0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > BARAN: Mitologia awangardy....

BARAN: Mitologia awangardy. 20 lat kolekcji Starmachów

Magdalena M. Baran

Mitologia awangardy

Pierwszy krok w skupioną ciszę przed skokiem. Przysiadłszy na basenowych słupkach, „Pływaczki” beznamiętnymi oczami wpatrują się w kolejnych wchodzących, wzrok ich zatrzymując na swej prostocie, niemal majestatycznym pięknie, zamkniętym pomiędzy ascetyczną bielą mieszającą się rozgrzaną żółcią ich smukłych, powtarzalnych, przybijających jedno przez drugie ciał. Skupienie, barwy, linie światy rozdzielające zapowiadają podróż ku innemu światu, gdzie już nie portret wyrazisty, nie scenki powtarzane przez wieki historii, ale kolor właśnie, kreska, kształt przetworzony po wielokroć, przemnożenie przez siebie zaskoczeń odmienną snują opowieść o artystycznych duszach.

Poza granicą cielesnego świata inny już Nowosielski – nie postać, a kształt w kolor zaklęty sławiący. „Prorok na skale” jego maleńki, przytłoczony przepaścią, nad którą przyszło mu głosić kazanie do ciszy. Rozogniona aureola żarliwości, ręce patyków wzniesione ku beznamiętnej bieli, szata przykrótka, duszy namiętności. A wszystko to proste, z oddali przywołujące echa pradawnych rysunków naskalnych, co w opowieściach swych prostych przechowały pamięć. Nad całością oko błękitu w kwadrat równiusieńki cięte, jakby ktoś nożyczkami okno boskiej opatrzności wycinał w upartej bieli. Niebieskość, co patrzy. Nieopodal, przywołująca wspomnienia mistrzów kubizmu, „Kompozycja” Sterna, drobiazgi Kantora, zamknięte w świat abstrakcji opowieści Wróblewskiego. Dominacja kolorów, rozwagą stonowanych ścian błękitnych i czerwonych, co w sobie przeglądają, odbijają się. Krokiem są w kolejną odsłonę opowieści.

W tej zaś biel salę zalewająca, światło ostre, wrażenie wzajemnych odpowiedzi i przetworzeń. Rzeźba pod kloszem szklanym, zamknięty tam „Akt” Katarzyny Kobro, co w sąsiednim płótnie, w „Figurach” Marii Jaremy się odbija, niczym w tafli krzywego zwierciadła. Kształty jego zdeformowane, powiększone, wiekiem starsze, a przecież tak powtarzalne, jakby w zamyśle już tworzone wzajem dla siebie, komplementarne. Od nich krok kolejny ku innym odcieniom bieli. W „Między” Stanisława Dróżdża słowem ona znaczona, światłem po oczach bijącym upiorna, w instalacji zamknięta, co każdego wchodzącego umieszcza w słowie, w pół kroku pomiędzy literami, wypowiedzi częściami, dając czas na rozwagę, na liter kolejnych przemyśliwanie, na precyzję przedziwną słowa i myślenia. Tu każda litera znaczy, każda pociąga za sobą nieubłaganą konsekwencję wypowiedzenia, tego, o czym być może winniśmy milczeć.

W czerni już milkną kolejne postacie. Smutne twarze upozowanych lalek Marka Piaseckiego, którym czerń i biel fotografii nadaje nową, mało dziecinna tożsamość. Oczy beznamiętne, nieobecne, smutkiem porzucenia zalane. Bo jakże inaczej, gdy ręce tych, co kochały, skokiem w dorosłość niejednokrotnie przesuwają je na śmietnik swych prywatnych historii. Nieludzkość w twarzach ich człowieczych, niespokojność bez miary. Bo kimże stać się może lalka?

Z morza instalacji, gdzie łodzie, gdzie głos liczby wywołujący nieuporządkowane, gdzie „Labiryntem” spacer dziwny, kolejne się wyłaniają obrazy. W „Rzeźni” Nowosielskiego ręce odrąbane, psów cerkiewnych skowyt, kadzidła dym, które nie wiedzieć co chwali. Woń umierania, nad którym nie lituje się, ofiarowywany wszak bliskim dla bezpieczeństwa, mandylion bez twarzy. Ikona patrzeć na okrucieństwo nieskora, twarz zamazuje, okna swego nie otwiera, nie prowadzi już ku dalszemu światu tajemnicy. Milczy bezimienna. Opodal bieleją kości. Takie same, choć nie te same przecież u Sterna. Tu „Kości psom odebrane”, uporządkowane, ułożone wedle kolejności zakopania, zalane czerwienią farby śmiertelnej. Odebrane, pogrzebane, na nowo ludzką odkopane ręką, gdy psów nie przywiódł do nich zapach zgnilizny. Odnalezione, omiecione precyzją archeologicznego pędzla, z piasku oczyszczone niepotrzebnych wspomnień. Nam rzucone.

Na koniec drobiazg, na pół przedarty karton, z którego lekkością, kpiącej nieco, kreski Kantora spogląda część starej awangardy. Grupa Krakowska – Mróz, Brzozowski, Skarżyński – ręką obcą przyjaciół pozbawieni, okiem rozbawionym rzucają na mnożące się wokół przyjaciół, późnych synów i niemych naśladowców dzieła.

Wystawa:

20 lat kolekcji Starmachów, Muzeum Narodowe w Krakowie, listopad – grudzień 2009 r.

* Magdalena M. Baran, doktorantka filozofii, redaktor kwartalnika „Res Publica Nowa”.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(44/2009)
16 listopada 2009

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj