Szanowni Państwo!

Polacy dobrze wiedzą, że gdy wybucha wojna, trzeba ratować… dzieła sztuki. Do naszego kraju wrócił zaledwie niewielki procent kolekcji zrabowanych z muzeów, galerii, kościołów, pałaców, dworów. A były one rabowane przez wieki, ostatnio na wielką skalę w czasie drugiej wojny światowej. Straty są kolosalne, dziura po nich nie do zapełnienia.

Również w 2022 roku w Ukrainie wojnie na polach walki towarzyszy wojna o tożsamość zbiorową, którą kwestionują i chcą zniszczyć Rosjanie. Dzieła sztuki nabierają zatem dramatycznego znaczenia. Czy wypada rzucać się im na ratunek, gdy giną ludzie? Można na to odpowiedzieć – to nie prawda, że inter arma silent Musae. W czasie wojny muzy nie milkną, dzieła sztuki nie tracą znaczenia, bo nie pełnią tylko funkcji rozrywkowej, estetycznej – ale funkcję transmisji kodów kulturowych. A to już ważny czynnik przetrwania społeczeństwa.

Obrona przed atakiem z zewnątrz jest ważną częścią tożsamości, a przetrwanie narodu, społeczeństwa nie ogranicza się do jego podstawowych potrzeb bytowych. Mówiąc o obronie Ukraińców przed inwazją Rosji, mówimy też na przykład o przetrwaniu tego państwa jako liberalnej demokracji. Przynależność do zachodniej kultury politycznej od początku jest otwarcie stawiana przez samych Ukraińców, ale i przez Zachód jako równoprawny powód obrony tego kraju przed podporządkowaniem Rosji, co życie jego obywateli. Może więc należy także mówić o tym, jak to społeczeństwo utrzymuje swoją ciągłość za sprawą sztuki oraz co wraz z nią wnosi do świata. Na naszych oczach powstają prace wstrząsające i ważne, kształtujące Ukrainę przyszłości.

O Ukrainie mówi nie tylko determinacja jej obywateli w obronie granic i wartości, które są im bliskie. Mówi o nich także ich sztuka. To ona, prezentowana na zagranicznych wystawach, jest ambasadorką broniącego się przed barbarzyństwem kraju. Nie tylko żołnierze na froncie, prezydent Zełenski przemawiający w zachodnich instytucjach, osoby, które musiały uciekać i które świadczą swoją obecnością na Zachodzie o tym, co się dzieje w ich kraju – ale i artyści, którzy prezentują dorobek twórczy Ukraińców, pokazują, jakie jest to walczące o przetrwanie społeczeństwo. Być może sztuka, podobnie jak nagłaśnianie krzywdy, też może budzić sumienia.

Serhij Żadan, Oksana Zabużko, Jurij Andruchowycz – to nazwiska znane poza Ukrainą od dawna, ale od kilku miesięcy o wiele szerzej. W tym sensie sztuka pokonuje najeźdźcę – on chce Ukraińców unieważnić, a sztuka potęguje ich głos, pozwala głośniej wybrzmieć mu na świecie.

Mniej więcej rok temu w „Kulturze Liberalnej” pisaliśmy o wystawie „Sztuką w reżim”, prezentującej grafiki białoruskiego artysty Vladimira Tseslera, które podczas masowych protestów po sfałszowanych wyborach w 2020 roku stały się symbolem oporu Białorusinów. Tsesler podnosi Białorusinów na duchu, zarówno tych, którzy zostali w kraju, jak i dużą emigrację. W najnowszym numerze „Kultury Liberalnej” piszemy o tym, że sztuka ukraińska może stać się orężem, które wzmocni to społeczeństwo w walce z Rosjanami. 

Alisa Łożkina, ukraińska kuratorka i krytyczka sztuki, opowiada w rozmowie z Joanną Kozłowską o wystawie organizowanej w amerykańskim Aspen Institute na temat kultury ukraińskiej i wojny wywołanej przez Rosję. „Chcieliśmy pokazać odwiedzającym politykom, przedsiębiorcom i artystom twórczość ukraińską i poprzez nią objaśnić zaistniałą sytuację” – mówi. „Trudno było to przygotować. W Ukrainie trwały ciężkie walki, część artystów była rozrzucona po całym świecie, inni – przeważnie mężczyźni w wieku poborowym – nie mogli opuścić kraju. Nie byliśmy w stanie przywieźć z Ukrainy dużych płócien. Skupiliśmy się na rysunkach, fotografiach i innych małych pracach. Jednak na wystawie był pokazywany jeden większy obraz, «Niepewność» Oleny Naumienko. Przedstawia dwie obejmujące się postacie, próbujące ochronić się nawzajem przed strachem i rozpaczą – uczuciami aż nazbyt dobrze znanymi dziś milionom Ukraińców. […] Obraz […] jest poświęcony wszystkim wojnom, nie tylko tej w Ukrainie. Mówi o niepewności towarzyszącej człowiekowi, którzy utracił swój kraj i który nie może planować przyszłości”. 

Marija Łańko, która wraz z zespołem przygotowała Pawilon Ukraiński na 59. Biennale sztuki współczesnej w Wenecji w 2022 roku, opowiada Joannie Kozłowskiej, jak mimo inwazji rosyjskiej doprowadzili do prezentacji wystawy. „24 lutego 2022 roku, gdy rosyjska armia wtargnęła na terytorium Ukrainy, prace nad «Fontanną» były już niemalże zakończone. […] Zdecydowaliśmy, że to ja, bezdzietna i bez innych zależnych ode mnie osób, zajmę się transportem pracy do Wenecji. Dotarcie do zachodniej granicy Ukrainy zajęło mi około sześciu dni. Dziesiątki tysięcy ludzi chciały wydostać się z kraju, codziennie udawało mi się przejechać zaledwie po 100 kilometrów. […] Dzięki wsparciu wielu różnych osób i instytucji udało nam się przygotować wystawę na czas”. 

Krzysztof Rybak, doktorant na wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego, pisze o książkach dla dzieci o Ukrainie. Omawia trzy tytuły, które pomogą im oswoić temat wojny oraz poznać Ukrainę nie tylko z tej perspektywy, ale także taką, jaka była do dnia pełnoskalowej inwazji.

Filip Rudnik recenzuje książkę „Żółty książę” Wasyla Barki o wielkim głodzie w Ukrainie w latach 1932–1933. „Czytana dziś zmusza nas do rozważań nad istotą rosyjskich prób ujarzmienia Ukraińców. Również tej, która dzieje się na naszych oczach” – pisze.

Polecamy również lekturę wrześniowej recenzji Piotra Kieżuna polsko-ukraińskiego albumu „Znak” poświęconego historii ukraińskiego projektowania graficznego. Publikacja ta dobrze pokazuje, że to ostatnie to nie ludowe wycinanki. Często myślimy o ukraińskiej kulturze przez pryzmat folkloru. Jest on w niej niezwykle ważny, również w projektowaniu graficznym, gdzie nurt nawiązujący do sztuki ludowej jest bardzo wyraźny, ale największe osiągnięcia ukraińskiego designu leżą gdzie indziej.

Zapraszamy do lektury!

 

Redakcja „Kultury Liberalnej”