Zabrzmi to banalnie, ale bez światła nie ma fotografii. Z tego powodu właściwie każdy aparat fotograficzny, poza topowymi modelami zaprojektowanymi do współpracy z dodatkowym sztucznym oświetleniem, ma wbudowana lampę błyskową. Lampa może uratować zdjęcie, ale bardzo często używana w nieodpowiedni sposób sprawia, że sfotografowana scena wygląda zupełnie inaczej niż widziana gołym okiem.
Podobnie jak z innymi do tej pory opisywanymi w moich tekstach zasadami i technikami, operowanie światłem rządzi się zasadami, które powinny dać efekty miłe dla oka, ale których świadome i umiejętne łamanie może stanowić o wyjątkowości naszej fotografii.
Miękko i twardo
Rozmawiając o oświetleniu, zazwyczaj operuje się określeniami „miękkie” i „twarde”. Twarde światło daje bardzo kontrastowe sceny, na których ostro zarysowane cienie odznaczają się wyraźnie od partii bezpośrednio oświetlonych. Światło miękkie jest rozproszone, daje bardziej subtelne przejścia tonalne między jasnymi i ciemnymi partiami obrazu, niejako oplatając fotografowane obiekty. Słońce w zenicie jest źródłem twardego światła. To samo słońce, oświetlające tę samą scenę lub obiekt przez rozpraszającą warstwę chmur, da miękki, otulający efekt.
Jakość światła
O jakości światła stanowią trzy podstawowe parametry: odległość źródła światła od fotografowanego obiektu, rozmiar źródła względem fotografowanego obiektu oraz temperatura barwowa. Im bliżej obiektu znajduje się dane źródło światła, tym bardziej miękkie oświetlenie nam zapewni. Miękkość zapewnia też powiększanie źródła światła względem fotografowanego obiektu. I tak bezpośrednie światło słoneczne jest twarde, bo jest odległym jasnym punktem, a to samo światło przepuszczone przez warstwę chmur sprawia, że de facto oświetlają nas rozciągnięte na całym niebie chmury, które znajdują się dużo bliżej. Przyjmuje się, że ludzkie twarze i sylwetki wyglądają zazwyczaj dużo lepiej oświetlone miękko niż twardo.
Temperatura barwowa określa, jaki odcień będzie miało zdjęcie – światło słoneczne ma temperaturę 5500 kelwinów, co daje naturalne dla oka kolory; światło żarowe zazwyczaj zamyka się w przedziale 2500–3500 kelwinów. Aparat ustawiony na 5500 kelwinów w świetle żarowym da wyjątkowo ciepłe, pomarańczowo-żółte odcienie, a ustawiony na 2500 kelwinów – da w świetle dziennym kolory bardzo chłodne, niebieskie. Na szczęście aparaty są w stanie rozpoznawać temperaturę dominującego źródła światła i ustawiać ten parametr automatycznie.
Lampa wbudowana
Wbudowany flesz ma charakterystykę, która sprawia, że właściwie automatycznie daje mało korzystne oświetlenie. Jest mały i znajduje się zawsze na wprost fotografowanego obiektu, przez co daje twarde, płaskie oświetlenie. Podobnie jak słońce daje światło w przedziale 5000-5500 kelwinów, które zmieszane ze światłem żarowym (bo flesza używamy zazwyczaj wieczorami i w nocy) powoduje konfuzję w automatyce aparatu oraz zbyt zimne odcienie na pierwszym planie i zbyt ciepłe na drugim planie i w miejscach, do których nie dociera. Aparat dobiera siłę błysku do odpowiedniej ekspozycji obiektu, który aktualnie jest w środku kadru – elementy otoczenia znajdujące się zazwyczaj dalej są słabo oświetlone albo stają się całkowicie niewidoczne. Efektem jest mocno kontrastowe zdjęcie z bardzo jasnym obiektem, w który został wycelowany aparat, bardzo ciemnymi brzegami kadru i zazwyczaj nieciekawą kompozycją kolorystyczną. Jedynym adekwatnym zastosowaniem „gołej” lampy wbudowanej jest przypadek fotografowania pod ostre światło dzienne, kiedy to flesz na aparacie wypełnia cienie rzucane przez fotografowany obiekt w stronę aparatu.
Lepsza lampa wbudowana niż żadna
Jest kilka sposobów na zmiękczenie światła emitowanego przez wbudowaną lampę. Niektóre aparaty dają możliwość skierowania lampy w górę, tak aby to duży sufit (najlepiej biały lub szary i znajdujący się nie za daleko) odbijający jej światło stał się głównym źródłem oświetlającym obiekt. Mając wolną rękę albo asystenta, można rozproszyć światło, trzymając kartkę papieru kilkanaście centymetrów przed żarnikiem lampy. Można założyć domowej roboty dyfuzor zmiękczający, wykonany z półprzezroczystego mlecznego pojemnika na kliszę fotograficzną. Wykonując te zabiegi, należy wziąć pod uwagę, że światło odbite ma zawsze mniejsze natężenie niż padające bezpośrednio i adekwatnie kompensować tę różnicę ustawieniami ekspozycji. Lekarstwem na mało atrakcyjny miks źródeł światła o różnych temperaturach barwowych może być konwersja fotografii na wersję monochromatyczną.
Kiedy te metody przestaną nam wystarczać w procesie kreatywnym, czas rozbić świnkę skarbonkę i udać się do sklepu po dedykowane oświetlenie zewnętrzne, najlepiej z możliwością zdalnego wyzwalania i regulacji siły błysku z poziomu aparatu.