0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Prześladowane. O reportażu...

Prześladowane. O reportażu „Chłopczyce z Kabulu” Jenny Nordberg

Thomas Orchowski

„Chłopczyce z Kabulu” to niezwykły przewodnik po złożonym i skomplikowanym świecie afgańskich kobiet i fenomenie bacza pusz – przebierania dziewczynek za chłopców po to, by w patriarchalnym społeczeństwie miały szansę na lepsze życie.

chlopczyce_z_kabulu_okladka

Kilka lat temu szwedzka dziennikarka śledcza i korespondentka Jenny Nordberg opublikowała na łamach „The New York Times” artykuł „Afgan Boys Are Prized, So Girls Live the Part”, w którym opisała zjawisko bacza pusz. Polega ono na tym, że dziewczynki przebiera się za chłopców i każe im zachowywać się tak, jakby nimi były. Nikt nie wie, ile jest bacza pusz w Afganistanie, nie ma na ten temat żadnych badań. Lukę tę stara się wypełnić Jenny Nordberg w „Chłopczycach z Kabulu”, reportażu, który jest analitycznym i przekrojowym rozwinięciem artykułu sprzed pół dekady. Wydana ostatnio w Polsce książka Nordberg stanowi świadectwo dramatycznej sytuacji Afganek – mieszkanek kraju, który uznawany jest za jedno z najbardziej niebezpiecznych i najgorszych miejsc do życia dla kobiet.

Wstydliwa płeć

Główną bohaterką „Chłopczyc z Kabulu” jest Azita, była posłanka afgańskiego parlamentu. Reporterka przez dużą część książki zaznajamia czytelnika z jej ciężkim losem. Azita wychowuje czwórkę dzieci, dba o dom i pracuje. Mąż, bezrobotny analfabeta, w niczym jej nie pomaga, za to regularnie zabiera jej połowę wynagrodzenia. Tylko z powodu zarobków żony godzi się w ogóle, by była czynna zawodowo. W skrajnie konserwatywnym społeczeństwie takie zachowanie jest normą, sankcjonuje je religia i obyczaj.

Dla wielu bohaterów książki Nordberg kobiety są tak samo głupie jak zwierzęta. Noks-ul-akl, mawiają. „Głupie od urodzenia”. Mężczyźni są od kobiet mądrzejsi, silniejsi i przynoszą rodzinie chwałę, a co najważniejsze – pracują i dostarczają do domu pieniądze. W Afganistanie mężczyzn traktuje się jak polisę, zabezpieczenie na czas emerytury, kasę oszczędnościową. Kobiety – jak ciężar.

Nic więc dziwnego, że kiedy Afganka urodzi dziewczynkę, markotnieje zamiast się cieszyć. Jeszcze gorzej jest, gdy na świat przyszła kolejna córka. Kobieta wraca na wieś, gdzie szydzą z niej sąsiedzi i krewni. Czasem zostaje pobita, czasem tylko zwyzywana przez członków swojej rodziny. Gardzą nią wszyscy, włącznie z partnerem, który staje się moda puszt – „tym, którego kobieta rodzi same dziewczynki”.

W takiej właśnie sytuacji znalazła się Azita. Jako parlamentarzystka nie mogła sobie pozwolić na to, by być matką samych córek. To obniżało jej prestiż i budziło nieufność wśród potencjalnych wyborców. Byli i tacy, którzy przy każdej sposobności składali Azicie wyrazy współczucia. W końcu dzieci są darem, ale same dziewczynki – przekleństwem. Dlatego Azita pewnego dnia postanowiła odmienić jedno ze swoich dzieci. Nadała córce męskie imię Mehran i zaczęła ubierać ją jak chłopca. Odtąd mogła uchodzić za kobietę szczęśliwą i spełnioną. Miała syna.

