Jerzy J. Kolarzowski

Samotnik ze Środkowego Zachodu

Poezji Roberta Bly’a nie da się zrozumieć bez miejsc, które go ukształtowały: Minnesoty i Norwegii. To dzięki doświadczeniu surowego pejzażu Ameryki i spotkaniu ze skandynawską mitologią oraz literaturą w wierszach Bly’a pojawia się cnota, o której często zapominamy – heroizm codziennego życia.

Robert Bly współczesnym najlepiej jest znany ze swej mitologiczno-inicjacyjnej książki dla mężczyzn pod tytułem „Żelazny Jan” [1]. Ten światowy bestseller w pewnym stopniu przesłonił Bly’a jako poetę, pisarza i tłumacza. Poza tym w różnych okresach życia Bly bywał wykładowcą akademickim, m.in. w ramach IOWA Writing Creating Courses, animatorem życia literackiego w USA, wydawcą i farmerem. Zasłynął jako zdecydowany pacyfista, gdy honorarium otrzymane wraz z jedną nagród literackich przeznaczył na rzecz walczących o pokój oraz jak najszybsze zakończenie amerykańskiej wojny w Wietnamie.

Drugi w języku polskim wybór wierszy Roberta Bly’a ukazał się w małym i prężnym wydawnictwie ATUT z Wrocławia [2]. Jest to wydanie dwujęzyczne, więc czytelnik nawet słabo obeznany z tym powszechnie używanym językiem może na bieżąco śledzić kunszt pracy pary tłumaczy. A ten jest imponujący. Wiersze przełożone są wiernie i uroczo. Z lekką podmianą słów mamy do czynienia jedynie w wypadku zaimków i niektórych czasowników. W wypadku tych ostatnich podmiana zastępuje angielskie słowo o określonym spektrum znaczeniowym na słowo o zakresie bardziej szczegółowym (np. to eat – jeść, na słowo przeżuwa w odniesieniu do konia). Tłumacze robią to jednak tyko wtedy, gdy wynika to z naturalnej melodyki wiersza – jego toniczności oraz instrumentacji.

Surowy klimat Minnesoty

Zamieszczone w najnowszym wyborze wiersze pochodzą z tomów „Silence in the Snowy Fields” (1962) i „This Tree Will Be Here for a Thousand Years” (1979). Pierwszy z nich to podsumowanie pobytu na farmie w Minnesocie, gdzie Bly przez dwadzieścia pięć lat mieszkał wraz z rodzicami i pierwszą małżonką. Minnesota to jeden z większych amerykańskich stanów, położony na Środkowej Północny, w górnym biegu rzeki Missisipi, o lekko pofałdowanej powierzchni i słabo zaludniony. Od początków kolonizacji jego mieszkańcy zajmowali się rolnictwem – uprawami i hodowlą, przetwórstwem płodów rolnych, a od drugiej połowy XX stulecia także turystyką. Surowy, subkontynentalny klimat tego miejsca, które od kilku pokoleń zamieszkiwała przybyła z Norwegii rodzina Bly’a, ukształtował osobowość poety. W wielu wierszach tego tomu opisuje on jednostkę świadomą siebie, ale uciekającą od jakichkolwiek ludzkich wspólnot w świat niezmąconej ciszy wewnętrznej. Za pomocą poetyki ulotności opiewa cudowność chwili w kontakcie z pięknem przyrody.

Tak jak Robert Frost został piewcą przyrody Nowej Anglii i poetą, który nadał modernistyczny ton poezji północnoamerykańskiej, tak Bly stał się piewcą przyrody Środkowego Zachodu. Opisał Minnesotę jako uroczą cząstkę ziemskiego kosmosu, rzeczywistość prostą i subiektywnie emocjonalną. Dla niego samego jest to region znajomy, który odnalazł w miejscu zamieszkania, w pobliżu domostwa, tuż za progiem.

Poezja Bly’a to zatem twórczość, w której wyraża się wdzięczność otaczającemu światu za jego istnienie, przyjemna w swym obrazowaniu i konfrontacji jednostki z wymiarem egzystencjalnym, zakreślonym początkiem i końcem ludzkiego życia. Ten szczególny sposób pisania, przypominający rosyjskich imażynistów, a w sensie formalnym polegający na używaniu w większości wierszy formy pojemnej, nie zanadto sformalizowanej, pół poezji, pół poetyckiej prozy, pozwolił wielu dostrzec w Bly’u mistrza i wzór do naśladowania.

Rytuały współczesnego Wikinga

Jednak prawdziwy ton tej poezji można zrozumieć tylko w świetle pełnej biografii i dalszych poszukiwań autora, który postrzegał własne życie jako wykuwanie osobistego mitu. W czasie kilkuletniej podróży do Norwegii, w związku z otrzymanym stypendium Fundacji Fullbrighta, Bly zapoznał się nie tylko z krajem i z rodziną swoich przodków o norweskim nazwisku Bleie, ale także z literaturą i mitologią Wikingów. Wówczas także zetknął się z poezją wielu współczesnych mu twórców szwedzkich, hiszpańskich i iberoamerykańskich, o których istnieniu w Stanach Zjednoczonych nie miał szans usłyszeć. Bly odkrył, że wśród Skandynawów literatura światowa była częściej obecna, a przez to i czytana, niż wśród zapatrzonych wyłącznie w piśmiennictwo anglojęzyczne amerykańskich pisarzy. Zafascynował go austriacki poeta Georg Trakl i prozaik Knut Hamsun. Poznał i kilkakrotnie podejmował się przekładów poezji hiszpańskojęzycznej (m.in. wierszy Juana Ramóna Jimeneza, Federico Garcíi Lorki, Antonio Machado, Pablo Nerudy, Césara Vallejo) oraz szwedzkiej (utworów Harry’ego Martinsona, Gunnara Ekelöfa, Tomasa Tranströmera). Z pochodzącym z Indii teściem swojej drugiej małżonki Sunil Duttą przekładał również poetów hinduskich.

Przede wszystkim jednak Bly szukał bodźców, które są w stanie uczynić jednostkę zahartowaną i silną. Często nasz dzień powszedni, zajęcia zawodowe, kontakty z najbliższymi wymagają od nas dojrzałości i heroizmu. Zbanalizowanie ludzkiego życia, przyziemność zredukowana do czystej biologiczności powoduje w każdym człowieku wszechobejmujące poczucie pustki. Zdaniem Bly’a do tego stanu rzeczy przyczyniło się zarzucenie wielu rytuałów charakterystycznych dla dawnych wieków, obecnych w momentach przejścia, na przykład z dzieciństwa w dojrzałość czy z dojrzałości w wiek stateczny. Stąd też każdy wiersz Roberta Bly’a może być czytany jako opis pojedynczego kroku na drodze od dziecka do młodzieńca, od młodzieńca do dojrzałego człowieka i wreszcie ku spełnionej starości.

Miejsce dla hierofanta

Co według poety należy robić w sytuacji, gdy współczesna jednostka nie wie, gdzie odnaleźć wewnętrzny spokój i w jaki sposób odzyskać utraconą tożsamość? Powinniśmy ćwiczyć wytrwałość, doskonalić heroizm codziennego życia, wzbogacony o otwartość na mistyczny wymiar świata – odpowiada Bly. Wszystko to, czego naprawdę potrzebujemy, znajdziemy na poziomie swego ciała, w otoczeniu, które wybraliśmy do zamieszkania, i w oglądzie zjawisk z perspektywy ziemskiego uniwersum. Wspólnoty ludzkie utraciły umiejętność obdarowywania uczestniczących w nich jednostek rolą hierofanta. Jego zadanie winno polegać na nauczaniu innych umiejętności dzielenia świata na ziemską rzeczywistość i na to, co pozazmysłowe, mistyczne, wyjątkowe, a dzięki temu pomocne w okiełznywaniu twardości życia. Pierwiastek tej wyjątkowości – zdaje się mówić Bly – każdy musi odkrywać we własnym wnętrzu, w osobistym darze obserwacji, w sztuce tworzonej przez innych i przez nas samych.

Przypisy:

[1] Robert Bly, „Żelazny Jan. Rzecz o mężczyznach”, przeł. J. Tittenbrun, Rebis, Poznań 1993 (wyd. II: Zysk i s-ka, Poznań 2004).

[2] Pierwszy wybór wierszy Bly’a wydała, z intrygującym wstępem i w swoim przekładzie, Julia Hartwig w serii małych przekładów poetyckich Państwowego Instytutu Wydawniczego (por. Robert Bly, „Jadąc przez Ohio”, PIW, Warszawa 1985).

Książka:

Robert Bly, „Wiersze”, wybrali, przełożyli i wstępem opatrzyli Tadeusz Rybowski i Zofia Prele, Atut, Wrocław 2010 (dystrybucja 2011).

* Jerzy J. Kolarzowski, doktor nauk prawnych, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.

„Kultura Liberalna” nr 170 (15/2012) z 10 kwietnia 2012 r.