0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > KOZŁOWSKI: Filozofia, głupcze!...

KOZŁOWSKI: Filozofia, głupcze! O „Wymyku” Grega Zglińskiego

Tomasz Kozłowski

Filozofia, głupcze!

Wbrew pozorom „Wymyk” to rzecz nie o uciekaniu od świata i ludzi. Uciec się nie da, ale można spróbować się im wymknąć – nie tyle „od” co „do” siebie. Przypominając jakością produkcji porządny amerykański film, ma przy tym słowiańską wartość dodaną, wzmocnioną przez łódzką szkołę filmową ze słynnym moralnym niepokojem w tle i Kieślowskim na pierwszym planie (Greg Zgliński studiował w Łodzi pod kierunkiem naszego mistrza filmu). W połączeniu ze szwajcarskim dystansem (drugie obywatelstwo Grega) daje to świetny filmowy koktajl – wstrząśnięty, ale nie zmieszany.

Zawrotny pęd PKP 

Uniknięcie zmieszania jest ważne – uzyskanie spójnej całości „Wymyku” przy zachowaniu klarowności szeregu filmowych sensów jest wyczynem godnym podziwu. Mamy tu przecież przenikające się relacje męsko-damskie, braterskie, rodzinne czy gospodarcze. Mamy też efektywność i zarazem banalność młodzieńczego zła, szukanie prywatnej sprawiedliwości, arcyludzką słabość i ludzką twardość, czy koszmarny nacisk sankcji obyczajowej spotęgowany współczesnymi środkami komunikacji. Jeśli chodzi o przyjemność samego oglądania „Wymyku”, zachwycają mini-scenki z maxi-natężeniem, jak chociażby efektowny przejazd tuż przed pędzącym pociągiem (choć jest to pęd PKP, ale tu jest w zupełności wystarczający), thrillerowate zabawy z bronią czy nieuchronność potęgi losu w postaci ogromnej ciężarówki zmierzającej ku ukochanemu samochodowi głównego bohatera. Samochód zresztą – niczym w porządnym amerykańskim filmie – odgrywa tu sporą rolę: przypomina romantyczne początki małżeństwa tegoż bohatera, stanowi o przypadku, rozgrywającym opowiadane w filmie losy. Wreszcie, jako prezent na rocznicę ślubu, niby to przeznaczony dla płci pięknej. wyraziście ukazuje „męską” duszę.

To jednak nie wszystko. Zgliński przede wszystkim stawia widzowi naprawdę wielkie pytanie, w które wstrzeliła się też pełnia aktorskich możliwości Więckiewicza. Pytanie tak wielkie, że zdawałoby się, że obecnie już nie wypada zadawać go w towarzystwie: Jaki jest człowiek? Niby nieustannie zadaje je kino tradycyjnie zwane ambitnym; zwykle jest ono jednak tam unurzane w historii, moralności, czy – ostatnio – płciowości itp., bądź też zostaje ono wpisane w fantazję, baśń. Na tle wszystkich tych godnych szacunku poszukiwań Zglińskiemu udała się sztuka niebagatelna. Postawione przez niego pytanie jest czyste, podobnie jak próba odpowiedzi. Idąc z duchem czasu kryzysu chciałoby się rzec – parafrazując powiedzonko amerykańskich prezydentów– „filozofia, głupcze, filozofia”.

Zgliński: reżyser-filozof 

Zgliński przy tym filozofem akademickim wyraźnie nie jest. I całe szczęście. Reżyser dochodzi do tego, co filozoficzne, przez to, co ekstremalnie życiowe. Ale też dzięki temu przeglądamy się w filozofii najczystszej próby. Sporo znajdziemy tu wpływów Kieślowskiego: w sposobie narracji, prowadzeniu aktorów, nawet zasadniczym klimacie filmu, ale przede wszystkim – w filozofii człowieka. Dobrze oddaje ją zdanie Malraux: „Najstraszniejsze w śmierci jest to, że przemienia ona życie w los”. Człowiek myślący, szukający to człowiek, który próbuje wyrwać się z nacisku tego co materialne, tego, na co nie ma wpływu, tego co losowe właśnie, co przypadkowe. U Malraux, u Kieślowskiego i u Zglińskiego śmierć wyjątkowo brutalnie, ostatecznie i totalnie wbija człowiekowi do głowy, że nadal jesteśmy za słabi, by wysiąść z losowości na przystanku niepodległej świadomości. Z punktu widzenia rozumu i wolnej woli śmierć jest zawsze przypadkowa. Prócz śmierci, kruchość ludzkich wyborów nieustannie uświadamia człowiekowi uzależnienie jego wyborów od faktów, na które nie ma wpływu, łącznie z podświadomością i nieświadomością. Jedyne co możemy robić, to reagowanie post factum, im bardziej świadome i pokorne wobec losu, tym lepiej.

Najbardziej dosadnie opowiada o tym Kieślowski w niezwykle rzadko przypominanym filmie „Przypadek”. Ukazane są w nim dwa losy bohatera – w pierwszym przypadku udaje mu się złapać pociąg, a w drugim – już nie… Podobnie Zgliński poszukuje najbardziej podstawowych prób wymykania się losowi, wymykania się przypadkowi. Dzięki niemu stajemy bowiem u wrót jednego z największych odkryć współczesnej filozofii (nigdy nie dość przypominania, że nie wszystko odkryli Grecy) w przestrzeni między fenomenologią i filozofią egzystencjalizmu. Jest to jednocześnie jednym z największych życiowych pytań. Czy coś z nas zostaje po zdrapaniu wszystkich zagranych ról społecznych, wszystkich małych i większych działań i zaniechań? Czy po rozsunięciu zasłon w postaci zawodu, rodziny, otoczenia nadal jest w nas człowiek ? Czy jesteśmy tylko tacy, jak widzą nas inni, jak sami widzimy siebie przez nasze uczynki. Czy też mamy szansę na czyste człowieczeństwo poza tym wszystkim?

Z dobrymi reżyserami jest często jak z dobrymi pisarzami. Warto żeby przed właściwą twórczością sporo się nabuntowali, żeby też przeszli sporo różnych ścieżek. Stało się to udziałem Grega. Z wielkim pożytkiem dla niego i jego widzów. Taki pożytek jest jednak możliwy tylko wtedy, gdy twórca zachowuje młodzieńcze zwątpienia i pasje. U Grega znajdziemy je w rosnącym zadziwieniu ludźmi i ich obyczajami, w nieustającym pytaniu dlaczego mamy skłonność do marnowania życia, a nawet – w wieloletniej fascynacji grą na gitarze. Sam reżyser gra w zespole, wykonującym ścieżkę dźwiękową filmu (muzykę Jacka Grudnia). Biorąc pod uwagę nie tylko muzyczne wyczyny Zglińskiego, pozostaje tylko poprosić: Zagraj to jeszcze raz, Greg.

Film:

„Wymyk”

reż. Greg Zgliński

Prod. Polska 2011

* Tomasz Kozłowski, doktor nauk prawnych.

„Kultura Liberalna” nr 149 (46/2011) z 15 listopada 2011 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(47/2011)
22 listopada 2011

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj