PiS idzie po łupy
Większość PiS-u to jest armia zaciężna. Oni idą za żołd i po łupy. Jeśli nie ustanowi się instytucjonalnych przeszkód, to będzie fatalnie.
Większość PiS-u to jest armia zaciężna. Oni idą za żołd i po łupy. Jeśli nie ustanowi się instytucjonalnych przeszkód, to będzie fatalnie.
Jeśli Europa nie poradzi sobie z problemem imigracji w sposób kompleksowy, to zamknięcie naszych granic dla osób z krajów muzułmańskich jest zupełnie naturalne. Nie widzę w tym czegoś straszliwego, przyjeżdżają do nas też ludzie z innych kierunków świata.
Szanowni Państwo! „Jeśli Polska jest zaściankiem, warto żyć w zaścianku”, pisze Piotr Zaremba we „wSieci” w kontekście debaty nad legalizacją związków homoseksualnych. Temat ten powraca w Polsce regularnie. I powracać będzie – dopóki ta kwestia nie znajdzie uregulowania prawnego. Ostatnim przyczynkiem do jego ponownego poruszenia była legalizacja małżeństw homoseksualnych w Niemczech i to za rządów […]
„To dla PiS-u jedyna szansa. Albo możemy iść bardzo radykalnie i rzeczywiście zmieniać Polskę, a wtedy władzę być może utrzymamy, albo możemy podzielić los AWS-u – porządzić trochę, a następnie oddać władzę, nic nie zmieniwszy”, mówi publicysta tygodnika „wSieci”.
I jedni, i drudzy uczestnicy politycznego sporu muszą wreszcie zrozumieć, że konstytucja to nie jest menu. Umówiliśmy się na cały pakiet. Tylko symetryści umieją to dziś jasno powiedzieć. I dlatego są potrzebni.
Życzyłbym sobie tego jako Polak, żeby firmy PO i PiS-u przez sto lat najbliższych trwały i nie znikały tylko po to, aby grupka niespełnionej młodzieży mogła się pobawić w politykę.
– Moim interesem jest próbować dotrzeć do tych 15 proc. społeczeństwa, które oczekuje zupełnie innego podejścia do polityki i państwa. Będzie wtedy ktoś, kto będzie próbował te konserwatywne PO pociągnąć nie tylko w stronę bardziej liberalną politycznie, społecznie i gospodarczo, lecz również w stronę realnego myślenia propaństwowego – mówi Barbara Nowacka w rozmowie z „Kulturą Liberalną”.
Fukuyama w latach 90. XX w. odnosił wrażenie, że jego rozważania lepiej są rozumiane w krajach postkomunistycznych niż na Zachodzie. To przeszłość. Jesteśmy bliżej realnego Zachodu niż kiedykolwiek po 1989 r. Wcześniej mieliśmy niemal tylko euroentuzjastów. Teraz importujemy eurosceptycyzm oraz rozmaite wersje opowieści o „Europie ojczyzn”.
Istnieje potencjał dla kolorowej koalicji od neoliberałów po lewicę przeciw PiS-owi. Potrzebny jest tylko silny lider, ludzie spoza obecnego układu i przekonanie wyborców, że taka partia może wygrać z PiS-em.
PO ma głębokie przekonanie, że różni się od PiS-u, tyle że nie mówi, na czym ta różnica polega. W globalnym ujęciu trzeba zatem mówić o PO–PiS-ie. Tyle że my, obywatele, chcemy, żeby państwo miało jakąś przyszłościową perspektywę. Tej nie widać.
Odpowiedzialność polityki polega na tym, że podejmuje się ryzyko. Jeśli chcemy uciec przed populizmem, musimy robić wszystko, by np. debata nt. uchodźców się odbyła. Tłumaczyć i przekonywać, a nie mówić, że 80 proc. jest przeciw, i chować głowę w piasek.
Prawie połowa głosujących Polaków określa swoje poglądy jako prawicowe, a tylko 15 proc. jako lewicowe. Jeśli ktokolwiek umie liczyć, to musi mieć też świadomość, że na tych 15 proc. nie da się zbudować większości.
Dla części tzw. polskiej prawicy 64-letnia żona prezydenta Francji stała się symbolem deprawacji, zgnilizny Zachodu i przewrócenia do góry nogami „normalnych” moralnych wartości.
Przestańmy wybierać mniejsze zło, ciągle wierząc, że Platforma Obywatelska czy Ryszard Petru to jedyna alternatywa dla PiS-u i Kukiza. Skończmy z doszukiwaniem się elementów lewicowej empatii u Grzegorza Schetyny, który po chwili szczerości znów zapewnia nas o swoim współczuciu dla uchodźców. Ileż można?
Obecna zmiana na francuskiej scenie politycznej to najistotniejsza transformacja francuskiego systemu politycznego od końca lat 50. XX wieku.