Jakub Kozakoszczak

Przy jedzeniu się rozmawia, na zakupach można milczeć

Kasjerki i kasjerzy w wielkich hipermarketach są różni: jedni są mili, a inni też-mili-tylko-trzeba-to-w-nich-obudzić. Ten jest publicznie miły, wyraźnie miły, tylko coś milczący. Na „Dzień dobry” nie odpowiedział, o kartę oszczędnościową nie zagaił, ale widać, że miły. Może trzeba w nim mówienie obudzić.

Ja: Te kokakole są w tej promocji, tak? Że płaci się mniej.

Popatrzył na mnie przelotnie, nie zdawkowo, zrobił uspakajający gest nad kolą: Absolutnie, absolutnie. Kola, kola.

Ja: Tak, są tańsze?

On: Zapewniam, że policzę je taniej. (gest)

Przekłada nad czytnikiem kurczaka i wędlinę. Mam udawać, że okej, ja też przedkładam milczenie nad gadanie, czy zgłosić pretensję do rozmowy? No ale widać, że miły.

Ja: Gardło boli? – uśmiecham się porozumiewawczo. Nic. Milczenie. No, jak na obłożnie chorego to ma wzorowe podejście do pracy i żelazną asertywność. Nie może mówić, to nie może. Głupi nie jestem, sam się domyślę. Skończył nam się temat do przekładania, czas, żebym poznał sumę. Pokazuje mi palcem na wyświetlaczu. Może jest zagraniczny student i dorabia do czesne na marketingu? Fajny gość. Obcokrajowcom należy się estyma, bo przyjazd do Polski wymaga fantazji lub odwagi.

On: Zechce pan wpisać kod PIN na terminalu? (gest)

Wpisuję z przyjemnością. A może zdobywa sprawność milczka? Cholera, a może ma tam coś upośledzone w krtani czy innym odcinku aparatu mowy? Powątpiewałem w tych całych „pełnosprawnych w pracy”, a tu niemowa obsługuje mnie uprzejmiej niż niejedna złotousta. Chleb nie zmieścił mi się w plecaku.

Ja: Przepraszam, ale muszę jeszcze prosić o siatkę. Nie zmieściło mi się. … Można prosić o siatkę?

On: Czterdzieści groszy. (Pisze długopisem wyciągniętym znikąd).

Franz Kafka też miał bogatą, obrazową gestykulację i skromną, przepraszającą mimikę, jakby się wstydził, że wszystko dodatkowo opisuje rękami.

Ja: O, muszę znowu kartą. Drobnymi mam 36 groszy – pokazuję mu na wyciągniętej dłoni na wypadek, gdyby nie mówił po polsku.

On: Dobrze, niech będzie 36. (gest)

Dopakowuję siatkę chlebem, bananami, cebulami i zarzucam ciężki plecak na plecy. Może chociaż na odchodnym przemówi. Może jeśli ja nic nie powiem, to on powie. Bo widać, że miły.

Ja: Uprzejmie dziękuję, do widzenia. (gest)

On: Dziękuję bardzo. (gest) Miłego dnia i zapraszam ponownie. (gest)

„Pozytywne relacje naszych klientów z obsługującymi ich pracownikami niepełnosprawnymi utwierdzają nas w słuszności obranego kierunku”.

 

* Jakub Kozakoszczak, filolog, filozof, członek Ośrodka Badań Filozoficznych i Polskiego Towarzystwa Semiotycznego.

„Kultura Liberalna” nr 136 (33/2011) z 16 sierpnia 2011 r.