Krzysztof Ryszard Wojciechowski
Alternatywne światy. O antologii komisowej Bartka Biedrzyckiego
Zombie zwany współczesnym polskim komiksem jest obecnie na takim etapie rozpadu, że mógłby już paść i nikt oprócz garstki pasjonatów (dosłownie – bo nawet interesujące pozycje młodych autorów trudno dziś sprzedać w stu egzemplarzach) by po nim nie płakał. Prócz kilku wyjątków polscy twórcy, z racji czysto hobbystycznej specyfiki naszej sceny, raczej nie mają sposobności tworzenia długich, rozbudowanych fabularnie historii: rysowanie komiksu pochłania bardzo dużo czasu, za który nikt autorom nie zapłaci. W tych warunkach dwu-, trzyplanszowe „szorty” i kilkunasto- lub, rzadziej, kilkudziesięciostronicowe komiksy są najczęściej spotykanym formatem. Zbiorem takich prac, powiązanych osobą scenarzysty Bartka Biedrzyckiego, jest antologia komiksowa „Gniazdo światów”.
Jak to bywa w wypadku tego typu zbiorów, plejada rysowników, z którymi przyszło pracować scenarzyście, prezentuje zróżnicowany poziom. Od światowej jakości (Adler) po stosunkowo młodych twórców, w kresce których widać jeszcze jakąś nieporadność i czuć, że borykają się ze swoim warsztatem jak pirat ze szkorbutem. Wachlarz stylów, jakimi posłużyli się artyści, jest ogromny: rysunek realistyczny, cartoon czy quasi-noirowe grafiki naśladujące estetykę Millerowskiego „Sin City”. Oprócz bodaj dwóch przypadków są to jednak rysownicy w miarę sprawnie operujący językiem medium i jestem pewien, że zarówno scenarzysta, jak i graficy nauczyli się czegoś podczas realizacji wspólnych projektów. Nie sposób zresztą oprzeć się wrażeniu, że właśnie taki cel przyświecał tworzeniu tych komiksów.
Być może z uwagi na to, że komiksy te stanowią wyłącznie krótkie formy, właściwie brak tu przekonująco napisanych postaci. Niewątpliwym talentem Biedrzyckiego jest natomiast umiejętność kreowania sugestywnego tła. Pisząc swoje opowieści, na kilku kartkach tworzy światy, w które wchodzimy i wierzymy w nie od razu. Z racji tego, że autor chętnie porusza się w kręgu szeroko rozumianej fantastyki, czasem nie są to wcale tak oczywiste realia. Największą bolączką albumu wydaje mi się zlekceważenie i niewykorzystanie potencjału kilku historii. Na przykład w najlepiej napisanym z całego tomu „szorcie” o stepującym kocie-zabójcy grasującym w metropolii przywodzącej na myśl „Sin City” było mi ewidentnie żal, że autor je porzucał i nie rozbudowywał tej fabuły, uniwersum ani intrygującej postaci.
Możliwe, że ambicje Biedrzyckiego sięgają tylko bycia sprawnym rzemieślnikiem, ale niestety we współczesnym komiksie jest obecnie coraz mniej miejsca dla takich ludzi. Dziś jednym ze skuteczniejszych sposobów na zainteresowanie czytelnika jest komiks stricte autorski – nierzadko bardzo osobisty i biograficzny, ale to niekoniecznie droga, którą powinien podążyć akurat ten autor. Wydaje mi się, że kluczem do artystycznego rozwoju Biedrzyckiego może być teraz tylko podjęcie wyzwania i zajęcie się dłuższym komiksem lub serią. Dobrze by było, gdyby skłaniał się ku temu, co najbardziej mu wychodzi i spróbował opowiedzieć coś ciekawego o naszej rzeczywistości za pomocą metafor, szukając analogii w alternatywnych światach. Do tej pory schemat ten traktował pretekstowo jako krzywe zwierciadło i tło swoich historii, a mnie wydaje się, że ten element może stać się sposobem na znalezienie własnego, niepowtarzalnego stylu narracyjnego.
„Gniazdo Światów”
Scenariusz: Bartek Biedrzycki
Rysunki: Łukasz Okólski, Ewa Jędrzejczak, Rat, Sara Sapkowska, au, Ewa Jędrzejczak, Biram Ba, Lucjan Pakulski, Bartłomiej Kuczyński, Robert Adler
Okładka: Maciej Pałka
Dolna Półka, wrzesień 2012
* Krzysztof Ryszard Wojciechowski, twórca „Rękopisu znalezionego w Arkham”. Publicysta mocno związany z kontrkulturą. Pisze o komiksach, muzyce i filmie. Współpracuje z „Kolorowymi Zeszytami” i magazynem muzycznym „Apostazja”. Publikuje także na łamach „Dwutygodnika” i w transgresyjnym piśmie „Ulvhel”. Z biegiem lat coraz mniej przypomina Jima Morrisona, a coraz bardziej Howarda Phillipsa Lovecrafta. Mieszka w Oleśnicy z dziadkiem i dwoma królikami.
** Tytuł tekstu pochodzi od redakcji.
„Kultura Liberalna” nr 192 (37/2012) z 11 września 2012 r.