Lekcja nowoczesnego dyskursu politycznego. „Borys Godunow” w Teatrze Wielkim
Byłem „na nie”. Spektakl wydał mi się wulgarny i brzydki. I pewnie „na nie” bym pozostał, gdyby nie bankiet. Spotkałem na nim człowieka ze świata polityki.
Byłem „na nie”. Spektakl wydał mi się wulgarny i brzydki. I pewnie „na nie” bym pozostał, gdyby nie bankiet. Spotkałem na nim człowieka ze świata polityki.
Gra wstępna jest dość koszmarna. Oszalała Eurydyka miota się po apartamencie będącym syntezą marzeń o pięknie i dostatku, które bezlitośnie nękają nowowarszawskich nuworyszów. Eurydyka tłucze kieliszek, następnie zaś bije rękami w jego szklane gruzy. Krew szybko uchodzi z ciała, wraz z nią resztki życia. Orkiestra, tusz! Pora na uwerturę.