0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > BARAN: Budząc zmarłych....

BARAN: Budząc zmarłych. „Wrogowie publiczni” M. Manna (1)

Magdalena M. Baran

Budząc zmarłych

Nie szukaj drogi, znajdziesz ja w sercu
Smutna jest knajpa byłych morderców…

Pięć kul utkwiło w zaskoczonym ciele. Dzieci nocy latały wówczas nisko, celuloidowe słowa wieściły nieuchronność odejścia. Przepowiadacze śmierci. Umrzeć, jak się żyło, szybko – rzucił z ekranu Clark Gable. Chwil kilka i… Pośmiertne zdziwienie, że to już, że to tak, że bez kolejnej brawurowej ucieczki, ciętej riposty, bajeczki dla prasy, drwiny w głosie dzwoneczków. Piosenka dla Billie, bo przecież „mordercy mają serca gołębie”. „Żegnaj czarna ptaszyno”. Nie na chwil kilka, nazwij je sobie wiecznością. A później błyski, zdjęcia zaskoczonego na pierwszą stronę, nieprzebrany tłum tych, co przyklaskiwali gangsterowi w dobie szalejącego kryzysu, z wdziękiem rabującemu bezczelnie rozbuchane banki. „On tak ładnie kradnie…”. Ciało leżało na chodniku Lincoln… przez kilka godzin, Anna odeszła w morze rozemocjonowanej gawiedzi. Ta zaś pochylała się, maczając chusteczki we krwi ukochanego straceńca. Ot tak, na wieczną pamiątkę po wrogu publicznym numer jeden.

Straceńców knajpa, szajka rozbita, a wszyscy poszukiwani byli martwi lub… martwi. Kino stojące wysmakowaną ascezą, która nie znosi przypadków. Wszystko tu szyte na historyczną miarę – kostium, ulica, muzyki takty doskonałe, twarz przemykająca, ogień broni, kula, co „srebrną żmiją wyskoczy”. Raz jeszcze wskrzeszone kino gangsterskie nie bawi irytującą postacią Ala Capone, przekrętami „Żądła”, nie irytuje genialnością służb. Powstaje nieśmiertelny klasyk. Raz jeszcze o chłopcu, co nim osiągnął wiek męski, kradł węgiel z transportów. Ruch kamery, dźwięk bliższy i dalszy, głośny od wystrzałów, w ściganych słowach ginie niemal. Jakbyśmy być właśnie mieli tam, obok, w rytmie opowieści. Wiedzeni muzyką wchodzimy na drogę, której bohater na każdym niemal rozdrożu, mimo napomnień, uparcie kieruje swe kroki na drogę niewybraną. Chłód Deppowskiego Dillingera smakuje wybornie – perfekcja głosu, akcent, intonacja, gesty jakby zamknięte w dokładności, drobne sposoby na… Rozkosz wyważonego spokoju, za którym czai się duch charyzmy. Obok posągowy Bale, agent Purvis – opanowanomroźny, kalkulujący, naiwny nieco w swej wierze, że cel wielki uświęca najpodlejsze nawet środki. Tymczasem umierające oczy świdrują go, wbijają swe wołanie mocniej, głębiej, spojrzeniem pieczętują dno jego duszy. Od ich głuchego wołania, zdziwienia odkryciem własnej śmiertelności, nie ma ucieczki w zemstę ścigania ludzkiej zwierzyny, określaną mianem normowanej prawem pracy.

W tle rośnie FBI. Hoover genialnym administratorem, przebiegłym kalkulatorem do zadań specjalnych, co dumnemu narybkowi agencji rozdaje medale. Jest taka scena w „Upadku”… Obok mitu gangsterskiego światka tworzy się legenda metod wielkiej amerykańskiej agencji. I już wiemy skąd „Archiwum X”, sterty „Kości”, regionalnie przetwarzane zagadki „CSI” czy NCIS.

Koroner przyjechał po kilku godzinach. Ciało wystygło, agencja zdążyła już obwieścić światu swe wielkie zwycięstwo. Wszak powiedziane było „martwy”! Kwitnąca naiwnością marzeń o innym danym świcie dziewczyna gangstera słuchała słów, co brzmiały mocniej, ostateczniej, niż jej własny dwuletni wyrok. Śmierć bez odroczenia. Już nie powie „to nie tak dużo”. Bez niego cały świat. Końcowe napisy głoszą, iż do śmierci żyła, na duchy obietnic przyszłości w Rio, na Kubie, albo i dalej, czekała w Wisconsin. Purvis czekał krócej. Umarł nienaturalnie, wzrokiem tym, spojrzeń pamięcią odchodzących ścigany odebrał sobie życie. Dillinger zaś dostał własną legendę.

Aż by się chciało… „Bye, bye, baby. Remember you…” Na taką opowieść, na nieletnie jej smaki się czeka.

Film:

„Wrogowie publiczni” (Public Enemies), reżyseria Michael Mann, 2009.

* Magdalena M. Baran, doktorantka filozofii, redaktor kwartalnika „Res Publica Nowa”.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(28/2009)
20 lipca 2009

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj