Czas pokazał, czyli Virginia Zeani i „Traviata”
„Bez Verdiego nie byłoby opery” i „opera to Verdi” – to jedne z wielu klisz powielanych przez wykonawców i słuchaczy. Ten stereotyp znajduje jednak wyraźne odzwierciedlenie w liczbach.
„Bez Verdiego nie byłoby opery” i „opera to Verdi” – to jedne z wielu klisz powielanych przez wykonawców i słuchaczy. Ten stereotyp znajduje jednak wyraźne odzwierciedlenie w liczbach.
Po premierze „Mocy przeznaczenia” Verdi pisał do przyjaciela: „Śpiewacy niekoniecznie muszą idealnie wypaść technicznie, ale muszą czuć i rozumieć słowa oraz umieć oddać ich znaczenie”. Na ile zdanie to można odnieść do dyrygenta i reżysera, pokazuje inscenizacja „Mocy…” w Deutsche Oper.
„Otello” to dzieło ikoniczne dla opery włoskiej i emblematyczne dla późnego stylu Verdiego – wyrafinowane harmonicznie, błyskotliwie zinstrumentowane, oryginalne formalnie.
„Falstaff” to szczególny przypadek makroansamblu – złożonego z dziesiątki solistów oraz w pewnym sensie całej orkiestry. Chociaż w Staatsoper Unter den Linden dwa z szeregu tych elementów okazały się słabsze od pozostałych, to reszta przedstawienia bez wątpienia działa.
Łukasz Jasina O tym, jak bez wizy można się wybrać do nowojorskiej Metropolitan Opera i co z tego wynika… Opera to rodzaj sztuki teatralnej, który nie kojarzy się zbytnio z małymi miejscowościami. Podobnie jest zresztą z teatrem dramatycznym. Nie zawsze w historii tak bywało. Artyści włoscy i tworzone przez nich namiastki teatrów operowych znajdowały w […]
Magdalena M. Baran Aria z poduszką, czyli Patrząc na „Traviatę” Patrząc, wbrew pozorom. Słuchanie nastręcza bowiem kłopotów – marność nad marnościami w Operze Krakowskiej, gdy idzie o kobiece głosy, bo ani Violetta (Oleś-Blacha), ani Flora (Cząstka), mimo poprawności akademickiej, nie oddają ni ducha, ni emocji, jakie niesie ze sobą „Traviata”. Na nic skala, gdy brak […]
Ostatnio do znudzenia powtarzane jest pytanie, czy opera była, jest i powinna być rozrywką popularną. Po obejrzeniu „Aidy” w Bregenz myślę, że pytanie to można śmiało przeformułować: czy opera powinna być rozrywką masową.
Manon Krzywe i nieproporcjonalne dekoracje wspaniale sprawdziły się jako dziewiętnastowieczny Paryż, miasto, w którym mieszczańska moralność równie chybotliwie trzyma się pionu co domy zbudowane na scenie Covent Garden przez Chantal Thomas. Spektakl wyreżyserowany przez Laurenta Pelly’ego oczarował lekkością, podbarwianym ironią dowcipem i – last but not least – swoiście francuskim esprit. W roli tytułowej zachwyciła […]
Nie wiedziałem, czego spodziewać się po operze w Bukareszcie. Nie zważając na wymowne spojrzenie zaprzyjaźnionej Rumunki, która zna i polski teatr, i mój gust, poszedłem. I nie żałuję.
Berlin. Po miękkich schodach stępuję do raju melomana – piwnicy kulturalnego domu towarowego przy Friedrichstrasse.
„Bal Maskowy” w Operze Paryskiej wystawiano już kilkakrotnie, po raz pierwszy w 1951 roku z Régine Crespin w roli Amelii i Albertem Lance’em jako Ricardem. W tym sezonie zdecydowano się wznowić powstałą w roku 2007 inscenizację belgijskiego reżysera Gilberta Deflo.