0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > BIEDRZYCKI: Możemy zostać...

BIEDRZYCKI: Możemy zostać muzykami

Bartosz Biedrzycki

Możemy zostać muzykami

Mawil, a dokładnie Markus Witzel, to niemiecki przedstawiciel grupy, którą wciąż określa się, odrobinę na wyrost, mianem twórców młodego pokolenia. Nie odmawiam wprawdzie młodości trzydziestokilkulatkom, ale nie jest to najnowsza fala niemieckiego komiksu, szczególnie, że to już znane i uznane nazwisko.

Pierwszy raz z twórczością Mawila zetknąłem się podczas łódzkiego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w 2008 roku, dokąd przyjechał na zaproszenie swojego polskiego wydawcy, Kultury Gniewu. Właśnie wtedy wyszedł po polsku jego drugi album. Natomiast ja niedawno nadrobiłem zaległości i przeczytałem, nie wiedzieć czemu przeze mnie zapomniany, poprzedni album tego autora, tak więc jest dobra okazja, by pokrótce opowiedzieć o obydwu realizacjach Witzela.

„BEND”, pierwszy z wydanych albumów, to autobiograficzna opowieść samego Mawila o marzeniu chyba każdego młodego chłopaka z naszego pokolenia – o własnym zespole muzycznym. Jednak w odróżnieniu od większości nastolatków, Witzel przez kilka lat grał z kolegami w kapeli „Zsiadłe Mleko”. W lekkiej, pełnej dowcipu historii autor konfrontuje nas nie tylko z najbardziej fascynującymi aspektami bycia aspirującym rockmanem, ale przede wszystkim z prozą całego przedsięwzięcia. Problemy dotyczą w zasadzie wszystkiego – począwszy od nazwy, przez instrumenty, aż po ogólne umiejętności posługiwania się owymi.

Album wypełniają celne obserwacje i przemycane ukradkiem przez postacie uwagi na temat tego typu amatorskich przedsięwzięć. Mawil nie koloryzuje, ale też nie demonizuje. To dobrze, że zakończył na pewnym etapie zabawę w zespół rockowy i postanowił jednak pójść w stronę sztuki.

Od strony oprawy jest to komiks środka. Chociaż autor porusza się w stylistyce, która może nie należy do moich ulubionych, to jednak ma – jak mawia się w środowisku komiksowym – duży potencjał w łapie. Trochę umowna, ale sugestywna kreska świetnie oddaje oderwaną od teraźniejszości rzeczywistość wspomnień. Flirtując z oprawą między uproszczonym realizmem Andy’ego Watsona, a bardziej cartoonową kreską przypominającą Chappuisa, Niemiec może pochwalić się świetnie opanowanym warsztatem, dobrym wyczuciem i świetną znajomością języka komiksu.

Nic dziwnego, w końcu mamy do czynienia z absolwentem berlińskiej ASP. A jego pracą dyplomową nie było nic innego niż właśnie album komiksowy. I to jest właśnie druga pozycja ze stajni Kultury Gniewu.

„Możemy zostać przyjaciółmi”, bo o tym komiksie mowa, to kolejna biograficzna wycieczka w przeszłość – na ile autobiograficzna, tym razem możemy się tylko domyślać. Oto kilku kumpli siedzi przy piwie i snuje opowieści o niespełnionych miłościach. Z całego galimatiasu historii my dostajemy monologi jednego z nich (w domyśle autora właśnie), opisujące cztery nieszczęśliwe miłosne przygody od lat najmłodszych po dzień dzisiejszy.

Tym, co podoba mi się w tych opowieściach najbardziej, jest ciepły, pełen nostalgii klimat. Nie brak oczywiście miłosnego nieszczęścia, jakim jest nieodwzajemnione uczucie, nie obywa się również bez wyrzucania sobie zmarnowanych szans przy okazji powrotu do krainy lat dawnych, piękniejszej, przefiltrowanej przez czas i pokaźną warstwę zbierającej się na powierzchni duszy zupy chmielowej. I to mi się spodobało. Szczeniackie, niewinne zagrywki, to romantyczne, nieporadne spojrzenie na sprawy damsko-męskie, ciepłe, wprawdzie pełne żalu, ale i czułości wspomnienia.

Mawil pokazuje, że można tworzyć biograficzne, obyczajowe opowieści z lekkością i swadą, bez popadania w klisze i śmieszność. Przypomina w tym trochę Śledzińskiego i jego „Na szybko spisane”, chociaż nasz rodzimy twórca nadaje swoim opowieściom dużo poważniejszy ton.

Warto poznać zarówno „BEND”, jak i „Możemy zostać przyjaciółmi”. To doskonała lektura nie tylko dla zagorzałych fanów komiksu, lecz także dla laików, którzy zastanawiają się od czego zacząć komiksową przygodę?

Od Mawila, moi drodzy, od Mawila. I nadrabiajmy szybko zaległości, bo wiadomo już, że Kultura Gniewu sięgnie po kolejne jego albumy – m.in. „Beach Safari”, w którym występuje Supa Haasi, bodajże najbardziej znana postać stworzona przez niemieckiego twórcę.

Komiksy:

BEND, scenariusz i rysunki: Markus „Mawil” Witzel, przeł. Marcin Chuta, Kultura Gniewu, 2006
Możemy zostać przyjaciółmi, scenariusz i rysunki: Markus „Mawil” Witzel, przeł. Marcin Chuta, Kultura Gniewu, 2008

* Bartosz Biedrzycki, pracownik IT, twórca, wydawca i miłośnik komiksów, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.

Kultura Liberalna” nr 54 (4/2010) z 26 stycznia 2010 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 54

(3/2010)
26 stycznia 2010

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj