Trans tym razem łagodniejszy. Recenzja „Omonimo” Dina Sabatiniego
Twórca zapuszcza się w nowe rejony, lecz nigdy nie zapomina, jak i skąd tam przyszedł. Właśnie gdy minimal techno spotyka trip hop, „Omonimo” brzmi najciekawiej.
Twórca zapuszcza się w nowe rejony, lecz nigdy nie zapomina, jak i skąd tam przyszedł. Właśnie gdy minimal techno spotyka trip hop, „Omonimo” brzmi najciekawiej.
Rzadko imprezy w Polsce wzbudzają jednocześnie takie oczekiwania i lęk wśród fanów. Tym razem jednak się udało i po dziesięcioletniej przerwie w Hali Wysokich Napięć w Warszawie znów zagrała muzyka.