Sylwia Wachowska

5 nocy

Kiedy już wiesz, że przeżyłeś, włącz światło.
Przebudzenie jest progiem. Oszukańczo niezobowiązującym zaproszeniem. Gwałtowną ucieczką od snu i powracającym natrętnie pytaniem. Czy są to przeciwieństwa – miłość i śmierć? Tracąc człowieka umieram z nim? Czy wkraczam w nieodkryty dotąd świat dwoistości. Tu i poza tym, co tu. Uparcie podążam za tym, co w „onym” – odchodzącym, jest mną. A jeśli teraz umieram ja? Czy zrozumiem co musiał odebrać mi ten, który odszedł przede mną. I dlaczego odszedł pierwszy. Beze mnie.

Monolog wyraża myśli i uczucia mówiącego.
Monolog nie potrzebuje partnera.
Monolog określa postać.

– Mój monolog jest w tym filmie moim rozmówcą*.

Jedynym. Ubrana w czarny, zuniformizowany kostium, kurczowo trzymająca się niedużej, zdecydowanej w swoich kanciastych kształtach torebki, obserwuje. Z nadwrażliwością ślepca śledzi dźwięki, zapachy – niechcący zamilknąć – życiodajny ruch. Wypełnia cały kadr. Nawet gdy znika. Jej ciało jest drugim równorzędnym aktorem, kruche i nieludzko silne trwa jak naprężony nieustająco delikatny mięsień. Wewnętrzna mobilizacja ducha, by sprostać wszystkim wokół. A nikt nie jest tu tym za kogo się podaje. Wzajemne poplątanie – aktorzy z bohaterami Iwaszkiewicza, Wajda z Maraiem. I ona jako medium. W centrum. Przyjmuje wszystkich, nasłuchuje. Gdy trzeba staje się Martą, rozczytuje na nowo Tatarak, odnajduje pisarza. Z dziewczęcą kokieterią stwarza postać. Spazmatycznym matczynym dotykiem pochłania młode ciało chłopca.
Na krótką chwilę.
Następuje czas przejścia.
Wyjść z roli, z postaci, z Krystyny Jandy. Schronić się we własnym ciele. Czy jest inne, nieaktorskie ciało? Być swoim prywatnym buntownikiem.
Znowu na chwile.

Bezczelny brak ostentacyjnej dosłowności.
Po co?

By przeżyć 5 wspólnych nocy. Ostatnich. I zapalić światło.

Film:

Tatarak (2009), reżyseria: Andrzej Wajda.

* Marta / Krystyna Janda.
** Sylwia Wachowska,
historyk sztuki, studiuje reżyserię teatralną.