Katarzyna Sarek
Milczący noblista
Mo Yan, zwłaszcza w swoich późniejszych książkach, nie cofa się przed pokazywaniem najboleśniejszych aspektów życia w dzisiejszych Chinach – wszechmocy urzędników, wszechobecnej korupcji, bezsiły zwykłego człowieka wobec państwa i odgórnego regulowania nawet najintymniejszych aspektów życia jednostki. Jest to szczególnie widoczne w jego ostatniej książce „Wa” (Żaba) wydanej w 2009 roku, w której przełamuje tabu i głównym tematem opowieści czyni, do tej pory nieobecną w literaturze chińskiej, politykę kontroli urodzin. W przesyconej czarnym humorem „Shengsi pilao” (Zmęczony życiem i śmiercią) narratorem jest zabity w latach 50 ubiegłego wieku właściciel ziemski, który odradza się w ciałach kolejnych zwierząt i obserwuje zmiany zachodzące w rodzinnej wsi aż do lat 90, kiedy „wszyscy stali się po prostu źli”.
Świat Mo Yana zaludniają słabi mężczyźni – nieudacznicy, prostacy, opętani żądzami łajdacy i kobiety-bohaterki, żywe symbole macierzyństwa i poświęcenia. Powieść „Fengru feitun” (Obfite piersi, pełne biodra) to największy hymn kobiecości, jaki stworzyła literatura chińska. „Obfite piersi oraz krągłe kobiece biodra to najpiękniejsza, najbardziej doniosła, najświętsza i najbardziej czysta forma świata fizykalnego” [1] – odpowiedział Mo Yan oburzonym chińskim krytykom, zarzucającym mu odejście od tradycyjnej kultury chińskiej. Symbolem kobiecości uczynił piersi, obiekt uwielbienia i uzależnienia Jintonga, dziewiątego dziecka Shangguan Lu. Jintong, bękart spłodzony przez białego misjonarza, to karykaturalna postać słabeusza skonfrontowana z silnymi postaciami kobiecymi – matką i ośmioma siostrami, które imponują wytrwałością, pracowitością i poświęceniem. Mo Yan kocha i podziwia kobiety, które zawsze są w stanie znieść więcej niż mężczyźni, a macierzyństwo daje im niewyobrażalną siłę przetrwania i wolę walki.
Utwory Mo Yana kipią językiem. Rozpasanie, nadmiar, błazenada, karnawał oszałamiają czytelnika i przenoszą w groteskowy i magiczny świat, w którym realizm co rusz splata się z surrealizmem. Tworzący poza granicami Chin, niechętni mu dysydenci twierdzą, że Mo Yan nie wypowiada się otwarcie na drażliwe tematy, a krytyczny ton jego utworów tłumi surrealistyczna otoczka i groteskowy język. Howard Goldblatt, tłumaczący Mo Yana na angielski, zagadnięty o stosunek noblisty do dysydentów powiedział, że pisarz ich lubi i szanuje, ale nie chce zostać jednym z nich. Zapytany o unikanie trudnych kwestii stwierdził, że pewne problemy są tak trudne i bolesne, że albo twórca je wymazuje i usuwa ze swego świata, albo je przejaskrawia. Według Mo Yana ograniczenia i cenzura korzystnie wpływają na twórczość literacką, a melancholia, jaka pojawia się w jego ostatnich książkach wypływa z dwóch źródeł. Z lęku, jaki w nim budzi postęp i rozwój ekonomiczny Chin ostatnich dekad, który przyniósł takie problemy jak na przykład zniszczenie środowiska naturalnego czy zanik standardów moralnych. A także z banalnego starzenia się i uświadomienia sobie nieodwracalnego upływu czasu.
Podczas wykładu wygłoszonego na Open University of Hong Kong w 2005 roku Mo Yan powiedział, czym dla niego jest literatura: „Mam swoje skrzywienie, uważam mianowicie, że literatura i sztuka nigdy nie powinny być narzędziem pochwały. Powinny obnażać to, co mroczne, pokazywać ciemne strony i niesprawiedliwości społeczeństwa, a także mroczną stronę ludzkiej duszy, złą część człowieczej natury”.
Przypisy:
[1] Lidia Kasarełło, „Chińska kultura symboliczna. Jej współczesne metamorfozy w literaturze, teatrze i malarstwie”, Wydawnictwo Dialog, Warszawa 2011, s.128.
Książki Mo Yana w polskim tłumaczeniu:
Mo Yan, „Kraina Wódki”, przeł. Katarzyna Kulpa, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2006.
Mo Yan, „Obfite piersi, pełne biodra”, przeł. Katarzyna Kulpa, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2007.
* Katarzyna Sarek, doktorantka w Zakładzie Sinologii Uniwersytetu Warszawskiego, tłumaczka, publicystka, współprowadzi blog www.skosnymokiem.wordpress.com.
„Kultura Liberalna” nr 197 (42/2012) z 16 października 2012 r.