0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > KUISZ: „Jan Karski”...

KUISZ: „Jan Karski” znad Sekwany. O książce Haenela

Jarosław Kuisz

„Jan Karski” znad Sekwany

1.

Dla polskich czytelników bogate życie Jana Karskiego nie jest tajemnicą. Kurier podziemia, który został schwytany i był torturowany przez gestapo na Słowacji. Odbity ze szpitala, na wysokim szczeblu aktywny w konspiracji – w Biurze Propagandy i Informacji KG AK. Dobrowolnie przekradł się do warszawskiego getta i jednego z obozów, by następnie stać się „człowiekiem, który próbował powstrzymać Holokaust”*. Jako naoczny świadek usiłował powiadomić władze Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych o rozgrywającej się Zagładzie (został przyjęty przez samego Franklina D. Roosvelta). W 1944 roku opublikował opowieść o swoich przeżyciach, która stała się bestsellerem w USA. Z poczuciem zawodu, że jego misja nie pomogła nikomu, stał się milczącym przez dziesięciolecia świadkiem przeszłości…

Oto, gdy w świetle relacji zdajemy sobie sprawę, że Karskiemu pomagał także żarliwy katolicyzm, odnajdujemy strzęp rozmowy z grudnia 1999 roku**. Bohater podziemia w wywiadzie, skierowanym do polskich czytelników, wyznał, że jego stosunek do religii się zmienił. Powiedział szczerze: „Dziś wiele we mnie wyschło, wypaliło się”. Po czym dodał: „Moja wiara też się zracjonalizowała…”.

Tymczasem autor wydanej w tym roku przez „Gallimarda” powieści o Janie Karskim, Yannick Haenel, stwierdza: „Dla mnie Karski to święty”***.

2.

„Jan Karski” to powieść, która bez legendarnego, blisko 8 godzinnego „Shoah” Claude`a Lanzmanna w ogóle by nie powstała. Francuski pisarz śledzi słowami każdy gest Karskiego, zmiany czasu przeszłego na teraźniejszy w jego opowieści, spojrzenia… „W tym filmie jest wielu świadków i jeden posłaniec”, powiedział Haenel w innym wywiadzie****.

Konstrukcja jego książki jest dość prosta. W pierwszej części po prostu obserwujemy Karskiego jako jednego z bohaterów filmu Lanzmanna. W drugiej części Haenel swobodnie zreferował książkę „Tajne państwo” (co zdumiewające, nie unikając przy tym niczym nie uzasadnionych powtórzeń z części pierwszej). W trzeciej części zaś wnikamy w fikcyjne myśli bohatera.

Książka, napisana wedle takiej recepty, odniosła pewien sukces nad Sekwaną. Haenel już otrzymał za nią nagrodę literacką FNAC i nominacje do innych nagród (w tym nagrody Goncourtów). Powieść, co oczywiste, natychmiast została dostrzeżona w Polsce. Uznanie dla książki o Janie Karskim, będącej też, siłą rzeczy, opowieścią o polskich wyborach i ofiarach w czasie II wojny światowej – czytelnikom nad Wisłą może sprawić powierzchowną satysfakcję. Byłoby jednak niezrozumieniem powodów, dla których książka mogła wzbudzić zainteresowanie poza Polską. Nie ma mowy jedynie o – jak to określił Timothy Snyder – „przywracaniu historycznej równowagi” w patrzeniu na przeszłość Europy Wschodniej i Zachodniej. To dzieje się, lecz niejako „przy okazji”.

Oto dla Haenela z jednej strony najważniejsze pozostaje, aspirujące do uniwersalności, słowo: „posłaniec”. Jednak z drugiej strony także – nie wypowiedziane wprost – pragnienie „sprawiedliwości dziejowej” po doświadczeniach XX wieku. W tym miejscu drogi Haenela i Karskiego zapewne się rozchodzą.

3.

W całej opowieści najważniejsza jest wiadomość o Zagładzie, którą Karski chce dostarczyć aliantom. Kulisy jej przekazywania dobrze znamy z dwóch rozdziałów książki „Tajne państwo” („Getto” i „Ostatni etap”). Dwóch Żydów wprowadziło Karskiego do warszawskiego getta. Następnie bohater wkrada się do obozu w Izbicy. Opuszcza okupowane ziemie polskie i bierze na siebie ciężar apelowania do – jak to określa – „sumienia świata”, by zatrzymać Holokaust.

Francuski pisarz skomponował zatem po latach uniwersalną opowieść o posłańcu, który został zignorowany przez Aliantów, a po wojnie wybrał milczenie. „Niewyobrażalna dla świata” zbrodnia się już dokonała, ale – w świetle opowieści Haenela – Karski dzięki darowi długiego życia ma świadomość, że wiadomość zostanie przyjęta przez następne pokolenia.

Karski nie jest już posłańcem. Został respektowanym świadkiem, którego koleje życia można zrozumieć. Haenel stara się uczynić opowieść jak najbardziej atrakcyjną i – mówiąc o swojej książce – pozwala sobie na układanie tak osobliwych fraz, jak np.: „Jan Karski nosił w sobie czarną skrzynkę historii XX wieku”. Losy posłańca ukazują tymczasem, jakim zbiorowym złudzeniem (w tym samego Karskiego i Żydów z getta) było i jest – pojęcie „świata” oraz jego „sumienia”.

W tym ujęciu – uznanie po latach – nadaje jednak sens misji Karskiego i poświęceniu. Wiara Haenela w „happy end” wydaje się tak niestosowna, jak obecność obozowych klisz i kiczu w jego opowieści. Dawanie nadziei może być nietaktowne.

4.

Dla polskiego czytelnika najbardziej zaskakujące mogą okazać się fragmenty, które odnajdujemy w trzeciej części książki. Na przykład, jak zauważa Haenel, potępianie obojętności Polaków wobec Żydów w istocie oznacza usprawiedliwienie bierności aliantów, którzy przecież otrzymali wiadomość od… Polaka. Pisarz przy okazji – z tradycyjną we Francji retoryczną namiętnością – uderza w Stany Zjednoczone. Zwykle doraźna publicystyka osłabia siłę powieści. Reguła ta sprawdza się i tym razem.

W osłupienie wprawia wreszcie figura Polaka jako metafory. Kogoś osobnego; kto, niezależnie od kraju, w którym się znajduje, kto zawsze jest w mniejszości; osoby osamotnionej, lecz gotowej walczyć w słusznej sprawie przeciwko wszystkim przejawom Zła… Takie „narodowościowe” metafory budzą niepokój. Nie tylko dlatego, że w zasadzie nie wiadomo, co miałoby z nich wynikać (każda mniejszość w innej zbiorowości jest… mniejszością). O wiele bardziej zdumiewające jest to, że indywidualizm, który uosabia Karski i który może być ochroną przed konformizmem oraz różnego rodzaju „ukąszeniami”, zostaje przez francuskiego pisarza tym samym zasłonięty. Podobnie jak wtedy, gdy Haenel mówi o Karskim: „święty”…

Książka:

* Yannick Haenel, «Jan Karski», « L’Infini/Gallimard », Paryż 2009.

Przypisy:

* Por. tytuł amerykańskiej biografii Karskiego: E. T. Wood, S. M. Jankowski, Karski. How one man tried to stop the Holocaust, New York 1994.
** Za dużo widziałem (wywiad K. Masłonia Janem Karskim), „Rzeczpospolita” (nr 164) z dn. 15-16 lipca 2000 r. Cyt. za: J. Karski, Tajne państwo, Wydawnictwo Rosner i Wspólnicy, Warszawa 2004, wyd. II poszerzone, aneks: poz. 57.
*** Dla mnie Karski to święty, dla świata był nikim (z Y. Haenelem rozmawiał R. Grzela) „Gazeta Wyborcza” z dn. 20 listopada 2009 r.
**** B. Loupias, Stèle pour Jan Karski. Rencontre avec Yannick Haenel, „Le Nouvel Observateur” z dn. 27 sierpnia 2009 r.

* Jarosław Kuisz, redaktor naczelny Kultury Liberalnej

„Kultura Liberalna” nr 47 z dn. 7 grudnia 2009 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 47

(48/2009)
14 grudnia 2009

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj