0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > WTOREK [Marionetki, kukiełki...

WTOREK [Marionetki, kukiełki i ludzie] WAKAR: Anty-Fredro

Jacek Wakar

Anty-Fredro

Oglądam rocznie, sezonowo, miesięcznie, tygodniowo tak wiele przedstawień teatralnych, że o tych najsłabszych zazwyczaj chcę jak najszybciej zapomnieć. Lata uodparniają, czasem tylko żałuję, że podczas marnego spektaklu straciłem szansę na obejrzenie fantastycznego meczu takiej, powiedzmy, Ligi Mistrzów. Wychodzę z teatru, sprawdzam wynik, a tam 5:3 i niezwykłe widowisko. Nawet okazjonalny kibic futbolu dostałby białej gorączki.

Pisanie o przedstawieniach fatalnych bywa, przyznam, zajęciem efektownym, ale w gruncie rzeczy jałowym. Co innego literackie miniatury, czy wręcz felietony. Wystarczy wspomnieć Stanisława Barańczaka z jego „Książkami najgorszymi”. Przy opisach PRL-owskich kryminałów niejakiej Anny Kłodzińskiej, wydawanych w słynnej niebieskiej serii „Ewa wzywa 07”, płakałem ze śmiechu. Tyle że Barańczak to Barańczak, a i Kłodzińska celem była wyjątkowym. Dlatego wolę pisać o zjawiskach ważnych i wartościowych, albo przynajmniej atrakcyjnych. Teatr niestety nie zawsze do nich się zalicza.

Zapewne więc nie opisywałbym „Zemsty” w Och-Teatrze, gdy by nie fakt, że w swej kuriozalności zdaje się ona przedstawieniem symptomatycznym. Bo to i klasyka klasyk, i Fredro, którego rok zdaje się teraz obchodzimy, więc czeka nas urodzaj „Zemst”. Najbliższa w Teatrze Polskim w Warszawie już na początku marca. Poza tym Fredro to autor karkołomnie trudny. Zrobić go tak, aby nie wyszedł z tego szkolny teatrzyk lektur, jest zadaniem ponad siły wielu inscenizatorów. Umiał to z wdziękiem i klasą Andrzej Łapicki. Jego „Śluby panieńskie” z Powszechnego, gdy obsadził Beatę Ścibakównę i Justynę Sieńczyłło pamiętam do dziś. Co ciekawe, to właśnie Łapicki pochlebnie mówił o „Magnetyzmie serca” Grzegorza Jarzyny, gdzie – jak pisano po premierze – poczciwy Fredro stracił niewinność. A inni? Przed laty świetne „Damy i huzary” zrobił w Poznaniu Janusz Nyczak, ale już Kazimierz Kutz w Starym Teatrze w Krakowie spektakularnie na tej komedii się przejechał. Fredro to ciężki orzech do zgryzienia, nawet dla bardzo wytrawnych specjalistów.

W Och-Teatrze zobaczyłem prawdopodobnie najgorszą „Zemstę” w swoim życiu, a pewnie i jedno z najbardziej żenujących przedstawień. Rzecz wyreżyserował Waldemar Śmigasiewicz, Cześnika przebierając na biało, a Rejenta na czerwono. Bo flaga biało czerwona, rzecz jasna. Pomiędzy scenę jak o mur graniczny wpakował jakieś gałązki, a między nimi wbił kosę na sztorc. Śmigasiewicz uważa się za znawcę Gombrowicza (przed laty z nienajgorszym skutkiem go reżyserował), więc wtyka tu i ówdzie znaki z jego świata. Do tego kosa z „Wesela” i intertekstualna „Zemsta” gotowa. W dodatku jak gorzko współczesna, bo czerwona i biała, zatem o wojnie polsko-polskiej będzie. No i nie będzie w niej zgody, bo w finale antagoniści czmychną każdy w swoją stronę. Fundamentalne odczytanie.

Nigdy nie ceniłem teatru Waldemara Śmigasiewicza, wydawał mi się zwykle zbiorem myślowych łatwizn i podpórek, tym razem jednak nie wiedziałem, gdzie kierować wzrok. Artur Barciś jako Papkin prujący się w najgorszym stylu prowincjonalnego grania. Knajacka Zofia Zborowska jako Klara, jakże dowcipnie obsadzony Michał Piela (chłop jak dąb) w roli Wacława (tutaj reżyser sobie poszalał), Viola Arlak podobno w partii Podstoliny, za to na pewno z mikroportem przy ustach. Dlaczego ona tak, a inni nie? To wie tylko reżyser Śmigasiewicz.

Patrzy się na to z zażenowaniem oraz poczuciem, że ci, którzy pierwszy oglądają „Zemstę” wezmą samą komedię Fredry za scenicznego potworka. Albo uznają, że jest polem dla kabaretowych gagów. Tak źle, i tak fatalnie. I szybko zaczynamy rozumieć, że bywają takie przedstawienia, których nigdy być nie powinno. Bo wypaczają sens literatury, bo każą z niesmakiem patrzeć na teatr. Szkoda Fredry, bo się biedak nie może bronić i szkoda Wiktora Zborowskiego, bo rolą Rejenta obchodził czterdziestolecie pracy twórczej. Robił, co mógł, ale tym razem mógł niewiele. Szkoda, że jubileuszu nie świętował w „Shitzu” Levina w Ateneum.

Nie mam satysfakcji w pastwieniu się nad tą „Zemstą”. Mówię tylko, jak wiele złego robi sztuce banał i zły smak. Na szczęście przed nami „Zemsty” w całej Polsce (poza Warszawą jeszcze Rzeszów i Płock). Może się pomylę, ale powiem – może być tylko lepiej.

* Jacek Wakar, szef Redakcji Publicystyki Kulturalnej w Polskim Radiu.

„Kultura Liberalna” nr 215 (8/2013) z 19 lutego 2013 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(7/2013)
19 lutego 2013

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

NAJPOPULARNIEJSZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj