0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > PIĄTEK [Stany Zjednoczone]...

PIĄTEK [Stany Zjednoczone] PAWŁOWSKI: Niegodziwie robić rzeczy dobre

Łukasz Pawłowski

Niegodziwie robić rzeczy dobre 

„Mam zamiar wykorzystać wszystkie możliwości, jakie daje mój urząd dla zrealizowania tych propozycji”, powiedział w środę prezydent Barack Obama, przedstawiając pakiet ustaw regulujących dostęp zwykłych obywateli do broni palnej. „Także Kongres musi działać i to działać szybko. Wzywam kongresmanów do jak najszybszego uchwalenia tych, bardzo konkretnych projektów”, mówił Obama.

Wystąpieniu przyglądali się rodzice jednego z uczniów zamordowanych w strzelaninie w szkole podstawowej w Newtown oraz kilkoro dzieci, które wysłały do Białego Domu listy, prosząc Obamę o rozwiązanie problemu broni palnej. Po jego prawej stronie stał, odpowiedzialny za przygotowanie pakietu ustaw, wiceprezydent Joe Biden.

Co zaproponował zespół Bidena? Chodzi m.in. o wprowadzenie zakazu dostępu do pistoletów półautomatycznych, takich jak kałasznikow czy uzi; zakaz dostępu do broni o magazynkach mieszczących więcej niż 10 sztuk naboi; zakaz sprzedaży amunicji zdolnej przebić kamizelkę kuloodporną; wprowadzenie surowszych kar za przemyt broni ze stanów o łagodniejszych przepisach do tych, gdzie są one bardziej restrykcyjne i wreszcie nakaz bezwzględnego sprawdzania, czy kupujący broń nie jest osobą karaną lub leczoną psychiatrycznie.

Czy Kongres posłucha Obamy? Zależy w jakiej sprawie. Na przegłosowanie całego pakietu ustaw nie ma co liczyć. Największe szanse na akceptację ma propozycja sprawdzania każdego nabywcy broni. Ten pomysł popiera według sondaży około 90 proc. ankietowanych Amerykanów i to niezależnie od sympatii politycznych! Mało tego, nawet szeregowi członkowie radykalnego Narodowego Towarzystwa Strzeleckiego – w przeciwieństwie do szefostwa organizacji – nie odbiegają pod tym względem do reszty społeczeństwa.

Znacznie bardziej ponuro malują się losy pozostałych propozycji. Wprowadzeniu zakazu sprzedaży broni półautomatycznej sprzeciwią się nie tylko republikanie, ale prawdopodobnie także część demokratów, w tym Harry Reid, lider Partii Demokratycznej w senacie. Poza tym, nawet gdyby do wprowadzenia zakazu doszło, wiele wątpliwości budzi jego skuteczność. Podobny przepis, przeforsowany przez Billa Clintona w roku 1994, obowiązywał w USA przez kolejną dekadę, ale nie przyniósł oczekiwanych efektów. Dlaczego? Po pierwsze nie obejmował broni kupionej przed jego wprowadzeniem, a zatem wszyscy Amerykanie, którzy 20 lat temu masowo ruszyli po zakupy kałasznikowów, mogli je zachować. Od czasu objęcia urzędu przez Obamę sprzedaż broni również osiąga rekordowe poziomy. Amerykanie zbroją się „na wszelki wypadek”, a to znaczy, że nawet po zaostrzeniu przepisów tysiące sztuk pistoletów półautomatycznych pozostanie w obiegu. Po drugie, wprowadzając zakaz sprzedaży broni półautomatycznej, należy podać jej dokładne parametry techniczne. Kiedy tylko Clinton podpisał nową ustawę, producenci broni natychmiast zmodyfikowali nieco swoje produkty i w ten sposób, mimo że de facto nadal sprzedawali broń półautomatyczną, de iure wszystko było w porządku.

Jeszcze mniejsze szanse na zatwierdzenie przez Kongres mają pozostałe propozycje Białego Domu. Co w takim razie może zrobić Obama? Wyjścia są dwa.

Po pierwsze może wykorzystać swój wciąż ogromny i dodatkowo pomnożony po listopadowej reelekcji kapitał polityczny, odwołując się do społeczeństwa ponad głowami amerykańskich parlamentarzystów. Prezydent wciąż ma do dyspozycji ogromną machinę promocyjną z czasów kampanii, która choć stoi bezczynnie od dwóch miesięcy, nie została jeszcze całkiem rozmontowana. Może również wywoływać do tablicy, przekonywać, a nawet straszyć pojedynczych kongresmanów, ciułając pomału głosy potrzebne do przepchnięcia pakietu ustaw przez amerykański parlament.

Jeśli prezydent uzna tę strategię za nieskuteczną, pozostaje ścieżka druga, czyli zmiana prawa z pominięciem władzy ustawodawczej. Taką możliwość daje Obamie prawo wydawania tzw. rozporządzeń wykonawczych (executive orders). Zgodnie z amerykańską konstytucją mają one pomagać we wprowadzaniu w życie praw uchwalonych przez Kongres, ale ze względu na brak jednoznacznych przepisów były niejednokrotnie nadużywane. Prezydent George Bush raz nakłoniwszy Kongres do poparcia wojny w Iraku, następnie korzystał z rozporządzeń wykonawczych, by zwiększać amerykańskie zaangażowanie militarne, na co już parlamentarzyści zgodzić się nie chcieli.

Każdy z dwóch powyższych sposobów przynosi zatem pytanie: czy Obama ma moralne prawo korzystać z tego rodzaju dwuznacznych i brudnawych sposobów, by forsować słuszne jego zdaniem przepisy? Czy ma prawo nurzać się w szarej strefie między polityczną perswazją a zastraszaniem, między zachęcaniem a przekupywaniem, miedzy wywieraniem presji a szantażowaniem, wreszcie między wykorzystywaniem norm a ich naginaniem? Półtora wieku temu jeden z amerykańskich prezydentów przekroczył wszystkie te granice – nie tylko wydawał nakazy, na które prawo mu nie zezwalało i kupczył urzędami, ale nawet groził przeciwnikom politycznym – a wszystko to, by przeforsować jedną uchwałę.

Tym prezydentem był Abraham Lincoln, a uchwałą 13. poprawka do amerykańskiej konstytucji znosząca niewolnictwo. Historię Lincolna właśnie z tej – całkiem niehollywoodzkiej perspektywy – opowiada najnowszy, znakomity film Stevena Spielberga. Warto oglądać go, mając w pamięci to, co obecnie dzieje się na amerykańskiej scenie politycznej.

* Łukasz Pawłowski, doktorant w Instytucie Socjologii UW, sekretarz redakcji „Kultury Liberalnej”. Pisze o polityce amerykańskiej i brytyjskiej.

„Kultura Liberalna” nr 210 (3/2013) z 15 stycznia 2013 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(2/2013)
15 stycznia 2013

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj