Szanowni Państwo!
W ostatni piątek europejscy przywódcy: kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer oraz prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden spotkali się w Berlinie na spotkaniu, podczas którego rozmawiali o możliwościach zakończenia wojny, którą Rosja prowadzi w Ukrainie. We wspólnej deklaracji zapewnili o determinacji w pomocy Ukrainie. Zarówno krajowi, jak i zagraniczni komentatorzy podkreślali fakt, że na rozmowy nie zaproszono Warszawy.
Nieobecność Polski odnotowano też w ostatnią sobotę, w inicjatywie wsparcia systemu ochrony powietrznej Ukrainy i poparcia dla jej dążeń do integracji w ramach NATO. Wprawdzie deklaracje te powstały na spotkaniu ministrów obrony państw grupy G7, jednak do inicjatywy mają dołączyć też inne państwa, które, tak jak Polska, do G7 nie należą – Belgia, Norwegia, Holandia, Dania.
Z kolei prezydent Wołodymyr Zełenski przedstawił w ukraińskim parlamencie „Plan Zwycięstwa”, który zaprezentował następnie w Brukseli. Ten znany publicznie dokument zawiera trzy tajne załączniki, z którymi Zełenski zapoznał USA, Wielką Brytanię, Francję, Włochy i Niemcy. Polski znów zabrakło.
Komentatorzy spierają się, czy to oznacza, że Polska wypadła z gry dyplomatycznej dotyczącej zakończenia wojny. Z pewnością jednak można powiedzieć, że dawne polskie ambicje bycia ambasadorką Ukrainy w dążeniach do integracji europejskiej i euroatlantyckiej się nie realizują. Państwo polskie nie jest najważniejszym partnerem Ukrainy i na razie nic nie wskazuje na to, że stanie się nim po zakończeniu wojny.
Przeciwnie – Ukraina po kurtuazyjnym wygłaszaniu deklaracji o przyjaźni coraz częściej zgłasza wobec Polski nierealistyczne oczekiwania, na przykład pomocy w szybkiej akcesji do Unii Europejskiej. Jak pisze Jakub Bodziony z naszej redakcji: „Zełenski i jego otoczenie zdają się tkwić w alternatywnej rzeczywistości. Ten stan wzmacnia przekonanie sporej części ukraińskiej elity, że nie warto wobec Polski wykonywać żadnych gestów, bo pomagając Ukrainie, tak naprawdę pomaga sobie”.
Odżywa natomiast co jakiś czas napięcie na tle historycznym. Polska oczekuje od Ukrainy jakiś gestów w sprawie zbrodni wołyńskiej, a Ukraina odmawia ich, tłumacząc się złym momentem, wręcz wspomina własne krzywdy doznane w Polsce w ramach Akcji „Wisła”. Napięcia te tylko pogłębiają i tak nie najlepsze relacje między państwami i nie ułatwiają planów ułożenia ich na przyszłość. A bez względu na ambicje obu państw, dobre sąsiedztwo jest niewątpliwie w interesie obu z nich.
W nowym numerze „Kultury Liberalnej” piszemy o roli, jaką Polska chciała pełnić wobec Ukrainy jeszcze w II RP i teraz – i jaką rzeczywiście pełni. Wolność Ukrainy jest kluczowa dla polskiego bezpieczeństwa, ale czy Polska potrafi prowadzić politykę wschodnią tak, by przekonywać Ukrainę, że nasze państwo jest dla niej kluczowe?
Eugeniusz Smolar, analityk stosunków międzynarodowych, analizuje relacje polsko-ukraińskie teraz i w przeszłości, porównując różne idee dotyczące tych relacji z rzeczywistą polityką obu państw. Porównuje też powstałą w II RP ideę prometeizmu związaną z budową wspólnego frontu narodów zniewolonych przez Związek Radziecki w XX wieku i roli w tym Polski z rzeczywistą polityką wschodnią. Wbrew tej idei, silna Ukraina nie zawsze była traktowana jako nasz priorytet.
„W relacjach z Ukrainą pod powierzchnią oficjalnych wizyt i przyjaznych oświadczeń prezydentów, licznych konferencji historyków i organizacji pozarządowych, utrzymują się toksyczne napięcia na tle pamięci o mordach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej oraz, z drugiej strony, o polityce w II RP i o Akcji «Wisła»” – pisze. „Mamy do czynienia z zaognieniem napięć, wręcz z kryzysem. Ważna jest historia i, choć od niej nie da się uciec, ważniejsze są bieżące konsekwencje polityczne. Jeśli wcześniej, wielokrotnie zasadnie, ogłasza się, że Ukraińcy, płacąc najwyższą cenę, heroicznie walczą i o własne, i o nasze bezpieczeństwo, to wysoce problematyczne jest uznawanie za priorytetową zmianę stanowiska Ukraińców zgodną z oczekiwaniami Polski „w duchu wdzięczności” w sprawach dotyczących interpretacji wydarzeń sprzed osiemdziesięciu lat. Jest też takie zaznaczanie, że wsparcie Polski jest warunkowe”.
Zapraszamy do czytania tego eseju w dwóch wersjach – krótszej i długiej, dostępnej do pobrania pod tekstem.
Czy powinniśmy prowadzić inną, bardziej transakcyjną politykę wobec Ukrainy? Na ten temat w naszym wideopodkaście dyskutowali również niedawno Witold Jurasz, Zbigniew Parafianowicz i Jakub Bodziony. W tym tygodniu ukaże się również rozmowa z dr Danielem Szeligowskim z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Serdecznie zachęcamy do obejrzenia tej rozmowy na naszym kanale na YouTubie.
Życzę dobrej lektury,
Katarzyna Skrzydłowska–Kalukin, zastępczyni redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”