0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > Hongkong płonie, Hongkong...

Hongkong płonie, Hongkong tonie

Katarzyna Sarek

Protestujący w Hongkongu uciekają się do przemocy. Policjanci w Hongkongu zachowują się jak okupanci. Miasto płonie. Pekin grozi.

Płoną kosze na śmieci, wejścia do stacji metra, barykady z samochodów. Dawne miasto-cacuszko, czyste, eleganckie, pełne luksusowych sklepów i pachnące pieniędzmi zmieniło się nie do poznania. Zdjęcia z protestów wysyłane przez reporterów z całego świata wyglądają jak ujęcia ze strefy wojny. Szokuje wygląd zdemolowanych ulic i zniszczonych stacji metra, ale także zachowanie służb, których celem powinno być dbanie o ludzi i porządek. Uzbrojeni po zęby policjanci nie zadają pytań i nie uznają wyjątków — gaz pieprzowy „przypadkiem” trafia prosto w grupę dziennikarzy, armatka wodna „przez pomyłkę” oblewa barwiącą na niebiesko wodą grupkę ludzi stojących przed meczetem. Wściekli Hongkończycy publikują dziesiątki nagrań z policjantami wybijającymi okna w samochodach i wyciągających ze środka kierowców, podrzucających młotki do plecaków aresztowanych, bijących kobiety i dla zabawy pałujących ludzi na ruchomych schodach w centrum handlowym czy wrzucających puszki z gazem łzawiącym do wnętrza sklepu. W ciągu kilku miesięcy dawny szacunek do policji praktycznie zniknął. I tak jak policjanci najczęściej nazywają protestujących „karaluchami” (określenie również bardzo powszechne w chińskich mediach), już nawet zwykli przechodnie na ulicy na widok oddziału mundurowych zaczynają zgodnie skandować „psy” i „mordercy”. Trwająca od poniedziałku eskalacja związana jest ze śmiercią jednego z demonstrantów, spadł z budynku w niejasnych okolicznościach, a gdy przyjechała do niego karetka, policjanci nie przepuścili sanitariuszy, którzy musieli długo szukać innej drogi dotarcia do rannego. Młody chłopak postrzelony z bliska w brzuch, starszy mężczyzna podpalony przez demonstrantów, inny trafiony cegłą w głowę… poszkodowanych i ofiar z pewnością będzie więcej. Co zatem ma zrobić społeczeństwo, któremu zabrano prawo do pokojowego wyrażania swej niezgody na zachowanie władz?

Trwająca od poniedziałku eskalacja związana jest ze śmiercią jednego z demonstrantów, spadł z budynku w niejasnych okolicznościach, a gdy przyjechała do niego karetka, policjanci nie przepuścili sanitariuszy, którzy musieli długo szukać innej drogi do rannego.

Katarzyna Sarek

Bardzo łatwo potępiać młodych gniewnych. Piętnować ich agresję, zacietrzewienie i bezkompromisowość, łatwo ich oskarżać o niszczenie miasta i eskalowanie konfliktu. „To wy nas nauczyliście, że pokojowe demonstracje nie działają” — jedno z haseł ubranych na czarno dzieciaków częściowo wyjaśnia źródło furii. Od wielu miesięcy praktyczni, pracowici i pragmatyczni Hongkończycy pokazują, że nie są zadowoleni z zachowania lokalnych władz. Najpierw milionowymi marszami, po których przejściu ulice zostawały czyste i nietknięte, potem weekendowymi protestami, demonstracjami, okupacjami budynków. Protesty przeradzają się w bunt i wojnę miejską, zaczynają ginąć ludzie, miasto pogrąża się w chaosie, zamykane są  szkoły i uniwersytety, nie działa komunikacja publiczna. To wszystko wina demonstrantów, „garstki egoistów, którzy zatapiają własne miasto” — zgodnie z retoryką władz Hongkongu i Pekinu, dla których miesiące milionowych protestów wciąż nie są warte kroku w tył i zniżenia się do rozmów z własnymi obywatelami.

Eskalacja w Hongkongu to nie tylko problem w jednym z wielu chińskich miast. Specjalny status Hongkongu, perły w koronie odzyskiwanej godności Chin po stuleciu upokorzenia, od początku był rozwiązaniem czasowym,  tylko do 2047 roku. W chwili podpisywania dokumentu pomiędzy Wielką Brytanią a Chinami atmosfera sprzyjała optymizmowi. Chiny otwierały się na świat, nawiązywały współpracę, reformowały się i wielu uważało, że Hongkong przyczyni się do demokratyzacji wielkiej macierzy, wystarczy poczekać. Trzydzieści lat minęło równie szybko jak początkowy entuzjazm. Obecni dwudziestolatkowie w 2047 roku będą w okolicach pięćdziesiątki i nie mają najbledszego pojęcia, co wtedy czeka nich samych i ich rodziny.

Bardzo łatwo potępiać młodych gniewnych. Piętnować ich agresję, zacietrzewienie i bezkompromisowość, łatwo ich oskarżać o niszczenie miasta i eskalowanie konfliktu. „To wy nas nauczyliście, że pokojowe demonstracje nie działają” — jedno z haseł ubranych na czarno dzieciaków częściowo wyjaśnia źródło furii.

Katarzyna Sarek

Bunt Hongkończyków to również olbrzymi cios w budowany od dekad wizerunek Chin. Państwa może i surowego wobec własnych obywateli, ale jednak troszczącego się o ich gospodarcze interesy. Państwa sprawnego i rządzonego przez mądrych ludzi (przypomnijmy te kaskady peanów o chińskiej merytokracji!), a nie przez populistów wybieranych przez ciemny lud. Nie zapominajmy też o „długoterminowej polityce”. Bo przecież Chiny mają pięć tysięcy lat historii i planują na dekady w przyszłość, nie to co na Zachodzie, gdzie władza co pięć lat inna i nie troszczy się o nic, poza własną kadencją. Cała ta kunsztowna wieża prawd, półprawd, kłamstw i kreacji trzeszczy w posadach.

W całej swojej mądrości i przenikliwości władze Chin nie przewidziały, że nowelizacja prawa o ekstradycji to zły projekt? Nie doszły do wniosku, że lepiej byłoby ustąpić, nie eskalować i pokazać się jako troskliwy rodzic? Nie przewidziały, że polityka siły i arogancji nie zadziała w Hongkongu?

Najwidoczniej nie i dalej nie mieści im się w głowach, że ludzie poza potrzebami ciała i portfela mają również inne – potrzebę godności, szacunku, sprawczości.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 566

(46/2019)
14 listopada 2019

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj