Oscarowe selfie Ellen DeGeneres i plejady gwiazd przeciążyło serwery Twittera. Selfie Baracka Obamy, Davida Camerona i duńskiej premier Helle Thorning-Schmidt na pogrzebie Nelsona Mandeli wywołało oburzenie. Selfie Jacka Kurskiego na Majdanie krajowy internet ekspresowo zaklasyfikował jako „lans na cudzym nieszczęściu”. O „słitfociach” powstają już piosenki, a autorzy słownika oksfordzkiego uznali selfie za słowo roku 2013. Skoro od selfie nie da się w tej chwili uciec, można przynajmniej postarać się, żeby nasze dokonania w tej dziedzinie wybijały się ponad przeciętną. Oto przepis, jak to zrobić.

Telefon komórkowy fotografuje coraz lepiej, ale nadal produkuje obrazy dużo słabsze niż dedykowany aparat fotograficzny. Aparaty montowane z przodu telefonów są jeszcze słabsze, dlatego pomimo wygody takiego rozwiązania podczas kadrowania, proponuję o nich zapomnieć i poświęcić kilka prób na odpowiednie trafienie z głównego aparatu. W takich momentach może pomóc lustro – główny aparat kierujemy w swoją stronę, a kadr ustawiamy korzystając z odbijanego w lustrze ekranu telefonu.

Kolejnym problemem jest zakres tonalny, czyli możliwość rejestrowania scen o dużym kontraście z zachowaniem szczegółów zarówno w ciemnych, jak i jasnych w partiach obrazu. Selfie w pełnym słońcu letniego południa będzie miało bardzo twarde, mało estetyczne cienie uwypuklające każdą niedoskonałość twarzy. Jeżeli nie ma jednak dostępu do miękkiego światła w zacienionym miejscu można celować nosem w słońce tak, aby twarz była oświetlona równomiernie po obu stronach. Należy wtedy uważać, żeby cień aparatu nie padał na twarz.

Selfie

Optyka szerokokątnych obiektywów w telefonach może mocno zniekształcić twarz, jeżeli nie trzymamy aparatu na wprost siebie. Fotografując z góry, można powiększyć czoło, a fotografując z dołu – skrócić szyję. Strzelając centralnie z odległości bliższej niż w pełni wyciągnięte ramię, możemy mocno wyeksponować nos i optycznie pomniejszyć uszy. Bywają chwile, że takie groteskowe zniekształcenia mogą paradoksalnie pomóc zdjęciu, wprowadzając aspekt humorystyczny. Jeżeli natomiast obiektyw jest na tyle wąski, że mamy problem ze zmieszczeniem swojej osoby w kadrze, można delikatnie obrócić telefon  (przekątna kadru jest dłuższa niż jego długi bok) albo postawić go na płaskiej powierzchni w większej odległości i skorzystać z samowyzwalacza.

Maleńkie matryce w telefonach potrzebują światła – w przeciwnym razie generują bardzo dużo szumów (wielokolorowe ziarno na fotografiach z ciemnych miejsc). Robiąc zdjęcie w trudnych warunkach oświetleniowych, mamy małe szanse na to, że będzie nieporuszone i wolne od szumów. Rozmazanie zdjęcia spowodowane długim czasem naświetlania wymuszanym przez automatykę aparatu można minimalizować, dając ręce trzymającej aparat dodatkowy punkt podparcia. Lampa błyskowa w telefonie to zło. Pierwszy krok po kupieniu nowego telefonu to wyłączenie lampy błyskowej na stałe. Podobnie jak słońce, daje nieprzyjemne twarde cienie, a do tego, jako że dysponuje niedużą mocą, potrafi oświetlić tylko elementy kadru będące najbliżej. Klasyczne selfie z klubu to biała plama twarzy w ciemnym morzu niewidocznego otoczenia.

Kiedy już opanujemy obchodzenie technicznych ograniczeń telefonu, można skupić się na treści zdjęcia. Odpowiednia mina jest kluczem do sukcesu każdego portretu. Tutaj jedynym ograniczeniem jest własna kreatywność. Jeśli jej brakuje, naturalny nie przeciągany w czasie uśmiech pozostaje bezpieczną opcją. Mimo że selfie jest niezaprzeczalnie ekspresją narcyzmu drzemiącego w każdym z nas, czasami udaje się w autoportret wkomponować elementy otoczenia budujące bardziej skomplikowaną historię niż proste „oto ja”. Kolejnym dyfuzorem egocentryzmu buchającego z każdego selfie może być większa ilość osób znajdujących się w kadrze. Próba sfotografowania większej grupy ludzi z odległości wyciągniętego ramienia może zaowocować niespodziewanie przyjemnymi zbliżeniami. Grupowy autoportret wywołuje diametralnie inne emocje u oglądających niż samotna „słitfocia”.

Samotne selfie publikowane w ogólnie dostępnej przestrzeni internetu otrzymujące zerową liczbę „lajków” jest znakiem czasów. Etos skromności i pokory wpajany od pokoleń, budujący społeczeństwo wzajemnego szacunku i współpracy blednie w cieniu wszechobecnej osobności wynikającej ze skupienia uwagi na jednostce. Selfie, podobnie jak chodzenie na obciachowe imprezy disco polo, można traktować jako zabawę konwencją. Jednak nawet zdystansowane podejście jest walidacją i mimowolnym propagowaniem zjawiska, które niekoniecznie chcielibyśmy widzieć w naszej codzienności. Nie wahaj się kierować aparatu w swoją stronę, jeśli chcesz uwiecznić chwilę radości. Kiedy chcesz ją sprowokować, selfie może nie być optymalnym rozwiązaniem.