Szanowni Państwo!
Kiedy zastanawiamy się, dlaczego narody Europy Zachodniej nie boją się wojny z Rosją, tak jak my, to częstą odpowiedzią na to pytanie są: odległość i siła. Hiszpania na przykład leży daleko od Rosji, a Francja ma broń atomową.
Wcześniej, po roku 2015, kiedy próbowaliśmy zrozumieć, skąd się wzięło tak duże poparcie dla PiS-u i jego nieliberalnej polityki, szukaliśmy odpowiedzi w błędach elit III RP.
Jednak, jak dowodzi w swojej najnowszej książce „Strach o suwerenność. Nowa polska polityka” redaktor naczelny „Kultury Liberalnej” Jarosław Kuisz, jest jeszcze jeden, fundamentalny powód. To strach przed tym, że nasze państwo znowu zostanie wymazane z mapy. Było tak od rozbiorów, z krótką przerwą na II Rzeczpospolitą, do powstania III RP – bo PRL wprawdzie była na mapie, ale nie była suwerenna. Stąd zapisana w genach wielu pokoleń trauma.
Ten strach o utratę suwerenności dominuje polską politykę zagraniczną i wewnętrzną. Wpływa na podziały, choć sam nie podlega polaryzacji. Straumatyzowani są więc wszyscy – ale różnymi drogami dążą do zachowania suwerenności.
Kuisz opisuje trzydzieści lat III RP – dwie kadencje rządów populistów, wcześniejsze spory, silną pozycję Kościoła – z perspektywy traumy utraty suwerenności:
„Pierwszym przykazaniem polskiej polityki jest zasada: nie daj się znów wymazać z mapy”, dowodzi, przypominając, że takie próby znowu pojawiły się w Europie. Dlatego wybory polityczne Polek i Polaków mają fundamentalne znaczenie, to od nich zależy egzystencja naszego państwa. W szczycie prezydenckiej kampanii wyborczej te tezy brzmią szczególnie dobitnie.
Książka została wydana wcześniej w Wielkiej Brytanii. Brytyjscy wydawcy z Manchester University Press chcieli zrozumieć, co się dzieje w największym państwie Europy Środkowo-Wschodniej. Czyli tej części Europy, która miała rację co do Rosji, ale Zachód nie chciał jej słuchać. W państwie, które skutecznie, choć nie bez błędów, przeprowadziło transformację po komunizmie, odnosząc ogromny rozwojowy sukces, ale zaliczyło populistyczny, nieliberalny zwrot.
Objaśnienie Polski zawarte w książce docenił amerykański magazyn „Foreign Affairs”, umieszczając ją na liście najlepszych książek o polityce międzynarodowej, ekonomii i historii 2024 roku. „Książka ta ma na celu wyjaśnienie powstania Prawa i Sprawiedliwości, populistycznej skrajnie prawicowej partii, która rządziła Polską od 2015 do 2023 roku. Jej konserwatywne wartości społeczne, nastroje antyunijne i demokratyczne odstępstwa, którym przewodziła, wywołały międzynarodowe kontrowersje i sprzeciw. […] Prawdziwa siła książki leży w szczegółowym i bezstronnym sposobie, w jaki analizuje szeroki wachlarz czynników, które przyczyniły się do sukcesu skrajnej prawicy” – pisze recenzent „Foreign Affairs”, profesor Andrew Moravcsik z Uniwersytetu Princeton.
Polskie wydanie, które właśnie ma swoją premierę, nakładem wydawnictwa Znak i Fundacji Kultura Liberalna, jest uaktualnione i uzupełnione o nowy rozdział, którego fragment prezentujemy w tym numerze. Jarosław Kuisz pisze w nim, że „w obecnej sytuacji geopolitycznej postzimnowojenne «wakacje od Historii» się zakończyły. Wybory polityczne Polek i Polaków, chociażby z bliska wyglądały przaśnie czy wręcz niepoważnie, należy oceniać zasadniczo z perspektywy egzystencjalnej państwa. Nie ma takiego głosowania na polityków władzy centralnej, które w trzeciej dekadzie XXI wieku byłoby geopolitycznie mało znaczące”.
W rozmowie, którą z nim przeprowadziłam, Jarosław Kuisz mówi o tym, jak rodził się w Polsce aktualny podział, rozpoczęty w okresie po wstąpieniu do NATO i Unii Europejskiej, czyli wtedy, kiedy prowadzeni lękiem o utratę suwerenności przesuwaliśmy się ze Wschodu na Zachód i wydawało się, że już jesteśmy bezpieczni: „Podział postkomunistyczny przestał mieć realne znaczenie, ludzie już z tego powodu nie zrywali przyjaźni. Nowy podział musiał oczywiście odwoływać się do drzemiących głęboko emocji. Historia podpowiedziała nam więc nasz strach o suwerenność, po to, żeby znów nas nie wymazano z mapy. Od końca lat dziewięćdziesiątych, było już widać, że mimo resetu rośnie znowu zagrożenie ze Wschodu. Jednak to nie dzieliło sceny politycznej, bo zarówno jedna, jak i druga strona boi się Rosji. No i wtedy, po 2004 roku, prawica znalazła święty Graal – nie wystarczy bać się Wschodu, trzeba się jeszcze bać się Zachodu”.
Życzę państwu dobrej lektury tych i innych tekstów nowego numeru „Kultury Liberalnej” oraz książki Jarosława Kuisza. Zwłaszcza przed wyborami.
Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, zastępczyni redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”