Tomasz Sawczuk

„Cwiszn”, czyli o jidysz po polsku

Zbigniew Herbert napisał w eseju „Lekcja łaciny”, że chodził do szkoły w czasach, gdy nie kwestionowało się potrzeby uczenia języków klasycznych, mimo że wyszły one z powszechnego użycia. Wyobraźmy sobie więc, że pięćdziesiąt lat później rodzice wychowywaliby Herberta w języku łacińskim, tak jak Miriam Trinh i Eliezer Niborski wychowują swoje dzieci w jidysz. Czy jednak jidysz to rzeczywiście język martwy i czy warto kwestionować sensowność jego nauczania? Na te i inne pytania starają się odpowiedzieć redaktorki „Cwiszn”, nowego kwartalnika dotyczącego kultury jidysz.

„»Cwiszn« powstało między innymi po to, by choć trochę zmienić stan, w którym znalazła się kultura jidysz w Polsce. Słowo cwiszn oznacza w jidysz »pomiędzy«, dlatego też chcemy umieścić nasze pismo w przestrzeni intermedialnej, rozpiętej między różnymi czasami i kulturami. Chcemy mediować między dawną a współczesną kulturą jidysz, między kulturą przed Zagładą i kulturą po Zagładzie, przed Marcem ’68 i po Marcu, ale także – a może przede wszystkim – między kulturą jidysz a kulturą polską” – pisze we wstępie do nowego kwartalnika Karolina Szymaniak. Jest to cel ambitny i nieprosty, ale autorki kwartalnika podeszły do niego poważnie i profesjonalnie.

Jak wynika z szacunków przedstawionych w piśmie przez Agatę Kondrat, językiem jidysz mówi dziś około 600 tys. osób, natomiast dodatkowo zna go około 1 mln. Używają go na co dzień głównie środowiska ortodoksyjnych Żydów, ale istnieją też grupy świeckie, porozumiewające się w jidysz, z reguły wielojęzyczne. W takiej sytuacji są właśnie wspomniani przeze mnie, mieszkający w Izraelu, Miriam Trinh i Eliezer Niborski. Żyjący w Niemczech prof. Simon Neuberg, z którym wywiad przeprowadziła Agata Kondrat, także wychowuje swoje dzieci w jidysz. Choć problem stanowić może brak materiałów do nauki, brak stałych partnerów do rozmowy w tym języku, a także nieunikniony wpływ na jidysz języka miejscowego, to nie można powiedzieć, że jidysz to język martwy. Tym bardziej, że istnieją prężne grupy literackie, kulturalne, starające się go pielęgnować, jak choćby środowisko „Cwiszn”.

Przed wojną Żydzi stanowili 30 proc. mieszkańców Warszawy. Jak pisze Katarzyna Piotrowska w ciekawym tekście „Projekt Próżna”, ulica Próżna właśnie to jedyna, która ocalała z getta. Z wojny ocalał także zmarły w 2010 r. Awrom Suckewer. Jego poemat „Do Polski”, pełen sentymentalnego przywiązania do Polski i polskiej kultury, a zarazem bólu spowodowanego antysemickimi ekscesami Polaków, stanowi opus magnum numeru. Uzupełnia go szczegółowy komentarz autorstwa Chone Shmeruka. Na stronach pisma zapoznać możemy się także z wierszami Suckewera, uważanego za najważniejszego poetę jidysz XX wieku.

„Po pierwsze, nie wolno lekceważyć dziedzictwa i trzeba je chronić – gdyby go nie było, nie dałoby się w ogóle mówić o kulturze jidysz” – stwierdza w wywiadzie na łamach pisma Gilles Rozier, redaktor naczelny „Gilgulim”, francuskiego pisma poświęconego współczesnej literaturze jidysz.

Kwartalnik o kulturze, która narażona była na wymarcie, nie może się obyć bez tekstów historycznych. Mamy więc wojenne wspomnienia trójki dzieci mieszkających wówczas w placówkach prowadzonych lub współprowadzonych – jak dowiadujemy się ze wstępu – przez Janusza Korczaka. Wspomnienia te opatrzone są także komentarzem Justyny Kowalskiej-Leder. Możemy też zapoznać się ze wspomnieniami z okresu późniejszego: o wydarzeniach Marca 1968 przeczytamy w tekście Leona Rozenbauma „W marcu jak w garncu”. Rozciągniętą w czasie historię ratowania wileńskich żydowskich zasobów archiwalnych opisuje tekst „Okruchy ocalone z płomieni” autorstwa Davida E. Fishmana. Kultura, literatura, język są zresztą nierozerwalnie związane z historią, stąd przenika ona większość artykułów w kwartalniku. Warto przeczytać takie właśnie wielobarwne teksty poświęcone Hamburgowi oraz Melbourne, przedstawiające te miasta jako jedne z centrów kultury jidysz.

W piśmie znajdziemy także próby analizy jidysz jako języka, jak choćby przedruk przedwojennego artykułu Mejlecha Gromba „Reklama uliczna i podwórkowa (z folkloru warszawskiego)”: okrzyki reklamowe w dwóch wersjach językowych, z objaśnieniami podanymi przez redakcję.

Jest również obszerny dział kulturalny. Mamy na przykład tekst Gilada Ophira, dotyczący zeszłorocznej wystawy „Crystal Clear” w Tel Awiwie wraz ze zdjęciami, plakatami, obrazami. Zamieszczono również cykl zdjęć Katarzyny Pałetko, pokazujących wizję teatru tańca Riny Shenfeld. Numer zamyka dyskusja na temat działalności Rafała Betlejewskiego oraz solidny dział zawierający relacje z minionych wydarzeń, a także zapowiedzi nadchodzących imprez kulturalnych i naukowych, o których z pewnością nie słyszy się na co dzień.

„Cwiszn” zajmuje się przedstawianiem i wyjaśnianiem kultury jidysz na serio. Teksty są opatrzone pomocnymi przypisami, do niektórych tłumaczeń poezji załączone są oryginały wierszy. Możemy też zapoznać się ze przedrukami dokumentów, jak choćby korespondencji pomiędzy Czesławem Miłoszem a Awromem Suckewerem. Dobór tekstów literackich, proponowanych przez autorów kwartalnika, jest godny pochwały. Są to teksty ciekawe nie tylko z artystycznego punktu widzenia, ale dodatkowo zapoznające czytelnika z kulturą żydowską, jak i różnorodnymi losami przedwojennych i powojennych Żydów z Europy Środkowo-Wschodniej. Obok tekstów niedawno zmarłych autorów, jak choćby miniaturowych opowiadań Josla Birsztejna, możemy poznać dzieła pisarzy współczesnych, jak w wypadku opowiadania „Dzwonią u Bonifratrów” Michaela Felsenbauma, z którym zamieszczono także krótki wywiad. Każdemu z pisarzy poświęcona jest rozbudowana nota biograficzna.

Jest to pismo kulturalne pełną gębą: sięga do przeszłości kultury w notach i tekstach historycznych, przedstawia najważniejsze i warte uwagi dzieła literatury jidysz, opisuje społeczności posługujące się tą mową, prezentuje bieżące wydawnictwa książkowe w formie obszernego działu z recenzjami oraz notami książkowymi, opisuje i ocenia wydarzenia kulturalne.

Z każdej strony kwartalnika bije czuła fascynacja językiem samym w sobie, jego brzmieniem, ewolucją i elastycznością potrafiącą wydobywać pasjonującą treść. Ta ciekawość odkrywcy poszukującego zaginionego skarbu udziela się czytelnikowi. Docenienia domaga się ilość i wartość pracy wykonanej przy doborze tekstów, a także ich tłumaczeniu.

„Chcemy podjąć próbę przewartościowania utrwalonych poglądów, trybów interpretacji, rewizji utartych przekonań i stereotypów, kulturze zaś przywrócić teksty, które nie zasłużyły na zapomnienie, a także włączać się aktywnie w dyskusje o stanie dzisiejszej kultury. Tak kultury jidysz, jak i kultury polskiej” – pisze Karolina Szymaniak w zakończeniu artykułu wprowadzającego. Czy się to uda – zobaczymy, ale głos „Cwiszn” to niewątpliwie głos wart wysłuchania.

Kwartalnik:

„Cwiszn”, Nr 1-2/2010

* Tomasz Sawczuk, współpracuje z „Kulturą Liberalną”.

„Kultura Liberalna” nr 89 (39/2010) z 21 września 2010 r.