Brzemię historii

Nordberg w „Chłopczycach z Kabulu” nie przedstawia biografii afgańskich kobiet jako dziejów pokolenia naznaczonego wojną i rozpadem więzi społecznych. Splata za to traumatyczne świadectwa ze słodko-gorzką opowieścią o dziewczynkach przebranych za chłopców. W ten sposób przedstawia czytelnikowi nie tylko beznadzieję, w której żyją tysiące Afganek, lecz także nadzieję, którą obiecuje bacza pusz. Dla dziewczynek życie w roli chłopców to bowiem szansa na normalne dzieciństwo i jako taką przyszłość – bieganie po ulicach, granie w piłkę, zdobycie wykształcenia, pracy. Wiele kobiet woli pozostać w przebraniu nawet po okresie dojrzewania. Jedna z bohaterek reportażu retorycznie pyta: „Gdybyś mogła w tej chwili wyjść za drzwi jako mężczyzna albo pozostać tu [w domu – przyp. TO] na zawsze jako kobieta, to co byś wybrała?” [1].

Decyzję taką łatwiej podejmować kobietom pamiętającym radziecką interwencję w Afganistanie. W okresie rosyjskiej okupacji w społeczeństwie afgańskim – przynajmniej oficjalnie – wprowadzono równouprawnienie płciowe. W Kabulu jeździły elektryczne trolejbusy prowadzone przez kobiety, a uczennice nosiły na głowach aksamitne kokardki zamiast chust. We wspomnieniach Azity ówczesny Kabul jawi się jako „europejskie miasto”.

Starania o wprowadzenie równouprawnienia po inwazji na Afganistan podjęli również Amerykanie i ich sojusznicy wraz z szeregiem organizacji pozarządowych z całego świata. Paradoksalnie to w czasach okupacji – najpierw rosyjskiej, potem amerykańskiej – kobietom w Afganistanie żyło się najlepiej. Wiele z nich zaczęło studiować i piąć się po szczeblach kariery. Przykładem tego jest Azita, która zdobyła wykształcenie za czasów radzieckiej okupacji, a w politykę zaangażowała się po 2001 r. Na to wszystko nie miałaby szans za rządów talibów.

Gender na rubieżach świata

„Chłopczyce z Kabulu” to jednak nie tylko zbiór dramatycznych świadectw Afganek, lecz także bardzo dobrze udokumentowane studium o afgańskim patriarchacie. Nordberg – nie szczędząc czytelnikowi specjalistycznych pojęć – umiejętnie zestawia historie kobiet funkcjonujących na co dzień w patriarchalnej rzeczywistości z teoriami zachodnich naukowców na temat płci kulturowej i patrylineatu. Zastosowanie języka gender studies wziętego wprost z sal wykładowych uniwersytetu w Sztokholmie wypada w tym kontekście zaskakująco ciekawie.

Szwedzka reporterka sprzeciwia się bezkrytycznemu przenoszeniu przez europejskie i amerykańskie organizacje pozarządowe reguł świata zachodniego do krajów o innej kulturze. Nordberg zakłada, że skoro nie da się działać prorównościowo w europejskim stylu, należy zmienić podejście i uwzględnić afgańskie realia.

Pomyli się jednak ten, kto uzna Nordberg za wojującą feministkę, która za całe zło świata obwinia mężczyzn. Szansę na poprawę losu afgańskich kobiet Nordberg dostrzega w ojcach. To oni jej zdaniem mogą doprowadzić do równouprawnienia płci. Jeśli wpływowi, cieszący się autorytetem ojcowie będą wspierać swoje ambitne córki, które chcą się realizować, wówczas inni rodzice zaczną ich naśladować.

Owocem postulowanej przez Nordberg strategii mogłyby być takie akcje, jak ta zorganizowana w tym roku w Kabulu z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet. Na ulice stolicy Afganistanu wyszli wówczas mężczyźni przebrani w burki. Był to protest przeciwko używaniu przemocy wobec kobiet. Tym samym uczynili krok, by Azita i miliony Afganek nie musiały mówić, że: „My wiemy, jak to jest być mężczyzną. Ale oni o nas nic nie wiedzą” [2].

Przypisy:
[1] J. Nordberg, „Chłopczyce z Kabulu”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015, s. 251.
[2] Tamże, s. 356.

 

Książka:

Jenny Nordberg, „Chłopczyce z Kabulu. Za kulisami buntu obyczajowego w Afganistanie”, przekład z języka angielskiego Justyn Hunia, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 333

(21/2015)
26 maja 2015

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj