Lubię czytać eseje i recenzje krytyczki Mai Staśko. Nie zawsze podzielam wyrażane w nich poglądy, lecz cenię jej teksty za wyrazistość, werwę, odwagę i konsekwencję. Świetnie jest też widzieć pobudzenie polemiczne, które wywołują. Prócz tego zdarza się, że dzięki Mai Staśko dostrzegam coś wcześniej przeoczonego.
Tak było z anegdotą, którą opowiedział Marcin Świetlicki podczas jednego ze spotkań promujących jego najnowszy tomik pt. „Drobna zmiana” [1]. Maja Staśko, będąc – według mnie, na ogół nadmiernie – surową recenzentką Świetlickiego, w eseju „Niepokorny poeta polityczny znów broi [zobacz memy]” [2], przytacza jego dziwną opowiastkę. Ksiądz Tischner miał klepnąć w pupę – nie samego Świetlickiego, co ten skonstatował z beztroskim zadowoleniem, lecz – „jakąś panią z marketingu”. Sytuacja ta była przedstawiona przez poetę dla zobrazowania „ludzkiej strony” księdza. Trudno nie zgodzić się z Mają Staśko, która o takim rodzaju wypowiedzi pisze:
„Gdy to wujek na imieninach, nie chcemy psuć atmosfery i z zażenowaniem się uśmiechamy. Gdy to nagradzany poeta z podręczników szkolnych, od lat wtłaczany do głów przyszłym polonistkom na zajęciach z literatury współczesnej, staje się jasne, dlaczego zamiast zepsuć atmosferę i wyrazić sprzeciw (zarówno jako ofiara, jak i obserwujący), z zażenowaniem się uśmiechamy. Serią takich tekstów, zachowań i dykteryjek – z różnych przestrzeni, mediów i dziedzin sztuk – produkowane jest społeczne przyzwolenie na molestowanie, mobbing, wyzysk i dyskryminację” [3].
W tym samym eseju Staśko krytykuje też wiersz Świetlickiego z „Drobnej zmiany” pt. „Niepoprawność”, który brzmi tak: „Mieszkam z tobą nie w ramach parytetu, kobieto”. Staśko zauważa, że: „«kobieta» ma na przykład poza płcią też imię, którym naprawdę można się do niej zwracać. Podmiot po prostu uprzedmiotawia kobietę, to jego perspektywa jest tą ustawiającą relację, podobnie jak w innych lekturach z kanonu: stosunki władzy są tu jasne” [4].
Ja czytam tu ironię, nie uprzedmiotawianie. Podmiot liryczny deklaruje, że mieszka z kobietą, bo tak chce, nie kieruje się niczym, prócz własnej preferencji. Słowo „kobieta” nie jest obraźliwe, tutaj dodatkowo jest potrzebne, by domknąć wiersz. Nie użył imienia? A może mieszkał kiedyś z Ewą, potem z Kasią. Dobrze jednak, że słowa Świetlickiego są analizowane, a krytyczka jest czujna.
Chłopyszek, chłoptyś, chłopczyk
Ale co w takim razie z takim tekstem Zyty Rudzkiej: „Chłopyszku, daj spokój, prycham. […] Obserwuję go. Nie słucham, ale coraz bardziej jestem ciekawa, jak on pachnie. W zagłębieniu żuchwy i szyi. Jak go czuć pod twardym sutkiem. Na pępku. Kiedy położę tam dłoń. W naprężonym mięśniu uda pod zarysem tyłeczka, pewnie małego i twardego jak zielona wiśnia. Jaki on ma dla mnie zapach, ten on?” [5].
To fragment „Krótkiej wymiany ognia”, która ukazała się w marcu tego roku. Bohaterka, Roma Dąbrowska, jest siedemdziesięcioletnią poetką, celebrytką, rozwódką, którą pociągają młodzi chłopcy. „Czuję się oparzona jego pięknem. […] Do samego mięsa” [6] – konstatuje, patrząc na jednego z nich. Przypomina to wrażenie, jakie w „Śmierci w Wenecji” Thomasa Manna na literacie Gustawie von Aschenbachu wywarł Tadzio. Jednak Roma nie bawi się w finezję. Myśli: „Młody samczyk. On tam nadal czeka na mnie, kręci się w kółko. Czemu jestem tego taka pewna? Każdy chce być artystą, a jak nie, to chociaż być z artystką” [7]. I dalej: „[…] po co mi jego dusza, wystarczy, że ciało jest na wyciągnięcie ręki” [8].
Cyryl to początkujący poeta, może chciałby, żeby Roma przeczytała jego wiersze. Ale jej w głowie co innego: „głębi to on nie ma, ten cały Cyrylek. Ale może braki w urodzie nadrabia atrakcyjnością w barłogu” [9]. Stosunki władzy, które Staśko widzi we frazie Świetlickiego i piętnuje, są tu wyraźnie obecne. Uprzedmiotowienie – jest niewątpliwe. Do tego dochodzą – podkreślające dominację zwroty – odpowiedniki określeń typu „dziewczynka”, „dziewuszka” – tyle że w masculinum: „chłopyszek”, „chłoptyś”, „chłopczyk”. Co na to krytycy i krytyczki? Grzmią? Bo przecież niedawno umówiliśmy się, że stop tolerancji dla molestowania, że teraz jest era #MeToo i Janusz Rudnicki musi odejść.
Krótki przegląd ochów i achów
Sięgam po recenzje. Niestety Maja Staśko na temat „Krótkiej wymiany ognia” w ogóle nie zabrała głosu. Za to recenzję pt. „Zajrzeć do studni” opublikowała Kinga Dunin [10]. Stwierdza w niej między innymi: „Słuchając jej [bohaterki – przyp. BK] monologów wewnętrznych, nie mamy jednak wątpliwości, że jest dobrą poetką”. Nie będę się już czepiać tej liczby mnogiej „my”, ale – naprawdę? Tylko to się dostrzega? Może i jest dobrą poezją: „jestem tak mała, że zawsze robiłam laskę na stojąco” [11] – wszak de gustibus itd. Lecz monologów wewnętrznych jest tam więcej, na przykład taki: „Może coś mi się wreszcie trafi. Na ostro i na zabój, a na koniec, wkładając kieckę, czule mu rzucę: Czy ci dobrze, psie, ze mną było?” [12]. Dunin podsumowując pisze: „Uważam, że «Krótka wymiana ognia» to chyba najciekawsza powieść w polskiej literaturze, jaką czytałam od lat”.
Z kolei Justyna Sobolewska w recenzji pt. „Ta obca” [13] ocenia książkę jako: „pojemną, bezkompromisową i dojmującą”, uważa, że to: „powieść o skandalu starości, o głodzie ciała, które jest w stanie rozpadu”. Świetna jest ta fraza: „skandal starości”, ale czy Sobolewska tylko taki skandal i taki rozpad tutaj dostrzega? Czy też właśnie traktuje Rudzką jak wspomnianego przez Staśko „wujka na imieninach” i nie chce psuć atmosfery?
Dalej – biorę na tapet dwutygodnik.com, a tam według Olgi Wróbel książka wypada znakomicie. O bohaterce dowiadujemy się, że: „zamiast zamienić się w dostojną matronę, cały czas pożąda młodych mężczyzn” [14]. Mamy tu więc dość naiwną alternatywę: albo dostojna matrona, albo pożądanie młodych mężczyzn. Czy ta sama naiwność sprawia, że autorka tej recenzji nie ma problemu z tym, co myśli i mówi Roma?
Po lekturze recenzji z blogów z gasnącą nadzieją sięgam jeszcze po tekst Dariusza Nowickiego pt. „«Krótka wymiana ognia» Zyty Rudzkiej: świetny powieściowy powrót po kilkunastu latach” [15]. Nowicki dostrzegł w książce, owszem – „śmiałe fantazje”. Cóż za elegancki eufemizm. Choć to właściwie odwracanie oczu. Zauważa też: „[…] zaskakujące, a już na pewno niestereotypowe, są erotyczne rozmyślania bohaterki o młodych męskich ciałach. Mimo że owe pragnienia są wypowiadane w obrębie monologu wewnętrznego (nigdy nie wydostają się na zewnątrz), i tak robią wrażenie”. Ale przecież one wydostają się na zewnątrz, między innymi, gdy Roma proponuje Cyrylowi seks, a jego zmieszanie komentuje: „Ty ryczysz?! Cyryl, ty mały mazgaju!” [16].
Myśleć trzeba było wcześniej
Swoją drogą, mazgai się ten Cyryl strasznie, zamiast docenić, że znana poetka, której spam w mailu zawiera moc życzeń „od dziennikarzy, kierowniczek domu kultury, bibliotekarzy, zaznajomionych czytelników” [17], spośród tych śmieciowych maili, tych bytów nieistotnych, wyciągnęła akurat jego. A że teraz chce go przelecieć na blacie, a on, jakimś pechowym trafem, nie czuje pociągu do siedemdziesięciolatek, albo po prostu nie ma ochoty na seks nawet z Kim Kardashian, lub może też zniechęca go, że Roma jest, według niej samej: „Pokancerowana. W plamach. Liszajach. Wyżłobieniach. Koroduje. Kwili w strupkach szarych. Sflaczała i obrzmiała” [18] – przecież pisał chyba „Kocham panią”, no nie? Ktoś go zmuszał? Myśleć trzeba było wcześniej, a nie teraz-naraz, na takim etapie akcji, „ja pas” za Kasią Nosowską powtarzać. Bo przecież nie jest Kasią Nosowską – to Cyryl, chłopczyk, ciało bez duszy, a ciała o hiperrealizmie niech nie zaczynają. One mogą braki w urodzie nadrobić – jak już wiemy – „atrakcyjnością w barłogu”.
Zamieńmy „chłopyszków” na „dziewuszki”
Przychodzi jeszcze do głowy, że Zyta Rudzka prowokuje, chcąc, by czytelnicy-mężczyźni zrozumieli, jak czuje się osoba uprzedmiotawiana i molestowana. Pokazuje, jak może wyglądać seksizm w kobiecym wydaniu. Pokazuje dobrze. Wygląda źle. A krytyka nie porusza tematu. Książka Rudzkiej jest literacko interesująca, więc chwalona, ma tak zwaną „dobrą recepcję”. Jeśli miała prowokować, to się to nie udało – lecz dlaczego w takim razie milczy sama autorka?
Bo przecież, mimo rachunku kobiecych krzywd, nie o to chyba chodzi, żeby sankcjonować seksizm wobec mężczyzn. Przypomnę Maję Staśko: „Serią takich tekstów, zachowań i dykteryjek […] produkowane jest społeczne przyzwolenie na molestowanie, mobbing, wyzysk i dyskryminację”.
Załóżmy na koniec, że czytamy nie o Romie, ale o Romanie, a „chłopyszków” zamieńmy na „dziewuszki”, których dotyczą – jak to określił Dariusz Nowicki – „śmiałe fantazje” bohatera. Zapatrzonej w niego Cyryli Roman proponuje seks na blacie, ona się „mazgai”, a on patrząc na nią, snuje rozważania o „barłogu”. W metrze na starszą kobietę wrzeszczy: „Bardziej bym się ucieszył, jakbyś mi, babcia, pipę pokazała, a nie miejsca ustąpiła!” [19]. I tak dalej. A teraz wyobraźmy sobie jeszcze, że dobrą ocenę znanego krytyka zyskał podmiot liryczny Świetlickiego, który prowadzi wewnętrzne monologi w stylu: „Na koniec, wkładając spodnie, czule jej rzucę: Czy ci dobrze, suko, ze mną było?” [20].
Maju Staśko, czy wtedy też by Pani nie zareagowała?
Przypisy:
[1] Maja Staśko odnosi się tu do spotkania Marcina Świetlickiego w ramach 14. Opolskiej Jesieni Literackiej z 23 listopada 2016 roku, które prowadził Wojciech Bonowicz.
[2] M. Staśko, „Niepokorny poeta polityczny znów broi [zobacz memy]”, „Krytyka Polityczna”, 28 czerwca 2017 roku.
[3] Ibidem.
[4] Ibidem.
[5] Z. Rudzka, „Krótka wymiana ognia”, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2018, s. 7.
[6] Ibidem, s. 64.
[7] Ibidem, s. 7.
[8] Ibidem, s. 25.
[9] Ibidem, s. 26.
[10] K. Dunin, „Zajrzeć do studni”, „Krytyka Polityczna”, 28 kwietnia 2018 roku.
[11] Z. Rudzka, op.cit., s. 20.
[12] Ibidem, s. 25.
[13] J. Sobolewska, „Ta obca”, „Polityka”, 20 marca 2018.
[14] O. Wróbel, „Odważniej”, Dwutygodnik.com, numer 3/2018.
[15] D. Nowacki, „«Krótka wymiana ognia» Zyty Rudzkiej: świetny powieściowy powrót po kilkunastu latach przerwy”, Wyborcza.pl, 9 kwietnia 2018.
[16] Z. Rudzka, op.cit., s. 26.
[17] Ibidem, s. 21.
[18] Ibidem, s. 21.
[19] Parafraza cytatu, Z. Rudzka, op.cit., s. 8.
[20] Parafraza cytatu, ibidem, s. 25.
Książka:
Zyta Rudzka, „Krótka wymiana ognia”, wyd. W.A.B., Warszawa 2018.
* Wszystkie śródtytuły pochodzą od redakcji.