Dobrze napisany biogram w serwisach społecznościowych to prawdziwa sztuka, a nestor współczesnych badań nad populizmem, Cas Mudde, taki właśnie ma. „Kiedyś zajmowałem się badaniem marginesu politycznego. Teraz badam politykę głównego nurtu”.
W 2004 roku Mudde opublikował artykuł o „populistycznym zeitgeiście”, który stał się punktem odniesienia dla pokolenia naukowców próbujących wyjaśnić uporczywą obecność radykalnych sił w systemach partyjnych, w których wciąż dominowały partie umiarkowane. Jednak cechą charakterystyczną zeitgeistu jest to, że nie pozostaje on długo na marginesie.
Dziesięć lat temu badacze populizmu rutynowo zmagali się z powtarzanymi wciąż zarzutami – że termin ten jest niejasno zdefiniowany, że jest jedynie pejoratywnym epitetem lub błędnie pomija większościowy charakter polityki demokratycznej. Krytyka ta wynikała zazwyczaj z nieznajomości coraz obszerniejszej literatury teoretycznej i empirycznej i łatwo było ją odrzucić. Natomiast dzisiaj badacze populizmu stoją przed poważniejszym problemem – urzeczywistnieniem się ducha czasu, który zdiagnozował Mudde.
Trzy nurty populizmu
Współczesna literatura poświęcona populizmowi dzieli się na trzy nurty. Pierwszy z nich, chyba najbardziej popularny, to podejście ideologiczne. Traktuje populizm jako spójny zestaw przekonań politycznych, które skupiają się na fundamentalnej i antagonistycznej opozycji między „czystym ludem” a „skorumpowaną elitą”. Lud jest przedstawiany jako cnotliwy i zjednoczony, podczas gdy elity postrzegane są jako egoistyczne, nieszczere i oderwane od rzeczywistości. Odrzucając charakterystyczną dla liberalnej demokracji złożoność instytucjonalną rozpraszającą władzę, populista twierdzi, że legitymizacja władzy politycznej musi wynikać bezpośrednio z woli ludu, a tę wolę można łatwo określić na podstawie tożsamości i wartości większości, bez potrzeby stosowania skomplikowanych procedur.
Drugie podejście, stylistyczne, koncentruje się mniej na treści przekazów politycznych, a bardziej na sposobie ich przekazywania. Ta retoryka populistyczna polega na użyciu prostego, bezpośredniego języka odwołującego się do „zdrowego rozsądku”, celowym odrzuceniu poprawności politycznej lub wniosków z dyskursu elit oraz kultywowaniu autentycznej, outsiderskiej osobowości. Politycy przyjmujący styl populistyczny często odwołują się do emocji, wykonują dramatyczne gesty i stosują strategię komunikacji dostosowaną do mediów. Przedstawiają się jako rzecznicy zwykłych ludzi, posługując się językiem zrozumiałym dla nich i kontrastującym z postrzeganym jako skomplikowany i żargonowy językiem polityki establishmentu.
Wreszcie jest i alternatywny nurt postrzega populizmu nie tyle jako spójnej wizji, ile strategii politycznej służącej mobilizacji poparcia i zdobyciu władzy. Zamiast skupiać się na ideach lub retoryce, analizuje on taktyczne decyzje dotyczące budowania koalicji, formułowania problemów i pozycjonowania wyborczego.
Politycy mogą stosować populistyczne apele, gdy służy to ich interesom, niezależnie od osobistych przekonań lub preferencji komunikacyjnych. Ten wymiar strategiczny obejmuje decyzje dotyczące tego, które grupy włączyć do „ludu”, które elity uznać za wrogów oraz jak budować zwycięskie koalicje wyborcze. Podejście strategiczne podkreśla, że apele populistyczne mogą być instrumentalnie wykorzystywane w różnych kontekstach i łączone z różnymi innymi strategiami politycznymi.
Połączone w jeden
Chociaż każdy z tych trzech nurtów zainspirował powstanie odrębnych kierunków badań, w praktyce często zazębiają się one, a odnoszące sukcesy ruchy populistyczne łączą ideologiczne przekonania o zasadniczej prostocie polityki z charakterystycznymi dla nich niegrzecznymi elementami stylu i pragmatycznymi strategiami dążenia do władzy.
Jednak właśnie w tym tkwi problem, ponieważ przy opisywaniu różnych aspektów populizmu od razu rzuca się w oczy, że razem wydają się one obejmować znaczną część podstawowych mechanizmów współczesnej demokracji. Pogląd, że każdy demokratyczny polityk jest w głębi serca populistą, był kiedyś czymś w rodzaju frazesu. Jednak coraz trudniej jest argumentować, że populizm jest odrębny od głównego nurtu politycznego.
Ideologiczny charakter populizmu stał się powszechną cechą dyskursu politycznego.
W wyborach parlamentarnych w Polsce w 2023 roku ówczesne partie opozycyjne starały się przeciwstawić „normalnych Polaków” nowej elicie w postaci kliki radykalnych polityków, którzy przejęli instytucje państwowe. Niezależnie od tego, jak uzasadniona była krytyka PiS-u za stworzenie „państwa równoległego”, służącego interesom partii, a niekoniecznie obywateli, dokonanie binarnego rozróżnienia między ludźmi prawymi a samolubną elitą oznaczało powielenie tej samej podstawowej struktury ideologicznej, którą PiS wykorzystało, aby dojść do władzy. W spolaryzowanym krajobrazie politycznym, w którym funkcjonują elity i kontrelity, ideologiczna logika populizmu staje się coraz bardziej nieunikniona.
Podobnie, powszechnymi cechami współczesnej polityki stały się – charakterystyczne dla populizmu: łatwa komunikacja i „autentyczna” autoprezentacja. Są one raczej warunkiem koniecznym do utrzymania się na scenie politycznej niż czysto populistycznymi innowacjami. W szczególności platformy społecznościowe znormalizowały bezpośrednią komunikację między politykami a wyborcami, omijając tradycyjne instytucje pośredniczące. Charakterystycznym elementem tego bezpośredniego podejścia jest brak rzecznika rządu przez pierwsze 18 miesięcy, a strategia komunikacyjna Tuska wyróżnia się bezpośredniością, wykorzystaniem mediów społecznościowych, nieformalnym kontekstem i bezpośrednim zwracaniem się do wyborców. Strategiczna dziedzina polityki jest również zniekształcona przez manichejski wpływ populistycznej polaryzacji. Dominacja instrumentalnego podejścia do budowania koalicji opartego na najprostszym wspólnym mianowniku politycznym pokazuje, jak taktyki rzekomo populistyczne stały się rutynowymi strategiami wyborczymi.
W 2023 roku Koalicja Obywatelska dała przykład strategicznego populizmu poprzez staranną konstrukcję „ludu” jako koalicji wyborczej. Zamiast odwoływać się do stałej tożsamości społecznej, Tusk strategicznie zgromadził pod szerokim i elastycznym parasolem anty-PiS-u różne grupy wyborców. Koalicja ta połączyła miejskich liberałów zaniepokojonych stanem praworządności, wiejskich wyborców obawiających się ewentualnych cięć funduszy unijnych, kobiety zmobilizowane przez ograniczenie dostępu do aborcji oraz młodych wyborców domagających się liberalnej polityki społecznej. Jednocześnie utrzymała ona nadrzędną narrację „ludzie kontra elity”, dostosowując się do kontekstu wyborczego, w którym nastroje anty-PiS stworzyły okazję do populistycznych apeli służących celom proinstytucjonalnym. W przeciwieństwie do wcześniejszych ruchów populistycznych, które podważały instytucje demokratyczne, ówczesny polski populizm opozycyjny strategicznie wykorzystał retorykę antyelitarną do obrony liberalnych norm demokratycznych przed autorytaryzmem rządzącej partii.
Problem osób badających populizm nie polega zatem na tym, że idea ta stała się nieistotna, ale na tym, że stała się zbyt istotna. Identyfikowanie odrębnych partii populistycznych lub poszczególnych adeptów populizmu staje się coraz bardziej daremne w sytuacji, gdy elementy ram analitycznych populizmu stały się normalnymi cechami współczesnej konkurencji demokratycznej, a nie wyjątkowymi odstępstwami od norm demokratycznych.
Jeśli sukces polityczny jest w coraz większym stopniu uzależniony od zdolności do odtwarzania wzorców skrajnej polaryzacji, strategicznego pragmatyzmu i zachowań naruszających normy, elementy te tracą swoją odrębność jako zjawiska populistyczne. Bezpośrednie zaangażowanie wyborców, emocjonalne apele i świadome pozycjonowanie się jako przeciwnik establishmentu są obecnie podstawowymi warunkami znaczenia politycznego w systemach demokratycznych. Złożona struktura zarządzania UE stwarza politykom stałe możliwości pozycjonowania się jako obrońcy suwerenności ludu. Wielopoziomowe zarządzanie w warunkach wzajemnej zależności politycznej tworzy wiele punktów zaczepienia dla krytyki elit, umożliwiając politykom selektywne stosowanie różnych form retoryki antyestablishmentowej w zależności od ich pozycji instytucjonalnej. Populizm wydaje się ideologią coraz mniej marginalną, a bardziej podstawowym narzędziem demokratycznej rywalizacji politycznej w erze transformacji mediów i złożoności instytucjonalnej.
Większe zagrożenie niż populizm
Populistyczny zeitgeist stał się więc faktem. W tej sytuacji warto powrócić do jednej z bardziej trafnych krytycznych uwag skierowanych pod adresem tych z nas, którzy badali to zjawisko przez ostatnie 20 lat – że nadmierne skupianie się na populizmie prowadzi do bagatelizowania, a nawet normalizacji poważniejszych zagrożeń dla porządku demokratycznego. Jeśli główne partie polityczne coraz częściej nie są w stanie uciec od populizmu jako nadrzędnej składni myśli politycznej, tak jak kiedyś miało to miejsce w przypadku liberalizmu, to jednak nadal istnieją istotne różnice w kwestiach ideologicznych, o które walczą. Prawdziwa walka nie toczy się już między populizmem a liberalną demokracją, ale między natywizmem a pluralizmem, i to nie na marginesie polityki, ale w jej głównym nurcie.
This issue was published as part of PERSPECTIVES – the new label for independent, constructive and multi-perspective journalism. PERSPECTIVES is co-financed by the EU and implemented by a transnational editorial network from Central-Eastern Europe under the leadership of Goethe-Institut. Find out more about PERSPECTIVES: goethe.de/perspectives_eu.
Co-funded by the European Union. Views and opinions expressed are, however, those of the author(s) only and do not necessarily reflect those of the European Union or the European Commission. Neither the European Union nor the granting authority can be held responsible.