Jerzy Zajadło
Ronald Dworkin (1931-2013). Strategia jeża i obrona liberalnej demokracji
14 lutego zmarł w Londynie na białaczkę jeden z najwybitniejszych współczesnych filozofów prawa, Ronald Dworkin. Już w kilka godzin później na stronach internetowych czołowych światowych dzienników – np. „The New York Times” i „The Guardian” – ukazały się nie tylko depesze agencyjne na ten temat, lecz także obszerne teksty próbujące na gorąco podsumować dorobek intelektualny amerykańskiego prawnika. Można by to oczywiście tłumaczyć zawodową solidarnością dziennikarską – Ronald Dworkin był bowiem nie tylko wybitnym uczonym, lecz także zaangażowanym intelektualistą o poglądach liberalno-demokratycznych, bardzo żywo i polemicznie reagującym na otaczającą rzeczywistość. Pewnie to było źródłem jego kilkuset felietonów publikowanych przez wiele lat na łamach m.in. „The New York Review of Books” oraz „The Times Literary Supplement”. Ale to chyba nie jedyna przyczyna tak błyskawicznej reakcji ze strony mediów. Dziekan Wydziału Prawa Uniwersytetu w Nowym Jorku Richard Revesz na łamach „The Wall Street Journal” wspomina Dworkina jako „intelektualnego giganta, wspaniałego nauczyciela, podziwianego kolegę i ukochanego przyjaciela, najważniejszego filozofa prawa swojej generacji”.
Filozof zaangażowany
Trudno rzeczywiście przecenić rolę Dworkina nie tylko we współczesnej filozofii prawa, lecz także w filozofii polityki i filozofii moralności. Według oficjalnych statystyk jest on jednym z najczęściej cytowanych autorów w amerykańskich naukach prawnych. Trudno się więc dziwić, że w literaturze istnieje wyjątkowo dużo opracowań poświęconych zarówno całej twórczości Dworkina, jak i poszczególnym jego dziełom. Za symboliczny można z tego punktu widzenia uznać fakt, że krótko przed jego śmiercią ukazało się trzecie, znacznie zmienione i rozszerzone wydanie podstawowej biograficznej monografii pióra Stephena Guesta („Ronald Dworkin”, Stanford University Press 2013).
Można się z Dworkinem zgadzać bądź nie, ale trudno nie doceniać rozmiarów i jakości jego twórczości oraz ogromnego zaangażowania w dyskusję nad bieżącymi problemami moralno- i polityczno-prawnymi. Pod tym względem Dworkin był rzeczywiście wyjątkowym filozofem prawa. Jak pisał swego czasu Tomasz Kozłowski „prezentuje on wręcz inny typ filozofa prawa, filozofa przebojowo przedzierającego się przez zastany stan nauki, spierającego się o aktualne problemy polityczne i społeczne, wpływającego bezpośrednio na prawnicze umysły i opinię publiczną, zakorzenionego bezpośrednio w praktyce prawniczej”.
Idee i inspiracje
Przez całe życie Dworkin angażował się nie tylko w krytykę pozytywizmu prawniczego („Taking Rights Seriously”, 1977), lecz także w centralny dla filozofii polityki spór o istotę zasady równości („Sovereign Virtue”, 2000) i podstawowe dylematy moralne związane z aborcją i eutanazją („Life’s Dominion”, 1993). Początkowo jądro filozofii prawa Dworkina w jego polemice z Hartem stanowiła głównie kwestia granic i istoty prawa, ale później był to przede wszystkim problem jego stosowania i interpretacji w praktyce („A Matter of Principle”, 1985, „Justice in Robes”, 2006), w tym także praktyczne problemy moralnej interpretacji amerykańskiej konstytucji („Freedom’s Law”, 1996). Wspomniana aktywność publicystyczna zaowocowała także wydaniem większych prac będących reakcją na negatywne zjawiska występujące w amerykańskiej demokracji („Is Democracy Possible Here?”, 2006) i funkcjonowanie Sądu Najwyższego w czasie prezydentury George’a W. Busha („The Supreme Court Phalanx”, 2008).
W literaturze podkreśla się, że wielowątkowość zainteresowań Dworkina – od krytyki pozytywizmu prawniczego, przez rolę interpretacji w procesie stosowania prawa, filozofię polityczną egalitarnego liberalizmu, dylematy moralne związane z istotą ludzkiego życia, aż po problemu amerykańskiego systemu polityczno-prawnego – wynika po części z jego osobowości i charakteru, a po części z jego biografii. W tym ostatnim aspekcie chodzi przede wszystkim o wpływ, jaki na koncepcje Dworkina mieli inni wybitni prawnicy i filozofowie: Herbert L. A. Hart, sędzia Learned Hand oraz, last but not least, John Rawls. Każdy z nich był dla Dworkina źródłem nieocenionej inspiracji, ale też z każdym z nich Dworkin polemizował – w największym stopniu z Hartem, w nieco mniejszym z Handem i w najmniejszym z Rawlsem. Polemice z Hartem zawdzięczmy przede wszystkim krytykę pozytywizmu prawniczego i poszukiwanie tzw. trzeciej drogi; Hand wpłynął na rozumienie procesu stosowania prawa i wykładni prawa oraz stanowił do pewnego stopnia pierwowzór paradygmatycznego sędziego Herkulesa; wreszcie teoria sprawiedliwości Rawlsa była inspiracją, aczkolwiek nie bezkrytyczną, dla liberalizmu i egalitaryzmu Dworkina. Kiedy parę lat temu wydano antologię tekstów będących kanonami amerykańskiej myśli prawniczej ostatniego stulecia, to zamieszczony tam klasyczny już dzisiaj artykuł Dworkina na temat tzw. trudnych przypadków opatrzono bardzo charakterystycznym tytułem: „Liberalizm: interpretacja i rola sędziego”. Trudno się z tym nie zgodzić – integralna filozofia prawa Dworkina kładzie szczególny nacisk na sędziego realizującego w procesie interpretacji określone wartości moralne i polityczne. W tym sensie sędzia, zwłaszcza sędzia konstytucyjny, to nie tylko „filozof prawa”, ale także „filozof polityki” i „filozof moralności”.
Nie zamierzam umierać
Trudno oczywiście w tym krótkim okolicznościowym tekście podejmować próbę kompleksowej oceny moralnych, politycznych i prawnych koncepcji Dworkina. Skupię się więc jedynie na ostatniej książce, jaką Dworkin napisał tuż przed śmiercią – „Justice for Hedgehogs” (2011, dalej JfH). Z kilku względów jest to bowiem pozycja wyjątkowa, mogąca uchodzić za intelektualny testament amerykańskiego myśliciela. W wywiadzie udzielonym jesienią 2005 roku Adamowi Liptakowi, publicyście „The New York Times”, Dworkin tak mówił o pracy nad nowym dziełem: „Ta książka będzie dobrą okazją do zrekapitulowania tego, co napisałem w zakresie różnych problemów: równości, prawa, moralności, ludzkich wartości i znaczenia ludzkiego życia. Wszystko to będzie wymagało pokazania wzajemnych zależności pomiędzy nimi. W dotychczasowych pracach próbowałem potraktować sprawy szerzej, niż czyni to większość filozofów prawa. Teraz trzeba połączyć to wszystko w całość”. Trzeba przyznać, że Dworkin był mistrzem autopromocji – jeszcze przed oficjalnym wydaniem (sic!) nowego dzieła poświęcono mu specjalną konferencję naukową z udziałem wybitnych ekonomistów, etyków, filozofów, politologów i prawników [1]. Pozwoliło to Dworkinowi na dokonanie zmian w pierwotnym rękopisie, które uwzględniają przynajmniej niektóre z uwag jego adwersarzy. Mimo to już w pierwszym zdaniu wstępu do JfH autor pisze: „Nie jest to książka o tym, co myślą inni: jest ona pomyślana jako argument całkowicie autonomiczny”.
W słowie wstępnym do wspominanej konferencji Dworkin przyznaje zresztą, że docenia szczególność sytuacji, gdy o książce dyskutuje się w takim gronie jeszcze przed jej opublikowaniem. Trzeba przyznać, że te uwagi świadczą o dużym poczuciu humoru amerykańskiego prawnika. Dworkin przypomina bowiem w tym kontekście anegdotę z życia swojego mistrza, wybitnego sędziego Learneda Handa. Otóż Hand wielokrotnie opowiadał, jak wyobraża sobie po śmierci niebo i jednym z elementów tej wizji był bankiet z udziałem wybitnych filozofów, m.in. Sokratesa, Kartezjusza, Franklina, a mówcą wieczoru był Wolter. Już po kilku wstępnych słowach tłum filozofów krzyczał: „Wolter, zamknij się i siadaj. Chcemy Handa!”. Dworkin nawiązuje do tej opowieści i w tym kontekście pisze, że teraz sam ma własną wizję nieba, skoro zgromadziły się tak wybitne osoby, by „dyskutować nad jeszcze nieskończoną książką, dając mi szansę skorzystania z tego, co powiedzą. Ale nie to jest najlepsze. Najlepsze jest to, że wcale nie zamierzam umierać”. Dworkin kończy swój wstęp parafrazując Handa: „A teraz mam zamiar się zamknąć i słuchać”.
Lisy i jeże
Kilka słów wyjaśnienia wymaga tytuł JfH – „Sprawiedliwość według jeży” – ponieważ determinuje on zarówno jej treść, jak i zastosowaną metodę. Inspiracją dla Dworkina był znany esej Isaiaha Berlina opublikowany po raz pierwszy w 1953 r., w którym autor dokonał własnej interpretacji następującego zdania Archilocha, greckiego poety z VII w. p.n.e.: „Lis wie wiele rzeczy, ale jeż jedną niemałą”. W potocznym rozumieniu tego aforyzmu wskazuje się najczęściej na to, że na wiele podstępnych sztuczek lisa jeż ma wprawdzie tylko jedną, ale za to bardzo skuteczną metodę obrony – zwija się w kłębek. Berlin starał się natomiast nadać mu nieco głębszy sens. Podzielił więc uczonych na dwie grupy – gubiących się w szczegółach lisów i widzących całość jeży. Sam Berlin twierdził później, że ta metafora była dla niego tylko pewną intelektualną grą i nigdy nie zakładał, iż jego interpretacja stanie się w literaturze wręcz metodologicznym paradygmatem. Dworkin przyjmuje zdecydowanie postawę jeża i stąd bierze się nie tylko tytuł pracy, lecz w ogóle metodologiczna charakterystyka całego jego systemu filozoficzno-prawnego, zwanego przecież „integralną filozofią prawa”.
Rzeczywiście, Dworkin w ramach ogólnej filozoficznej refleksji nad prawem ma jego „jedną, centralną wizję” podporządkowaną „jednej, powszechnej, organizującej zasadzie”. W przypadku JfH jest w to dalszym ciągu konsekwentne traktowanie prawa jako idei moralnej oraz uznanie nierozerwalności i homogeniczności ucieleśnionych w nim wartości, których treść i wzajemne związki ustalamy w drodze interpretacji. W rezultacie „wartości” i „interpretacja” stanowią dwa centralne pojęcia, wokół których ogniskuje się myślenie Dworkina przyjmującego postawę jeża.
W JfH mamy do czynienia z powrotem do wszystkich wspomnianych wyżej wątków twórczości Dworkina. Potwierdza to tylko tezę, że był on wprawdzie przede wszystkim filozofem prawa, ale nie tylko – także filozofem moralności i filozofem polityki. Praca składa się bowiem z kilku zasadniczych części, wyznaczonych tymi trzema podstawowymi obszarami zainteresowań autora i poruszaną problematyką: niezależność [sfery moralnej – J.Z.], interpretacja, etyka, moralność oraz polityka. Całość spięta jest klamrą rozdziału pierwszego stanowiącego rodzaj mapy drogowej książki oraz epilogu uznającego niepodzielność ludzkiej godności. Wydawać by się mogło, że w JfH jest stosunkowo mało problematyki filozoficzno-prawnej, a omawiana książka poświęcona jest przede wszystkim teorii moralności, ale są to tylko pozory. W rzeczywistości u Dworkina immanentny związek pomiędzy moralnością i prawem jest cechą całej jego twórczości począwszy od „Taking Rights Seriously”, przez „A Matter of Principle”, „Law’s Empire”, „Freedom’s Law”, po „Justice in Robes”. W JfH powraca idea interpretacji jako podstawowej metody rozumienia istoty prawa, przede wszystkim w celu rekonstrukcji treści takich wartości jak sprawiedliwość, godność, równość, wolność i demokracja. Pewną nowością JfH jest natomiast precyzyjne ustalenie wzajemnych i immanentnych relacji pomiędzy tymi wartościami w ramach podstawowego założenia pracy: „jedności wartości” widzianej oczami uczonego przyjmującego postawę jeża.
Warto podkreślić, że może zaistnieć różnica w odbiorze JfH pomiędzy tymi czytelnikami, którzy dosyć dobrze znają wcześniejszą twórczość Dworkina z zakresu filozofii prawa, polityki i moralności oraz tymi, którzy nie mieli z nią wcześniej kontaktu. Wśród tych pierwszych będą zarówno gorący zwolennicy integralnej filozofii prawa, jak i jej radykalni przeciwnicy. Wydaje się że lektura JfH tych już przekonanych tylko utwierdzi w ich pozytywnej ocenie, natomiast sceptyków raczej nie pozbawi dotychczasowych wątpliwości, a być może nawet je pogłębi. Z kolei tych, którzy będą mieli po raz pierwszy kontakt z poglądami Dworkina JfH z całą pewnością zachęci do sięgnięcia po inne prace amerykańskiego prawnika. Ostatnia książka Dworkina jest całą pewnością niezwykle inspirująca i prowokująca do dyskusji, zarówno w swojej warstwie rekapitulizacyjnej, jak i warstwie wspomnianych wyżej nowych akcentów. Jej autor zdawał sobie sprawę z kontrowersyjności i syntetycznego charakteru niektórych postawionych tez. Być może to skłoniło go do poddania ich krytycznej ocenie jeszcze przed oficjalną publikacją.
Ale na tym nie koniec tych autopromocyjnych talentów – pewnym znamieniem doby Internetu może być fakt, że Dworkin już we wstępie zachęca czytelników do dalszej dyskusji na specjalnie utworzonej stronie w sieci (www.justiceforhedgehogs.net): „Nie mogę przyrzec, że odpowiem na wszystkie komentarze, ale postaram się uwzględnić zasugerowane uzupełnienia i poprawki”. Trzeba przyznać, że dotrzymał słowa – na wspomnianej stronie można znaleźć ciekawe dyskusje pomiędzy Dworkinem i jego krytycznymi komentatorami.
Przypisy:
[1] Konferencja odbyła się 25–26 września 2009 r. na Uniwersytecie w Bostonie, a jej wyniki zostały opublikowane w „Boston University Law Review”, 2009, t. 90, nr 2, s. 465–1087.
* Jerzy Zajadło, profesor nauk prawnych na Uniwersytecie Gdańskim, specjalizuje się w prawach człowieka.
„Kultura Liberalna” nr 214 (7/2013) z 12 lutego 2013 r.