0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Wyszehrad plus] Grzebiąc...

[Wyszehrad plus] Grzebiąc w genealogii

Magdalena M. Baran

Czy jest coś takiego – twór nieco dziwaczny, nieoczywisty może – jak wyszehradzka tożsamość? Nieco inne bycie stąd, przynależność do grupy szerszej, a jednocześnie bardzo wąskiej; do ponadnarodowego tworu, który w jakimś sensie poprzedza wszelkie zjednoczenia, akcesje, traktaty? Ot tak, po prostu.

Czesi i Słowacy potraktowali ostatnie eurowybory po macoszemu. Frekwencja była u naszych sąsiadów niziutka, a wyniki raczej przewidywalne. Ci pierwsi mają znacznie więcej spraw na własnym podwórku – a to niestabilność rządu, a to kolejne informacje o problemach z korupcją. Jeszcze zimą mówiło się o nowym otwarciu na linii Czechy-Unia, ale chyba w samych Czechach zbyt było o tym cicho, by mogło mieć realny wpływ na zainteresowanie europolityką.

Nie lepiej było u Słowaków, którzy zadomowili się już na dobre w strefie euro. Tu więcej uwagi skupia nowy, wybrany pod koniec marca i zaprzysiężony w ostatnią niedzielę, nie do końca przewidywalny, bezpartyjny prezydent, a nawet igrzyska, których nie będzie. Poza tym, panuje spokój.

Inaczej ma się rzecz u nas i na Węgrzech, gdzie – skądinąd zgodnie z szerszym europejskim nurtem – wśród europosłów znaleźli się nie tylko eurosceptycy, ale również i przedstawiciele partii (vide Jobbik) nacjonalistycznych, szowinistycznych i agresywnych wobec wszelkich przejawów odmienności. Nie miejsce to na analizowanie motywów samych wyborców – choć pamiętam, gdy już kilkanaście lat temu krakowscy młodzi zgłaszali akces do partii „człowieka z muchą” tylko po to, by pobawić się w politykę dzielnicową. Najwyraźniej zabawa była przednia, a niewielkie diety radnego dzielnicy okazywały się dobrym dodatkiem do uczelnianego stypendium. O samej polityce radni pojęcie mili raczej mgliste, a za sztandarowy projekt polityczny uchodziło zniesienie przepisów nakazujących zapinanie pasów bezpieczeństwa podczas jazdy samochodem.

Gdy jednak pomyślimy, że człowiek z muchą zasiądzie obok jobbikowców (i innych radykałów), to włos jeży mi się na głowie. Nie idzie wcale o to, jakich głupstw mogą w europarlamencie nawywijać, ale o to jak odpowiadać będą na pytanie o narodową i grupową tożsamość, a także kogo uznają za wroga swoich państw.

Gdyby pogrzebać w papierach, mogłoby się nagle okazać, że co drugi z mieszkańców naszego regionu, wedle wyśrubowanych kategorii partii prawicowych powinien w najlepszym razie być uznany za bezpaństwowca.

Magdalena M. Baran

Wyliczenie KNP jest w zasadzie jasne. Z Polski, poza reprezentantami jego poglądów, należałoby wykluczyć niemal wszystkich: odmiennych seksualnie (bo delikatnie rzecz ujmując inni), religijnie (bo podejrzani), „kolorowych” (bo „nie nasi”), a w zasadzie i kobiety (bo to przecież kobiety). A przede wszystkim należy rozmontować tę paskudną Unię („okupantów” i „łajdaków”) – oczywiście w imię wyższego dobra … I gdyby nie fakt, że człowiek z muchą tylko raz na jakiś czas, niczym meteoryt przemyka przez nasze polityczne niebo, że mimo jego wyniku trudno traktować go poważnie (chyba, że protest przeciwko polityce w ogóle przybierze na sile) to na jego tle nawet Jobbik jawi mi się dziś jako partia nieco światlejsza.

Nie tylko jemu, ale także Jobbikowi i pozostałym eurosceptykom i nacjonalistom warto zadać jedno ważne pytanie – co tak naprawę uważają za swoje państwo, w kim są w stanie widzieć współobywateli, jaka klasyfikacja jest dla nich dopuszczalna, jak daleko w drzewie genealogicznym winniśmy potwierdzać naszą przynależność do… No właśnie do czego? W przypadku naszych wyszehradzkich okolic – a w Polsce też w granicach poszczególnych zaborów – odpowiedź wcale nie jest prosta. Wszystko to jakieś wymieszane, historycznie wspólne, przenikające się. I gdyby pogrzebać w papierach, mogłoby się nagle okazać, że co drugi z mieszkańców naszego regionu, wedle wyśrubowanych kategorii partii prawicowych powinien w najlepszym razie być uznany za bezpaństwowca.

A może jednak jest coś takiego – twór nieco dziwaczny, nieoczywisty może, o którego istnieniu jestem jednak głęboko przekonana – jak wyszehradzka tożsamość? Nieco inne bycie stąd, przynależność do grupy szerszej, a jednocześnie bardzo wąskiej; do ponadnarodowego tworu, który w jakimś sensie poprzedza wszelkie zjednoczenia, akcesje, traktaty? Ot tak, po prostu. Jak to możliwe? To już następnym razem…

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 284

(24/2014)
18 czerwca 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj