[Wyszehrad plus] Z kwiatka na kwiatek
O wizycie Viktora Orbána w Polsce oraz wizytach Putina i Merkel w Budapeszcie.
O wizycie Viktora Orbána w Polsce oraz wizytach Putina i Merkel w Budapeszcie.
„Orbán stawia zasłonę dymną. Zastanawia się teraz nad przyszłością Ukrainy, nad sposobem utrzymania kraju pozostającego poza unijną wspólnotą, a potrzebującego jej gigantycznego (nie tylko politycznego, ale przede wszystkim finansowego) wsparcia” – o nowej strategii zarządzania swym wizerunkiem przez węgierskiego premiera pisze Magdalena M. Baran.
„Węgrzy nie tylko oddali swoją polityczną wolność w ręce Psuja, oddali mu również swoje wolności osobiste. Czy Węgrów stać na przetarcie oczu? To inna historia”. O problemach Węgrów z Viktorem Orbánem pisze Magdalena M. Baran.
Jak uniknąć niekończących się powrotów radykałów, radykalizmów i gwiazd jednego politycznego sezonu? Odpowiedzią może być wspólna praca w projektach prowadzonych w krajach Wyszehradu – pisze Magdalena M. Baran.
Czy jest coś takiego – twór nieco dziwaczny, nieoczywisty może – jak wyszehradzka tożsamość? Nieco inne bycie stąd, przynależność do grupy szerszej, a jednocześnie bardzo wąskiej; do ponadnarodowego tworu, który w jakimś sensie poprzedza wszelkie zjednoczenia, akcesje, traktaty? Ot tak, po prostu.
Miało być o czymś zupełnie innym. O śmigusowym laniu wodą na Słowacji, politycznym zawracaniu kijem czeskiej Olzy, laniu wody na Węgrzech. Nastrój miał być poświątecznie rozleniwiony, nieco przejedzony, ale już przedmajówkowo radosny.
W najbliższą sobotę, 29 marca, Słowacy wybiorą nowego prezydenta, który zastąpi urzędującego już dwie kadencje Ivana Gašparoviča. Ustalą także nowy porządek na swym politycznym podwórku. Możemy spodziewać się przesunięcia akcentów w stronę populizmu i nacjonalizmu.
Stan czysto hipotetyczny. Budapeszt budzi się w wiosenny powyborczy poranek i… musi szukać sobie nowego premiera. Zaskoczenie otwiera oczy kolejnych obywateli, święcie przekonanych, że kolejne wybory niewiele zmienią, a co najwyżej nałożą nieco ograniczeń na rozbuchane ambicje narodowego przywództwa Viktora Orbana.
Nawet jeśli nie do końca jeszcze wyciął, to ostro się do tego szykuje. Stało się już tradycją, że w każdym nowym roku cykl wyszehradzkich felietonów zaczynam od kolejnych pomysłów węgierskiego premiera.
Gdy partie polityczne, a wraz z nimi demokracje, nie osiągnęły jeszcze pełnoletniości, trudno mówić o stabilności samego systemu.
Gdyby komuś wydawało się, że lustracyjne korowody mają się już ku końcowi.. jest w błędzie. W kolejnych krajach V4 przerabiano już wiele możliwych scenariuszy rozliczenia z komunistyczną przeszłością – od stawiania grubej kreski czy linii po różne wersje polowania na czarownice.
Które z naszych wolności cenimy najbardziej? Jednym tchem chce się wymieniać takie, jak wolność słowa, wyznania, zrzeszania się, wszelkie odmiany samostanowienia i kolejne, które wydają się dziś tak oczywiste, że niewiele o nich rozmyślamy.
Wakacje mają się już ku końcowi. Zrobiło się jakby chłodniej, niektórzy jednak wciąż mają jeszcze kilka dni urlopu i chętnie wybraliby się na regenerację sił przed kolejnym ciężkim rokiem. Jasne, że urlop możemy równie dobrze zorganizować poza okresem wakacyjnym, wybierając ciepłe kraje albo wypad do krainy pewnego śniegu.
Nie przepadam za czytaniem samolotowych magazynów. Przeważnie poza garścią porad podróżniczych, skrótem wszelkiej maści imprez i cennikiem pokładowych zakupów, wylewa się z nich cały potok mniej lub bardziej ambitnych reklam.
Podczas podróży przeważnie mało myślę o swoim mieście. Jasne, zawsze wracam tu z nieskrywaną radością, bo Kraków oznacza dla mnie więcej niż tylko miejsce zamieszkania. To raczej ten stary czas, który płynie tu inaczej, pozwalając na nieco osobny – lepiej rozumiany w całej bodaj Galicji – sposób bycia.