0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > BARAN: Śmierć społecznych...

BARAN: Śmierć społecznych rojeń a przywracanie mitów. „Czarna msza” Johna Graya

Magdalena M. Baran

Śmierć społecznych rojeń a przywracanie mitów

Oscar Wilde pisał niegdyś, iż „na mapę świata, niezawierającą Utopii, nie warto patrzeć, gdyż pomija ona kraj, do którego Ludzkość ciągle dąży. Postęp – to urzeczywistnienie Utopii”. Echa jego myślenia odnaleźć można w najnowszej, wydanej właśnie w Polsce, książce Johna Graya „Czarna msza”. Śledząc dzieje tej idei na płaszczyźnie różnych ideologii i systemów politycznych, a także wskazując jej wpływ na losy świata, angielski politolog i filozof wskazuje na czasy jej świetności, a także na schyłek, uznając, iż na początku XXI wieku utopia jest już martwa. Należy jednak zapytać, czy aby na pewno, czy mimo wszystko w naszych rozważaniach – a także w strategiach politycznych – nieustannie nie odnosimy się do rzeczywistości utkanej z „pobożnych życzeń”, wspartych siłą przekonania w wagę postępu (często w postaci wiary przekłutej w wiedzę), wielkość teorii modernizacji czy świeckie posłannictwo „zbawców świata”. Czy utopia, w jaką wierzył Wilde, rzeczywiście została wymazana? Gray powie wprawdzie, że bywa wskrzeszana. Wydaje się jednak, iż siła jej oddziaływania jest już inna, zakotwiczona w odmiennych, często bardziej pierwotnych wierzeniach, przekonaniach czy mitach.

Nader interesujący jest sposób, w jaki Gray prześledza dzieje szeroko rozumianej utopii. Podążając tropem ruchów millenarystycznych i dziedzictwa myśli oświeceniowej, przygląda się ideologiom terroru – w szczególności bolszewizmowi i faszyzmowi – by po chwili postawić swego czytelnika wobec pytań o korzenie i „funkcjonowanie” neoliberalizmu i neokonserwatyzmu. We nich wszystkich dostrzega jednak pewne ufundowanie na dziedzictwie myślenia religijnego (powie nawet „chrześcijańskiego”), z którego czerpią język, symbole, a przed wszystkim obietnice nieśmiertelności u boku Boga (oczywiście pod określonymi warunkami), a także wizję Apokalipsy, po której nastać ma nowa ziemia. Tej jednak – w myśl większości utopijnych ideologii – potrzebny jest „Naród-Odkupiciel”. Gray mocno zaznacza, iż w wielu wypadkach myślenie to, mimo że nasycone wspomnianymi symbolami i określonym językiem, odżegnuje się od ideologii czysto religijnej, zawłaszczając je na potrzeby „myślenia” państwowego. Tu odsłania się dobrze znany w XX wieku, tak potrzebny (a jednocześnie „poprawny politycznie”) sekularyzm. Jeśli dopasujemy do niego, wypływający z dziedzictwa myślenia pozytywistycznego, scjentyzm, otrzymamy wybuchową mieszankę schyłku ubiegłego stulecia, gdzie wiara w znaczenie historii (stanowiąca podstawę tak religijnych, jak i świeckich ruchów millenarystycznych) splata się z ideą postępu.

Jak daleko może posunąć się i co oznaczać może ów mieszany z wiarą postęp, doskonale widać na przykładzie przytoczonej „wojny z terroryzmem” i towarzyszącej jej „demokracji prewencyjnej”, które wspólnie miałyby prowadzić do „nowego pokoju”. Mając w pamięci apokaliptyczną utopię, patrzy na Amerykę pretendującą do roli zbawczego „Imperium”, jedynego, które (we własnym mniemaniu) zdolne jest toczyć swoistą krucjatę przeciw złu, jakie przybywa z Bliskiego Wschodu. Pojawia się – jakże różne od Blairowskiego „osądzą nas Bóg i historia” – przekonanie o walce ze złem „pochodzenia demonicznego”. Oto bowiem Ameryka chce poskromić Szatana. Pojawiają się „zbrojni misjonarze”. Słusznie zauważa jednak Gray, iż na owym Wschodzie (reprezentowanych przez Irak) „zbawcza” demokracja nie jest możliwa chociażby ze względu na całkowity brak zaufania, jaki istnieje między poszczególnymi społecznościami tego kraju, a także na „szalejącą” tam anarchię, gdzie każdy prorok krzyczy o innej misji, roli danej mu przez Boga. W takiej sytuacji projekt demokratyczny, a nawet „religia demokracji”, okazuje się niczym więcej, jak tylko kolejną odsłoną utopii. Nie do przecenienia jest też – jakże niepopularne – wskazanie na przesunięcie akcentów, jakie pokazuje Gray. Oto to, co dziś (w domyśle po 11 września) określamy jako terroryzm, dawniej oznaczało konflikt (wojnę), często mający miejsce w obrębie danej kultury/społeczności. Dopiero globalizacja, a może nawet „utopijna wizja wszechświatowej społeczności wiernych”, nadaje mu nowych odcieni. Co więcej – pisze dalej Gray – terroryzm w dzisiejszym swym znaczeniu („uosabianym” przez al Kaidę) łączy w sobie strategię i apokalipsę. Przy czym myślenie apokaliptyczne obecne było w większości ideologii terroru (od jakobinów, aż po faszyzm), także w ruchach rdzennie amerykańskich (jak Armia Boga) i w wielu innych częściach świata (sekta Aum w Japonii, ale także pominięta przez autora IRA). Gray podkreśla, iż oprócz racjonalnej strategii wszędzie pojawiał się ów – mniej czy bardziej zawoalowany – sekularyzm, element religijny lub apokalipsopodobny.

Jeśli jednak – jak uznaje Gray – utopia (a wraz z nią sekularyzm) umarła, jeśli wyczerpują się możliwe mariaże myślenia utopijnego z odmianami fanatyzmu i nurtami politycznymi, co pozostaje? Wobec istnienia i „działania” mitów, które dzięki splataniu w sobie rzeczywistości sacrum i profanum „mogą w sposób mniej lub bardziej prawdziwy oddać trwałe własności ludzkiego życia”, nieusuwalna okazuje się religia. Obecna w sferze publicznej, ale w sposób wyraźny oddzielona od państwa. Wyraźnie i pod wieloma – bywa że i nierozpoznawalnymi – postaciami obecna na progu naszej nowej historii.

Książka:

John Gray „Czarna msza. Apokaliptyczna religia i śmierć utopii”, przełożyli Karolina Szymaniak i Adam Puchejda, Wydawnictwo Znak, Kraków 2009

* Magdalena M. Baran, doktorantka filozofii, redaktor kwartalnika Res Publica Nowa.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(37/2009)
28 września 2009

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj