowym „Królową Margot” w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego. Cóż nowego można na te tak ograne tematy powiedzieć? Czy da się je w ogóle pokazać inaczej niż dotychczas? Znowu odrąbane głowy, sikająca zewsząd krew, wyciskająca łzy śmierć ukochanego? 

Nic z tych rzeczy. Grudniowa premiera Narodowego zadziwia – zarówno treścią, jak i formą, pozbawioną jakichkolwiek tanich chwytów. Wątek miłosny, najważniejszy w dotychczasowych adaptacjach książki Dumasa, schodzi na drugi plan, a z powieści płaszcza i szpady powstaje pełnokrwisty dramat o władzy. I żadnych tanich chwytów formalnych.

Wiśniewski zabiera widza do XVI-wiecznego Luwru, miotanego intrygami, knowaniami i kłamstwami, do miejsca, w którym toczy się nieustanna walka o władzę, z którego zarządza się „krajem, w którym swobodnie mogą poruszać się tylko wisielcy”. Po korytarzach hula obłuda, za każdym rogiem czai się zdrada, za oknami mieni się rzeź w noc św. Bartłomieja. Jedynymi istotami, które kochają naprawdę, są psy. W szczerość uczuć rodziny można co najmniej wątpić. Także rodzinne uczucia zostają bowiem podporządkowane celowi nadrzędnemu, celowi samemu w sobie – utrzymaniu władzy w rękach rodu. Ta sytuacja doprowadza do szaleństwa (młody król Karol IX), prowokuje do buntu przeciwko ograniczaniu wolności w imię interesów dynastii (tytułowa królowa Margot), odsłania ciemniejszą stronę duszy (książę d’Alençon). Najciekawiej – i najstraszniej – przedstawia się jednak jej moc odczłowieczająca, której ulega wysunięta na pierwszy plan Katarzyna Medycejska, królowa matka.

Katarzyna to gorliwa katoliczka wierząca jednocześnie w magię i niestroniąca od pomocy czarownika, by za pomocą specjalnych mikstur wyprawiać przeciwników politycznych na tamten świat. Jest gotowa poświęcić szczęście córki, by zawrzeć sojusz polityczny. Hugenotów zaprasza na uroczystości weselne, żeby ich wymordować. „Wykorzystuje miłość naiwnego człowieka, aby oskarżyć go o morderstwo, którego nie popełnił”. Byle tylko nie dać się wygnać z Luwru, byle tylko zachować władzę. Chodzi przy tym o utrzymanie jej nie tyle dla siebie, co dla rodziny, o to, by ród Katarzyny „nigdy nie ugiął się przed cudzym rodem”. To królowa matka pociąga za sznurki, to ona „robi wszystko, żeby ratować królestwo” – po to, by „uratować swoje dzieci, choćby miała za nie oddać życie” (przy czym ratunek jest dla niej tożsamy z tronem). Tylko Katarzyna rozumie, że „król powinien czynić dobro nawet za pomocą zła”, dlatego tylko ona podejmuje się wykonywania brudnej roboty – inni są na to zbyt słabi. Młodego króla Karola zbrodnie i okrucieństwa doprowadzają z kolei do obłędu. Oddziela je on od swojej osoby, mówi, że to nie on, lecz „jego królewska mość zarzyna i morduje […] wszystkich, którzy nie są katolikami”. Może jego postawa, jego choroba to forma obrony? Jeśli tak, to Katarzynie tego zabrakło – brudna robota nią owładnęła, odczłowieczyła ją. Do tego stopnia, że w imię ochrony interesów rodziny i miłości do dzieci królowa, nomen omen – matka, dopuszcza się jednej z najgorszych zbrodni – dzieciobójstwa. Porażona odkryciem, że przeznaczona dla Henryka Nawarskiego, hugenockiego męża Margot, trucizna właśnie zabija Karola, nieruchomieje z bólu. Obejmuje syna, tuli go do siebie. Po czym, gdy ten woła straże, żeby ją aresztowały, zaczyna go dusić. Gest miłości przeradza się w akt morderstwa, matka przegrywa z władczynią.

Noc św. Bartłomieja oraz wypadki ją poprzedzające i po niej następujące, o których opowiada „Królowa Margot”, powszechnie przedstawia się w kontekście walk katolików i hugenotów – grup wyróżnionych ze względu na wyznanie. Tymczasem okazuje się, że spory religijne – we właściwym tego słowa znaczeniu – to sprawa absolutnie drugorzędna. Bohaterowie ani razu nie wdają się w dyskusje teologiczne. Dla króla – katolika – „protestanci są […] tak samo ważni, jak katolicy”. Protestant La Mole może przyjaźnić się z katolikiem Coconnasem. Ten drugi, choć „z całego serca nienawidzi ich religii”, to „nie ma nic przeciwko protestantom”. Wychodzi na jaw, że podział na katolików i hugenotów służy przede wszystkim ideologicznej podbudowie podziału na sprzymierzeńców i wrogów politycznych. Dzięki temu zwyczajna walka o władzę zyskuje walor (pozór?) walki o wiarę prawdziwą. Teatr doskonały, na który nabieramy się od stuleci. Także dzisiaj.

Pisząc o inscenizacji Wiśniewskiego, nie sposób nie wspomnieć o jej stronie formalnej, której cechą charakterystyczną jest umiejętne rozsiewanie grozy. Sączy się ona ze sceny, nie naciera na widza, nie atakuje go naturalistycznymi obrazami. Przerażająca scena wróżenia z mózgu zamordowanego admirała de Coligny rozgrywa się w oddali, w półmroku, co tylko potęguje jej grozę. Niedosłowność „Królowej Margot” sprawia, że widz wiele rzeczy musi sobie wyobrazić, wiele musi sobie dopowiedzieć. Realizatorzy spektaklu pomagają mu w tym grą światła i muzyki, ale nie wyręczają go, nie pokazują wprost, nie mówią wszystkiego. Taki szacunek dla inteligencji i wyobraźni widza to coraz większa rzadkość.

Pewien mądry Austriak napisał kiedyś, że o czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć – tego, co niewyrażalne, za pomocą języka wyrazić się nie da. W tym miejscu wypada mi zamilknąć. Aby doświadczyć tego, czego w słowa ubrać niepodobna, czytelnik powinien zająć miejsce widza.

 „Kultura Liberalna” nr 207 (52/2012) z 25 grudnia 2012 r.


Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(52/2012)
25 grudnia 2012

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj