Porządek natury
Tarcie pomiędzy naturą i kulturą wydaje się wprost stworzone do refleksji wokółprojektowej. Bo przecież projektant – w dużym skrócie – czerpie materiał wprost z natury i obrabia go (kulturową) myślą, działaniem i technologią. Aż dziwne, że dotąd niewiele się na tym polu działo.
Być może potrzebna była odpowiednia konfiguracja czasu, przestrzeni i ludzi. Grupa artystów, projektantów i badaczy pod kuratelą Tatrzańskiego Parku Narodowego otworzyła taką dyskusję o rodzimych Tatrach w ramach projektu „Schronienie”.
Bo czym są góry? Metafizyczną krainą wzruszeń, turystycznym eldorado, przestrzenią starcia pomiędzy naturą a kulturą. Nie-miejscem? Z pewnością przestrzenią styku wielu porządków: władzy, historii, tradycji, natury…
Tatry ze swoją rozmytą specyfiką generują mnóstwo pytań: jaka jest tożsamość górskiego krajobrazu? Kto ma prawo o niej decydować? Przyrodnicy, górale, turyści? W czasie kilkumiesięcznego dialogu między artystami a „ludźmi gór”, głównie ekspertami i pracownikami TPN, powstały prace prowokujące do refleksji i dalszej dyskusji. Mamy oto kampanię billboardową supercywilizowanego górskiego kurortu bez uciążliwości: dzikich zwierząt, kapryśnej pogody, uciążliwych przepisów. „Nowe góry tylko pół godziny od Kielc!”. Mamy puzzle wykonane z tatrzańskiego modrzewia składające się z figur dzikich zwierząt i postaci górala, taternika i strażnika Parku. Nie oko, a dotyk i instynkt podpowiadają, jak komponować ekosystem. I wreszcie – zasłużony oddech pełną piersią na szczycie! Mit romantycznego pielgrzyma, który pogrążony w refleksji omiata wzrokiem świat przyziemnych spraw, ugina się pod strumieniem fizjologicznego banału. Uff! Nareszcie możemy szczytować bez zbędnego patosu.
Jeszcze słowo o inicjatorach projektu. Tatrzański Park Narodowy na czele z obecnym charyzmatycznym dyrektorem Szymonem Ziobrowskim to instytucja osadzona w tradycyjnym porządku, ale bardzo otwierająca się na nowe „przepracowania”. Współpraca z kuratorem i artystą Jarosławem Hulbójem przynosi znakomite rezultaty: w zeszłym roku powstał projekt „Drzewo”, w tym roku „Schronienie” – oba pokazywane w ramach Łódź Design Festival.
Myśl, by TPN potraktować jak usługodawcę, przyjrzeć się potrzebom odbiorców i pod tym kątem przeprojektować instytucję, jej strukturę i sposób działania jest i logiczna, i rewolucyjna zarazem. Niech ta rewolucja pączkuje także w innych miejscach i… nie-miejscach.
Sprawa smaku
Kariera stołu – obiektu, który integruje – jest faktem. Blat – najczęściej duży i drewniany – na nowo staje się wspólnym mianownikiem rozmów, dyskusji, biesiad. W knajpkach, na podwórkach, a nawet… polach. Łączy i eksponuje narracje, także jako medium wystawiennicze. Jak komponować to, co na stole? Talerz – paleta smaków – to przestrzeń ekspresji nie tylko dla kucharzy i foodies, ale także dla projektantów. W polskiej ceramice od paru lat trwa, wraz z falą food design, zbiorowe odświeżanie podniebień Polaków. Marek Cecuła jako inicjator i dyrektor artystyczny Ćmielów Design Studio dokonuje estetycznej zmiany na polskim stole. Ta zmiana jest bardzo przemyślana – koszt wprowadzenia do produkcji przemysłowej nowych form jest niemały, ale wypracowana w ciągu lat baza daje ogrom możliwości. Wystarczy popracować nad kolorami, wzorami, możliwościami łączenia form. Dać pole do popisu odbiorcy, by czuł się swobodnie i kreatywnie przy własnym stole. Podobnie działa wrocławski Kristoff, zapraszając do współpracy polskich projektantów, czy Bolesławiec, odświeżając wzory z pomocą młodych kreatywnych twórców.
Cieszy, że to nie tylko krótkotrwały gest na wystawę czy sesję zdjęciową. Ale że można dobrą polską ceramikę kupić i jej używać!
To czuć!
W przepełnionym obiektami świecie ważniejsze staje się projektowanie doświadczenia, historii i emocji – nie tylko wizualnej fasady. Zmęczeni prymatem oka, chcemy by dopieszczano nas wielozmysłowo: zapachem, smakiem, teksturą, dźwiękiem. Wzbogacano doświadczenia świata i naszą z nim komunikację.
Jaskółki multisensoryczności zaczęły krążyć także i u nas. Marta Siembab, niezależna ekspertka olfaktoryczna jako Senselier uczy języka zapachu przedszkolaków i architektów. Kto, jak nie oni, kształtują rzeczywistość? Wraz z Maciejem Kaweckim ze studia Brandburg wymyślili, skutecznie promują – i wdrażają! – pionierską na polskim rynku usługę brandingu sensorycznego. Po to, by tworzyć przestrzenie, produkty i usługi głębsze, emocjonalne, wielowarstwowe.
Wszystkie zmysły spotykają się w jedzeniu. Bardzo na czasie jest celebrowanie i estetyzacja naszych talerzy. Ale w smaku chodzi o coś więcej – radość, uważność, przekazywanie emocji. Smak wina odkrywa na nowo Michał Więckowicz, obalając utarte schematy i dozując niesamowite sensoryczne przygody z winem w tle. Malowniczo karmi Anna Królikiewicz, artystka wizualna. Łącząc dwa porządki – karmienia i praktyki artystycznej – jako medium wykorzystuje pokarm wraz z całą paletą kolorów, tekstur i temperatur. Nadstawcie uszy, a raczej kubki smakowe, na to, co będzie się działo w sensorycznej materii.
Nowy, wspaniały proces
Łódź Design Festival to marka sama w sobie. Festiwal, który od siedmiu lat konsekwentnie pokazuje i wyznacza zmiany w polskim (i nie tylko) projektowaniu. Działa prężnie na tyle, że zdążył wypracować swoje własne marki. Jedną z nich jest konkurs Make Me dla młodych projektantów, dziś o międzynarodowym znaczeniu i zasięgu. Na tegoroczne hasło przewodnie festiwalu: „Brave New World”, odpowiedziało prawie 250 twórców z całego świata. Jak projektują zmiany? Z uwagą, poszanowaniem lokalnych zasobów i kontekstu, ale też dynamicznie, globalnie. Zwycięski projekt Algaemy duetu Blond&Bieber jest produktem, ale zarazem procesem. Projektantki zgłębiły i wykorzystały potencjał mikroglonów do produkcji tekstyliów. Całe laboratorium to zgrabnie zaprojektowany wózek na kółkach wraz z całą maestrią roślinnych proszków i próbówek. Jestem przekonana, że to dopiero początek.
Polska światowa moda
„Moda to sprawa polska” – twierdzi Janusz Noniewicz, twórca Katedry Mody na Warszawskiej ASP. Poprzez modę i edukację zmienia się kulturę materialną, sposób konsumowania dóbr, buduje wizerunek kraju, Europy. Ale moda, która ma tak ambitne cele, sama musi być pogłębionym studium rzeczywistości – badać kulturę, kontekst społeczny, rzemiosło. Tylko wtedy buzuje, pobudza, inspiruje.
Sześć ponadprzeciętnie uzdolnionych projektantek – pierwsze absolwentki akademickiego modowego eksperymentu udowadniają, że mody trzeba uczyć odważnie, wielowarstwowo. „Przy tworzeniu Katedry Mody najważniejszy był dla mnie fakt, by spotykały się w jej przestrzeni i konfrontowały ze sobą różne wizje, tradycje i sposoby nauczania. By Katedra była miejscem prawdziwie akademickim, czyli miejscem dialogu. Dynamicznego dialogu. Co to w praktyce oznacza? Nie chodzi o to, by zgromadzić w jednym miejscu ludzi, którzy tak samo myślą i podobnie widzą modę. Twórczym wyzwaniem jest merytorycznie się ze sobą nie zgadzać, ale umieć współpracować”, twierdzi Noniewicz. Dlatego na Katedrze wykładają i artyści performerzy i przedstawiciele szkół o zupełnie rożnych, czasem nawet przeciwstawnych, profilach – choćby szkoły antwerpskiej czy Central Saint Martins z Londynu. Sen o (modnej) Warszawie i kreatywnej edukacji powoli zaczyna się spełniać.
Na specjalne wyróżnienie zasługuje także Festiwal Tkanin zorganizowany jesienią w Concordia Design – za dostrzeżenie i uchwycenie potencjału tkaniny, która bywa „szarą eminencją designu, cichym towarzyszem codzienności”, ale bywa też i gwiazdą. Przemyślana narracja, szeroki kontekst poruszanych zagadnień, wybitni projektanci (m.in. Aleksandra Gaca), niesamowite pole do rozwoju i sięgnięcia do polskiej tradycji tekstylnej. Czekamy na więcej!