0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Za wrotami krakowskich...

Za wrotami krakowskich piekieł

Magdalena M. Baran

Za wrotami krakowskich piekieł

W inny świat wchodzimy bramą kamienicy na Krakowskiej, „Wrotami piekieł (polskich)”. Brak jej pamiętnych inskrypcji o mękach wiekuistych, miłości pierworodnej. Ze ścian wymalowanej kamienicy osypuje się tynk, wyzierają cegły, straszy graffiti, z okna parteru gapi się kocur, a wyniebieszczona niczym szaty odpustowej Maryjki fasada pozwala zaglądać do śpiących mieszkań. Za uchylonymi drzwiami czeka świat wykreowany przez Zbyluta Grzywacza, w pięknie odkrywający czasoodrapania, świat w swej podszewce nie taki znów od dantejskich wizji daleki.

Z okazji 70. rocznicy urodzin i 5. rocznicy śmierci artysty Muzeum Narodowe w Krakowie otworzyło swe podwoje dla obszernej, obejmującej 431 prac, wystawy Zbyluta Grzywacza. Pozwalają one prześledzić jego twórczość – od wczesnych poszukiwań, przez malarskie świadectwa epoki, gabinet artysty geologa, „Opuszczoną”, „Kolejkę” aż po ostatnie erotyki i autoportrety.

Tuż za bramą Kaźmirz – dwie odsłony bezczasowego dzielnicy-miasta. Czarno-białe fotografie starych tablic („Wyrób tałesów”, „Wyszynk rumu”), targów końskich, dzieci ciekawie wyglądających zza płotów, rozkraczonych samochodów, odciętej byczej głowy zestawiono z barwną opowieścią o dzielnicy współczesnej. Jej „nowość” zdaje się pozorna – poza wysypem pubów, marek samochodów, modą, Kaźmirz pozostaje ten sam. Może dlatego wita nas i żegna.

Grzywacz zwykł „rozmawiać z dawnymi mistrzami”. Dialoguje zatem z Caravaggiem, Grünewaldem, Rubensem, Goyą. Efekt owych szeptań stanowi miedzy innymi cykl „Opuszczona” – wielokrotne przetworzenie postaci Magdaleny, „świętej nierządnicy”, kobiety samotnej, której pozostaje puste miejsce, snop światła. Opuszczona upada w świat szarości chodnika, popękania, zapatrzonego w siebie pośpiechu; staje sama pośród wielu, co mijają ją z siatami, teczkami, w rozmazaniu. W dosłowności i realizmie obrazów słychać kroki, czuje się odwracające się oczy. Taki świat? A ona sama – na śmierć, na odejścia nowe, na zagubienie, na rozpacz bezdenną, co ręce ku niebu w wznosi, ciało do krwi szarpać karze, co odejmuje wszystko aż po twarz świadczącą o imieniu. Czepia się więc nóg Tęczy, by na koniec, wpatrzona w pusty błękit, oczy odwrócić od leżącej obok czaszki. Tak był blisko. „Biedy Yorick”. Jednak ta „nieposągowo cierpiąca postać o ukrytej twarzy – jak pisał Jacek Woźniakowski – odarta ze wszystkich wdzięków i wszelkich godności, zachowała to, co ja dźwiga ponad nas i ocala…”.

Kolejna rozmową z mistrzami – „Kolejka (siedem etapów życia kobiety)”, alegoryczny rząd wcieleń, kreślony niczym podręcznikowy rysunek ewolucji człowieka, dążeniu ku ostatniej, danej w bezpośrednim doświadczeniu formie homo sapiens. Podobnie tutaj – od dziewczynki z połyskującym krzyżykiem przez wyzywającooką rozkwitającą kobiecość, ciężarną, matkę uważną, co nowy cykl płaczącą w ramionach rozpoczyna, po dwie odsłony starości, co krzyżem zgiętym krzyżuje. Wiekiem odwrócona od świata, czasu znać nie chce, co na ciele żłobi. Jednak i w tym pochodzie starość ostatnim, co znane, co dane, tu doświadczane. Ku czemu kolejka, swoiste danse macabre, taniec nieuchronności?

Kobiety powracają – „Dwoje” (a osobno), „Oddalona”, w licznych erotykach, człowieczo-manekinowych „Lalkach, „Orantkach”, co między miłością a śmiercią, rozmodlone w brzuchach niosą czaszki; w „9 obrazach”, gdzie nagiej towarzyszą zagarniający jej cielesność purpuraci, sięgający po nią mnisi, wytykający palcem papieże, piętnujące anioły. Kobieta powraca pod krzyżem, a nawet w realistycznym cyklu „Wiosna’82”, który podobnie jak „Mowa marcowa” kneblowanych gaz-maską żywych trupów historii czy pamiętnikarska opowieść „Rekolekcje wiśnickie”, stanowi znaczony bólem i przemijaniem zapis refleksji o sobie i życiu w „tamtej” Polsce.

Osobną owego „o sobie” stanowią autoportrety. Widzenia, które śledzimy od wczesnego zwielokrotnienia siebie, odbicia w kolorze, lustrze realizmu. Ów realizm sypie się jednak w „Grafomanii” czy „Drzewogłowym”, które przetwarzają twarz, odmieniając ją przez surrealistyczne przypadki. Twarz plącze się w świat, zniekształca, zabazgruje, sobie przeczy, ukazuje własne wnętrze w myślach śledzące obnażone splatania ciał. Obok twarz, niczym w liniach mięśni w niej i wokół niej rozplanowanych, twarz jak jabłka pół rozkrojone (zatrute?), i wreszcie twarz, co stała się drzewem wybujałych gałęzi, ciał splecionych w uścisku. I korzeń życia twarzy – oni dwoje poza czas w korzeniu zanurzeni. Autoportrety ostatnie – cztery drobne, niezauważalne niemal szkice – zamykają wystawę. Niewielkie, kreślone w ostatnich miesiącach życia. Oto jestem – zdają się mówić – taki a taki. Od młodości, myśli surrealistycznych przez erotyki, co wokół widzenia, kamieni szukanie. Obraz w pierwszym, oszczędnym zarysie twarzy, co znów przekształci się, w oczy nam wybuchnie zajmując całą kartkę. Druga twarz „wypada na nas”, obrysowuje zmarszczki, bruzdy, przerzedzoną brodę. Trzecia się oddala, upraszcza, linie zwiera, zubaża. Czwarta – kresek kilka, zarysem tylko człowieka, zamazaniem. I w umieraniu jest jeszcze, a już świadectwo, jakby go nie było. „Piękno w obrazie powinno być wynikiem poszukiwania czegoś” – pisał Grzywacz. W krakowskiej wystawie w obrazach, pastelach, szkicach, gwaszach szukając odnajdujemy opowieść o pięknie człowieka – zanurzonego w czasie, w życiu, po trosze zaklętego w kamieniu.

Wystawa:

Zbylut Grzywacz 1939-2004, Muzeum Narodowe w Krakowie, marzec-maj 2009.

* Magdalena M. Baran, doktorantka filozofii,
redaktor kwartalnika „Res Publica Nowa”.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(10/2009)
23 marca 2009

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj