Szczep malbec pochodzi z Francji, gdzie często funkcjonuje pod nazwą côt. Najważniejszą dla niego apelacją jest Cahor w południowo-zachodniej części kraju. W regionie Bordeaux malbec jest jednym z sześciu szczepów mogących wchodzić w skład kupażu, jego udział jest jednak obecnie niewielki. Po „wielkim mrozie” w 1956 roku nasadzenia malbeca zostały zastąpione bardziej wydajnymi i opłacalnymi szczepami, jak cabernet sauvignon czy merlot.
Regulacje apelacyjne Cahor wymagają co najmniej 70 proc. malbeca, pozostałe odmiany to merlot i tannat, ale najczęściej jest to 100 proc. malbeca. Styl win z apelacji Cahor jest ciemny, skoncentrowany, taniczny i kwasowy. Pokazuje czarną, kwaśną porzeczkę, śliwkę, smołę, ciemną czekoladę, pieprz. Gleba to głównie wapień, co nadaje winom wyraźny mineralny, dymny i mięsny charakter.
Przez swoją „brutalność” butelki z Cahor każą długo na siebie czekać. Zazwyczaj nie nadają się do picia, gdy są młode; trzeba co najmniej pięciu lat, aby myśleć o ich otwieraniu. W przypadku win od najlepszych producentów potencjał starzenia może sięgać nawet 30 lat. Z wiekiem wina z Cahor stają się łagodniejsze, pojawia się wędzony, ciemny owoc, mięsny profil i przyjemna ziemistość. Ceny wahają się pomiędzy 50 a 300 zł.
Nowy, większy dom
Argentyna jest największym producentem malbeca, który został tu sprowadzony w latach 50. XIX w. Winiarze z Argentyny uznali jednak jego wartość dopiero w latach 90. ubiegłego stulecia, a dziś jest najważniejszym uprawianym tam szczepem. Obszar nasadzeń sięga 31 tys. hektarów, podczas gdy druga co do popularności dla malbeca Francja ma… 6070 hektarów. Największymi producentami odmiany są kolejno: Stany Zjednoczone, Chile, Republika Południowej Afryki, Australia i Nowa Zelandia.
W każdym argentyńskim regionie winiarskim malbec odgrywa znaczącą rolę, w każdym też pokazuje inny charakter. W niżej położonych miejscach wina mają więcej czerwonego owocu, jak wiśnie, dojrzałe truskawki, czerwona porzeczka, są też bardziej miękkie, łagodne. Przy wysoko położonych siedliskach, jak w regionie Salta (nawet 3000 metrów nad poziomem morza) na północy kraju, czy Uco Valley w jego środkowej części, wina idą w kierunku czarnych porzeczek, jagód, śliwki. Są bardziej aromatyczne, z charakterystycznym fiołkowym zapachem. Kwasowość jest wyższa, a taniny potężniejsze, co pozwala na ich dłuższe starzenie. Dzieje się tak dzięki dużym różnicom temperatur między dniem a nocą. Podczas dnia grona są odpowiednio nasłonecznione, panuje zazwyczaj wysoka temperatura, co pomaga zgromadzić cukry i rozwinąć się taninom w skórkach. W nocy natomiast temperatura znacznie spada, pomagając utrzymać wysoki poziom kwasowości, która ma równoważyć soczystość i ciężkość wina.
Popularne są wina świeże i owocowe, bez użycia beczki, jednak o renomie szczepu decydują poważniejsze, mocno zbudowane wersje beczkowe. Odmiana malbec dobrze reaguje na dojrzewanie w dębie, zyskując aromat i smak mlecznej czekolady, kakao, tytoniu, skóry. W porównaniu z Cahor wina z Argentyny są przyjaźniejsze, bardziej miękkie, owocowe, zapraszające. Szybciej nadają się do picia, chociaż wiele najlepszych butelek może być przechowywane równie długo. Obecnie część producentów ogranicza starzenie swoich win w nowych beczkach z francuskiego czy amerykańskiego dębu. Na znaczeniu zyskuje styl świeższy, bardziej owocowy, szczupły, pokazujący wyraźniej charakter siedliska. Udział nowych barrique (225 litrów) się zmniejsza, używane są większe beczki, żeby ograniczyć mocny „make-up” dębu. Niektórzy producenci eksperymentują też z cementowymi i glinianymi kadziami. Wszystkie wersje mają wspólny mianownik: są łatwe w piciu. Ich miękkość, soczystość, nieagresywność pozwala zaprzyjaźnić i oswoić się z kategorią win „bold red’, która przez swój wysoki poziom alkoholu (14–15 proc.) i często nieokrzesaną taniczność jest bardzo wymagająca w odbiorze. Przedział cenowy jest tu ogromny: przyzwoita wersja to 30–40 zł, najdroższe butelki kosztują nawet 1000 zł, jednak najpopularniejsze widełki to 80–200 zł.
Z czym pić?
Jednym z największych dóbr narodowych Argentyny jest wołowina. Nawet Europa, dumna z odmian takich jak limousin z Francji czy hereford z Wielkiej Brytanii, mięso na steki importuje z Argentyny. Tutaj właśnie swoją przestrzeń znajduje malbec. Dzięki wyraźnym, ale nieagresywnym taninom, przyzwoitej kwasowości i pełnej budowie jest w stanie udźwignąć takiego partnera jak soczysty kawałek wołowiny. Duża różnorodność stylów pozwala znaleźć nam wino do każdego kawałka, czy to trudniejszego, bardziej ziemistego antrykotu, czy delikatnej polędwicy.
Uważam, że produkty z założenia niezwykle wymagające, jak grzyby i bakłażan, w łączeniu z winem oddają się urokowi côt. Z lekką, jeżynowo-ziemistą wersją sprawdzi się np. pieczony grzyb portobello z kozim serem i konfiturą z czerwonej cebuli lub grillowany bakłażan z cykorią i islandzką czarną solą. Wracając na nasze podwórko, bitki wołowe i kiszony ogórek też powinny być strzałem w dziesiątkę.