0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > KOWALCZYK: Sałatka z...

KOWALCZYK: Sałatka z Beckettem. Antoni Libera „Godot i jego cień”

Łukasz Kowalczyk

Sałatka z Beckettem. Antoni Libera „Godot i jego cień”

Myliłby się, kto by sądził, że jest to książka o Samuelu Becketcie. Bynajmniej. Książka zajmuje się wpływem życia i twórczości Samuela Becketta na życie i twórczość Antoniego Libery oraz skutkami tegoż wpływu, w tym – książką „Godot i jego cień”. Błędne koło. Lepiej powiedzieć, że jest to książka o spotkaniach Antoniego Libery z Samuelem Beckettem. Choć to też nie tak. Bardziej już traktuje ona o znajomości Antoniego Libery z twórczością Samuela Becketta. I z przywiązanym do tej swojej twórczości jak pies do budy – Samuelem Beckettem. Nie, nie do końca. Prędzej o ukochaniu przez Antoniego Liberę twórczości Samuela Becketta i kulminacjach tegoż uczucia. Kulminacje te miewały postać olśnień, dzięki którym udało się Antoniemu Liberze wydobyć na światło dzienne zamysł, ukryty, niczym w zgrzebnym worze, w prozie słów Becketta. Bywały też bardziej namacalne: spotkanie z Samuelem Beckettem, względnie uprzejme i szczere zainteresowanie Samuela Becketta osobą Antoniego Libery.

Jak wiemy, Autor oddał Samuelowi Beckettowi w naszym kraju nieocenione zasługi. Nie tylko jako gorący popularyzator i znakomity teoretyk jego twórczości, ale też jako jej świetny tłumacz i inscenizator. Wzrusza więc szczerość, z jaką ten guru beckettologii ujawnia swoje onieśmielenie samym faktem znalezienia się w przytomności swego idola lub opowiada, jak korzystając z nieuwagi obsługi hotelowej, przywłaszczył sobie pudełko po cygaretkach pozostawione przez niego na stoliku kawowym. Na dowód realności zamieszczono w książce czarno-biało fotografię niczego nieświadomego pudełka, z którego Noblista raczył był czynić użytek.

Mimo wzruszenia po przeczytaniu (jednym tchem) tej książki – czułem irytację. Na początku sądziłem, że rozdrażnił mnie egocentryzm wywodu – to, że Beckett jest tu Liberą podszyty w każdym rozdziale. Odrzuciłem szybko tę myśl, zdawszy sobie sprawę, że nie powinienem się irytować na autocentryzm utworu autobiograficznego. Także długie fragmenty, w których Autor oddaje się opisom numerologiczno-semantycznych polowań na Sensy Wewnętrzne zamieszkałe w rzadkiej dżungli Beckettowskiego języka, nie mogły przecież wywołać rozdrażnienia. Często dzieło teoretyka literatury jest doniosłe właśnie z uwagi na oryginalność warsztatu metodologicznego, a jego ujawnienie jest oświecające.

Niemniej książka irytuje. Przyczyną tego jest, jak sądzę, wachlarz rejestrów narracyjnych, który jest w niej równie szeroki, jak niejawny. Antoni Libera umieścił tu siebie w co najmniej pięciu narracjach: autobiograficznej (autor Antoni Libera opowiada o życiu postaci – Antoniego Libery), przewodnikowej (autor Antoni Libera oprowadza nas po życiu i twórczości Becketta), gawędziarsko-mentorskiej (autor Antoni Libera omawia wady i zalety działalności postaci – Antoniego Libery oraz cienie i blaski czasów, w jakich temu żyć przyszło), autorskiej (pokazuje czytelnikowi inne utwory translatorskie Antoniego Libery i to, jak wyglądała praca nad nimi), profesorskiej (daje nam kilka wykładów na temat analizy twórczości samego Becketta). Każdy z wymiarów ma swój nastrój, swoje wątki, swoje punkty zaczepienia. Samemu Beckettowi też nie oszczędza się tu rozszczepienia jaźni. Raz występuje jako przedmiot badań literackich, to znowu jako znajomy w wyjątkowo długim kożuchu, a wreszcie jako substrat twórczości własnej. To wszystko powoduje, że książka jest rozpięta pomiędzy formułą gawędziarskiej autobiografii, reportażu na temat Noblisty, pracy teoretycznoliterackiej i powieści z kluczem.

Przypomina się opowieść Bolesława Prusa o Polaku, który postanowił wynaleźć urządzenie będące jednocześnie fortepianem, flintą i łóżkiem. Ku zadziwieniu ogółu wynalazł. Nie dało się na tym wyspać ani czegokolwiek zagrać, a już na pewno – ustrzelić. Mebel postmodernistyczny. Analogia jest powierzchowna. Książka Antoniego Libery nie pada ofiarą własnego synkretyzmu. Powodem jest język, jakim została napisana – scalający wszystkie płaszczyzny, elegancki, oszczędny, jakim włada mało który współczesny polski pisarz. Dzięki temu jest to wciąż świetna książka. Warta irytacji.

Książka:

Antoni Libera „Godot i jego cień”, SIW Znak, Kraków 2009

* Łukasz Kowalczyk, członek Redakcji „Kultury Liberalnej”, radca prawny.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(50/2009)
28 grudnia 2009

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

NAJPOPULARNIEJSZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj