Krzysztof Iszkowski

Miłość w czasach transformacji

Debiutancka powieść Magdaleny Miecznickiej sprawiła poważny zawód krytykom, którzy zawczasu zaliczyli ją do komercyjnej literatury kobiecej z pogranicza pornografii i poradników savoir-vivre’u. W wypadku Piotra Mareckiego* i Dariusza Nowackiego** oczekiwania te były tak silne, że nawet przeczytawszy książkę, nie przestali oceniać jej w kategoriach typowych dla tego właśnie gatunku, zgodnie podnosząc zarzut, że jest w niej za mało seksu (co ciekawe, Nowacki nie wytknął tego „Lali” Jacka Dehnela***).

Krytyka to tyle prostacka, co nieuzasadniona. Seksu – dyskretnie niedopowiedzianego („Na niebie wzeszły gwiazdy, zwłaszcza Wenus. Wasz samochód stał samotnie kilka przecznic od plaży”) – jest dokładnie tyle, ile powinno być, a książka jest dokładnie tym, co zapowiada podtytuł – powieścią współczesną, czyli opisem egzystencjalnych problemów jednostki, a poprzez nie i otaczającego nas świata. Jak każda dobra powieść, może być czytana na wielu poziomach, na każdym z nich mając coś istotnego do powiedzenia.

Z perspektywy socjologa, „Cudowna Kariera Magdy M.” jest długo oczekiwaną kobiecą, a zarazem wschodnioeuropejską, odpowiedzią na wydane dziesięć lat temu „Cząstki elementarne” Michela Houellebecqa. Symetria jest wręcz uderzająca – głównym tematem najbardziej udanej powieści Houellebecqa są konsekwencje, jakie dla mężczyzn niesie dorastanie bez matki, narracja książki Miecznickiej zorganizowana jest wokół sceny – mylnie zinterpretowanej, jak się okaże – zniknięcia ojca. Zarówno dla bohaterów Houellebecqa, jak i dla tytułowej Magdy M. nieobecność rodzica powoduje niezdolność ułożenia sobie życia w zrównoważony sposób. Bruno Clément zatraca się w hedonistycznym seksie. Michel Djerzinski (wybór nazwiska bohatera to znakomity, choć rzadko zauważany żart Houellebecqa) popełnia samobójstwo, dokonawszy uprzednio manipulacji genetycznych, które wnet doprowadzą do końca ludzkości. Magda M. poświęca się tymczasem karierze w międzynarodowej firmie konsultingowej, przyjmując najbardziej beznadziejne – a więc najbardziej ambitne – projekty i celowo narzucając sobie takie tempo pracy, żeby nie mieć czasu na myśli o tym, jak bardzo czuje się samotna.

Drugie podobieństwo między „Cudowną karierą” a „Cząstkami” jest mniej oczywiste. Tło dla opowieści Houellebecqa stanowi rewolucja seksualna, potocznie umiejscawiana w roku 1968, lecz w rzeczywistości rozciągająca się na parę dziesięcioleci. W powieści Miecznickiej analogiczną rolę odgrywa polska transformacja gospodarcza, kojarzona z rokiem 1989, lecz również o wiele dłuższa i stanowiąca tło dla niemal całego życia bohaterki. W latach 80. matka i dziadek Magdy M. handlują kurtkami na bazarze, a w anińskiej willi należącego do partii wujka na deser po niedzielnym obiedzie serwuje się orzeszki ziemne z Peweksu. Dekadę później chłopcy z klasy humanistycznej państwowego liceum spędzają weekendy na Helu za pieniądze ojców zatrudnionych w państwowych firmach. Wreszcie kapitalizm rozkwita na dobre, dzięki czemu Polska staje się częścią globalnego systemu, a bohaterka ląduje na nieco brudnej plaży w Acapulco.

Co ma wolny rynek do wolnej miłości? Dość dużo: w obydwu wypadkach mamy do czynienia z oparciem międzyludzkich relacji na racjonalnych kalkulacjach – dotyczących zysku lub seksualnej przyjemności, a choćby nawet mniej zmysłowego doraźnego szczęścia – dokonywanych przez samotne jednostki, tytułowe u Houellebecqa cząstki elementarne. „Cóż, ja wiem, że nic z tego nie będzie na dłuższą metę. Och, jest dla mnie jasne, że mnie okłamał. A jednak zwyczajnie nadal mam na niego ochotę” – podsumuje swoją pierwszą, oczywiście niezbyt szczęśliwą miłość szesnastoletnia Magda M. W podobny sposób podejmować będzie następne, kluczowe dla kariery i miłości, decyzje życiowe – i mimo iż będą to decyzje trafne, owocujące zamierzonymi skutkami, pozostanie samotna i nieszczęśliwa. Samotność i niespełnienie są, jak dobrze pamiętamy, udziałem także Bruna i Michela. Oni są pierwszym pokoleniem dorosłym po francuskiej rewolucji obyczajowej, Magda M. należy do pierwszego pokolenia wychowanego w postindustrialnym i konsumpcyjnym społeczeństwie III Rzeczpospolitej – choć w obydwu wypadkach zatomizowane wspólnoty stanowią tylko tło dla indywidualnej traumy.

Mimo iż ogólny opis polskiej transformacji przedstawiony przez Miecznicką jest trafny, przebłyskują w nim elementy naiwności typowej dla co bardziej liberalnych zwolenników poronionego pomysłu IV Rzeczpospolitej. Wujek Jacek, „posiadacz wiadomej legitymacji”, który swemu konformizmowi zawdzięczał futro żony, Volkswagena i wakacje w Jugosławii, jest oczywiście postacią negatywną. Jeżeli jednak wspomina się o nim, trzeba wspomnieć także o konformistach i łajdakach robiących karierę – z reguły wcale nie cudowną – w globalnych korporacjach. I o tym, że rozwarstwienie polskiego społeczeństwa jest dziś większe niż w późnej PRL. Weekendy na kempingu „Kaper”, wytykane kolegom z Batorego, to przecież inny poziom uprzywilejowania niż nowojorsko-paryskie życie playboya na rachunek ojca-milionera, jakie wiedzie jeden z bohaterów powieści. Jednak Brazylijczyk Pedro wydaje się być usprawiedliwiony, jak gdyby wyzysk w kapitalizmie był bardziej moralny niż w realnym socjalizmie (tylko ideowy komunista mógłby tak naprawdę myśleć, a Miecznicka komunistką nie jest). W konsekwencji, obraz globalnego (turbo-) kapitalizmu przezierający – dość rzadko, bo powieść jest przede wszystkim o ucieczce od miłości – z „Cudownej kariery” jest dość wyidealizowany. Magdy M. – inteligentne młode kobiety, które poświęcają swoje życie karierze i zyskują za to zasłużoną zapłatę – istnieją oczywiście naprawdę. Błędem jest jednak wiara, że wszyscy są tacy, jak one.

Książka:

Magdalena Miecznicka, Cudowna kariera Magdy M., Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009.

* http://www.youtube.com/watch?v=TxiprV9CcW8
** http://wyborcza.pl/1,75475,6675026,Narodziny_bajarki.html
*** http://www.literackie.pl/recenzje.asp?idautora=11&idtekstu=1003&lang=PL

**** Krzysztof Iszkowski, doktor socjologii, członek zespołu „Krytyki Politycznej”.