0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Ryba, tantra i...

Ryba, tantra i seks. O wystawie Dorothy Iannone w Berlinische Galerie Museum of Modern Art

Zuzanna Sokołowska

Dorothy Iannone bez wątpienia na stałe wpisała się w kanon refleksji feministycznej i sztuki kobiecej, obok takich artystek jak Carolee Schneemann czy Judy Chicago. Choć mniej znana, nie mniej kontrowersyjna. Retrospektywną wystawę jej twórczości do czerwca można oglądać w Berlinische Galerie Museum of Modern Art.

Pudło wielkości sarkofagu z namalowaną radośnie erotyczną sceną seksu i wbudowanym monitorem wyświetlającym zbliżenie twarzy młodej kobiety podczas masturbacji – to wideo-rzeźba „I Was Thinking of You” (1975) amerykańskiej artystki Dorothy Iannone. Jej prace słyną z inspiracji rozerotyzowaną sztuką Wschodu, w której ludzkość zostaje przedstawiona najczęściej w aktach seksualnej rozkoszy. Iannone to bez wątpienia twórczyni, której realizacje na stałe wpisały się w kanon refleksji feministycznej i sztuki kobiecej.

Jej działalność artystyczna, na którą składają się między innymi malarstwo, książki i filmy to niezwykle barwna mieszanka zabawy i perwersyjnego uwodzenia, a także obrazoburczego ikonoklazmu oraz wyzwolenia seksualnego, którego stała się pionierką. Okazją do przypomnienia tej nieco zapomnianej postaci współczesnej sztuki, staje się retrospektywna wystawa „This Sweetness Outside of Time. Paintings, Objects, Books 1959–2014” w Berlinische Galerie Museum of Modern Art (20.02–02.06.2014). Miejsce ekspozycji jest nieprzypadkowe – artystka od wielu lat mieszka i tworzy w Berlinie.

Widzowie mają okazję prześledzić niemal cały twórczy dorobek Iannone. Aby nie pogubić się w natłoku prac, wystawa została podzielona na trzy części. Pierwsza z nich składa się z obrazów i filmów, kolejna z rysunkowych obiektów, a ostatnia odsłona zbudowana została z jej artystycznych, niezwykle barwnych publikacji, w tym książki kucharskiej z zabawnymi cytatami w stylu „Nie płacz, kiedy gotujesz” albo „Nieśmiertelność jest jak ciąża”. Całość tworzy zgrabną, bajecznie kolorową narrację o wolności, kobiecości i niczym nieskrępowanej radości życia.

Realizacje Iannone to przykład poszukiwania tropów ku artykulacji i definicji własnej płci, a przede wszystkim seksualności, o której zawsze mówiła głośno, bez cienia wstydu czy zażenowania. Artystka zaczęła polemizować z męskim światem, kierując uwagę na zazwyczaj przemilczane tematy związane z kobiecym ciałem i narzuconymi wizerunkami, z których stale wykluczano seksualność. Najintensywniejszy okres jej działalności zbiegał się z feministyczną rewolucją w Stanach Zjednoczonych, zapoczątkowaną w 1968 r. Od tego momentu artystki zaczęły prowokować i epatować swoją cielesnością, odważnie wkraczając na salony sztuki, tak silnie zdominowane przez mężczyzn co najmniej do lat 70. ubiegłego wieku.

Ilustracja 1 Installation Shot

Bad girl i mężczyźni

Jak trafnie zauważa Dominic Eichler w swoim tekście na łamach czasopisma „Frieze Magazine”, posiadająca coś z cygańskiej wielkiej damy Iannone ma niezwykle barwny życiorys, przeplatany intensywnymi związkami z artystami i pisarzami, z których wszystkie są równie ważne dla oceny jej twórczości [1]. Między innymi dlatego że osobista mitologia, doświadczenia, uczucia i relacje artystki stanowią często przedmiot jej prac. Ta absolwentka literatury amerykańskiej na Uniwersytecie w Bostonie, nielegalnie importowała powieści Henry’ego Millera do Stanów Zjednoczonych na początku lat 60. i skutecznie walczyła w procesach z ich cenzurowaniem [2]. Jednakże momentem przełomowym w jej życiu był rok 1967, kiedy wybrała się w rejs z Nowego Jorku do Islandii wraz ze swoim ówczesnym mężem. „Czekał na nich na molo artysta Dieter Roth, trzymający w ręku rybę. Zostali z Iannone kochankami, ona opuściła męża, i wraz z Rothem pozostali towarzyszami oraz przyjaciółmi na całe życie, aż do jego śmierci w 1998 r.” – pisze Eichler.

Związek z Rothem sprawił, że artystyczna twórczość Iannone zaczęła dojrzewać. Początkowo był to ekspresjonizm abstrakcyjny i multimedialny, później artystka zdecydowała się na styl graficzny, ozdobny i folkowy, bezwstydnie celebrujący kobiecą seksualność, czy, jak definiuje to sama Iannone, „ekstatyczną jedność z kochankiem”. Jej prace poruszają także problematykę homoseksualną i autoerotyczną. Dla Iannone bezpośrednie wizualizowanie własnych fantazji erotycznych to próba wyzwolenia się z ograniczeń fallocentrycznej kultury, stąd też znakiem szczególnym jej twórczości jest graficzne przedstawienie żeńskich i męskich narządów płciowych każdej wielkości i w każdej możliwej konfiguracji. Niczym wprawny anatomopatolog nie wstydzi się ich dotykać i badać, by móc zarejestrować swoje obserwacje na barwnych, niezwykle żywiołowych obrazach.

Ilustracja 2 My Caravan

I to przede wszystkim malarskie realizacje zapełniają berlińską ekspozycję artystki. Iannone swoją rozerotyzowaną sztuką stara się wpływać na podświadome, męskie urojenia związane z waginą, która w wielu kulturach stała się symbolem rozkładu, gnicia i śmierci. Porównywana była nawet do grobu. Podobnie działo się przypadku krwi menstruacyjnej, która najczęściej utożsamiana była z nieczystością i śmiercionośną trucizną. Dla artystki tymczasem żeński narząd płciowy staje się bramą nieustającej rozkoszy i życia. Stąd też najlepszymi do malowania genitaliami według Iannone, stały się te nabrzmiałe, oczekujące na nadchodzącą przyjemność [3]. Wargi sromowe na jej obrazach są wyjątkowo uwypuklone, jak każdy fragment moszny lub tkanki jamistej mężczyzny. Wizerunki waginy dalekie są jednak od skojarzeń z vagina dentata, czyli symbolicznym wyobrażeniem otworu z zębami czyhającego na przedstawiciela płci męskiej. Wręcz przeciwnie – artystka maluje ciała oddające się tantrycznemu seksowi, w którym partnerzy zaznają intensywnej, rozpustnej przyjemności.

Co istotne, w twórczości Iannone to kobieta odgrywa dominującą rolę – doskonale widać to na obrazie „Suck My Breasts, I Am Your Most Beautiful Mother” (1970/71), gdzie naga kobieta karmi mężczyznę własną piersią, oplatając go nogami, a głowę i penisa kochanka otaczają barwne aureole. W pracach artystki mężczyzna traci, w sensie symbolicznym, na wykreowanej przez kulturę męskości, stając się bezbronną zabawką w rękach silnej, niezależnej kobiety, od której tak naprawdę przecież pochodzi. Choć z drugiej strony obraz ten staje się nawiązaniem do freudowskiego kompleksu Edypa, wpływającego zasadniczo na kwestię identyfikacji seksualnej.

Autonomia poprzez seks

Sprzeciw Iannone wobec fetyszyzacji męskiego gatunku na pewno nie był tak głośny i brutalny, jak w przypadku Carolee Schneemann, która trwale zmieniła definicję sztuki poprzez wprowadzenie do niej dyskursu na temat płci i ciała. Wystarczy w tym miejscu przypomnieć jej realizację „Fuses” (1965), w której stworzyła kolaż z pociętych i pomalowanych fragmentów nagrania jej aktu seksualnego z partnerem. Niewyraźne kadry i krótkie ujęcia potęgują silny ładunek erotyczny, który miał za zadanie zarówno uobecnić samo zjawisko seksu, jak i oddać jego intymną specyfikę. Schneemann sama stoi za kamerą – to ona, nie mężczyzna, decyduje o tym kiedy przerwać stosunek i podejść do sprzętu, żeby go odpowiednio ustawić.

Jak Schneemann swoim bojowym, artystycznym okrzykiem podważa społeczną przewagę mężczyzn, tak dla Iannonne stają się oni jedynym gwarantem mistycznego zespolenia ciał. To właśnie seksualne zbliżenie, złączenie ze sobą przeciwnych biegunów, jakimi są kobieta i mężczyzna, konstruuje jej wizualny wszechświat, nadaje nowoczesną, osobistą interpretację buddyzmowi tybetańskiemu, indyjskiej tantrze i ekstatycznym chrześcijańskim tradycjom XVII-wiecznego baroku. Kobieta u Iannonne jest samookreślającym się bytem, nie ofiarą męskiej dominacji i seksizmu. Posiada swoje własne, autonomiczne „ja”, manifestuje to uprawiając seks kiedy chce i jak chce. Można to zaobserwować w kolejnych obrazach Iannone prezentowanych na wystawie „The Next Great Moment In History Is Ours” (1970) czy „My Caravan” (1990).

‹Ωfifl

Artystka bez cienia skrępowania snuje ekstatyczną narrację na temat jej własnych, mniej lub bardziej zrealizowanych seksualnych fantazji. I co najciekawsze, dzisiaj obrazy te nie wydają się aż tak kontrowersyjne. Sztuka kobieca zdążyła przyzwyczaić widzów do ekstremalnych doświadczeń zmysłowych, co sprawia, że realizacje Iannone, wchodzące jednak swojego czasu w konflikt z cenzurą, wypadają bardzo subtelnie na tle działań Judy Chicago, odważnie mówiącej o menstruacji czy wspominanej wcześniej Schneemann.

Niemniej jednak nie należy pomniejszać znaczenia prac Iannone, której rola w walce o wyzwolenie seksualne i intelektualne kobiet była ogromna. Choć w ostatnich wywiadach, których udzieliła, artystka wydaje się bardzo rozgoryczona podejściem krytyków i historyków sztuki do swojej twórczości. W filozoficzny sposób opowiada o wzlotach i upadkach swojej kariery, która w rzeczywistości nigdy nie została przerwana, powołując się na brak większego zainteresowania swoimi pracami. Być może ma to związek z powtarzalnością jej realizacji i brakiem elementu zaskoczenia, ponieważ Iannone nieustannie bawi się tymi samymi tematami, czyli seksem i fizycznością.

Ilustracja 4 Brokeback Mountain

Na retrospektywną wystawę artystki składają się także obiekty z cyklu „Movie People” (2009-2010), które przybierają formę odręcznie wykonanych, rysunkowych figurek. Inspiracją do ich powstania stały się filmy, w tym „Tajemnica Brokeback Mountain” (2005) Anga Lee. Iannone prezentuje głównych bohaterów tego obrazu w miłosnym, bezpretensjonalnym uścisku. Aktorów z filmu „Maroko”(1930) Josefa von Sternberga, w którym główne role grali Marlena Dietrich i Gary Cooper, przedstawia zaś w kontekście kobiecej dominacji. To Dietrich stoi na piedestale i buńczucznie spogląda na widza. A Cooper, pomimo swojego niekwestionowanego męskiego uroku, stoi obok i wstydliwie opuszcza wzrok. Obiekty artystki wytworzone częściowo z papieru i tworzywa sztucznego mają w sobie coś z dziewczyńskich wycinanek, wykonywanych podczas zajęć z plastyki. Artystka tym samym mniej lub bardziej świadomie odwołuje się do kulturowych wzorców obecnych w filmach, w których swojego czasu ludzka seksualność, a tym bardziej jej dosłowność, była na cenzurowanym, zwłaszcza w kinie amerykańskim do lat 60. ubiegłego wieku, kiedy to temat seksu był w nich praktycznie nieobecny.

Ciało i zmysły

Główną zaletą twórczości Iannone jest chęć wyrażania swojej seksualności, która nie jest dla artystki tematem tabu. Angielskie określenie carnal knowledge oznacza wiedzę o fizyczności, związaną z wrażeniami czerpanymi między innymi z filmów pornograficznych, a także cielesną świadomość w chwili patrzenia [4]. Jak zauważa Linda Williams w książce „Seks na ekranie”, obrazy ciał dających sobie wzajemnie rozkosz działają zarówno na zmysły widza dopuszczające pewien dystans, takich jak wzrok i słuch, jak i na zmysły wymagające bliskości – dotyk, smak i zapach [5]. Iannone w swojej twórczości przekracza cienką granicę pomiędzy podnieceniem a obscenicznością. I taka jest też jest berlińska wystawa, która angażuje niemal wszystkie zmysły, pozwalając zatracić się we własnym ciele, kneblowanym przez schematy i stereotypy nadal narzucane przez współczesną rzeczywistość.

Ostatnio duże zainteresowanie w internecie wzbudziły feministyczne komiksy Marty Frej, okraszone dosadnymi zdaniami. Na jednym z nich kobiety zwisają swobodnie na drabince oznajmiając światu „Puszczamy się, kiedy chcemy”. Ten manifest idealnie wpisuje się w artystyczną działalność Iannone, której duch seksualnego i intelektualnego wyzwolenia odcisnął swoje piętno na ciele męskiego świata, pozostawiając trudną do zagojenia się bliznę.

Przypisy:

[1] „Frieze Magazine”, https://www.frieze.com/issue/review/dorothy_iannone/
[2] Tamże.
[3] Tamże.
[4] L. Williams, Seks na ekranie, Gdańsk 2013, 90
[5] Tamże.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 270

(10/2014)
11 marca 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj