Za rok w maju odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Ich wynik, a także proces wyboru nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej przyniosą prawdopodobnie rozczarowanie – pisze Annika Ström Melin, komentatorka szwedzkiego dziennika „Dagens Nyheter”. Na początkowym etapie wyłaniania szefa Komisji pojawia się wiele nazwisk, a wśród nich niewiele kobiecych– zauważa dziennikarka. Najczęściej wymieniani są Martin Schultz, Guy Verhofstadt oraz José Manuel Barroso. Co ciekawe, pojawiają się również pogłoski, jakoby kandydatem Europejskiej Partii Ludowej miał być premier Donald Tusk.

Zdaniem Anniki Melin doświadczenie europejskiej demokracji wymaga głębokich zmian również w trybie powoływania przewodniczącego wspólnotowej władzy wykonawczej. Do tej pory wyboru przewodniczącego Komisji dokonywano za zamkniętymi drzwiami. Szefowie rządów długo się targowali, po czym mianowali kompromisowego kandydata, który okazywał się na ogół bezbarwny. Tak czy owak, dobrze by było skończyć z tajnymi obradami za zamkniętymi drzwiami.

Ufrakcyjnienie europejskich partii, których skrzydła narodowe reprezentują często zasadniczo różne poglądy względem podstawowych problemów, przed którymi stoi Europa – np. kwestii federalizmu – połączone z dyscypliną w głosowaniu nad przewodniczącym Komisji Europejskiej powoduje wyborczą schizofrenię.

Szwedzka komentatorka postuluje zwiększenie liczby kandydatów na szefa KE, umocnienie pozycji Parlamentu oraz wysłuchania publiczne. Większa przejrzystość i demokratyczne procedury zwiększą zaufanie do Wspólnoty. Warto zauważyć ten głos w rozpoczynającej się dyskusji na temat przyszłości wspólnotowych organów przed kolejnymi wyborami.

***

Kiedy rok temu nowy prezydent Francji zapowiadał przeorientowanie europejskiej polityki, wszystko wskazywało na to, że ma wielkie szanse powodzenia. Wielkie zwycięstwo socjalistów nad Sekwaną, niepokoje na południu kontynentu oraz spodziewane fiasko niemieckiej polityki oszczędności podtrzymywały złudzenia François Hollande’a – o czym pisze prawicowy „Le Figaro”. W obszernym komentarzu wytknięto prezydentowi, iż nie tylko sojusz z krajami Południa zawiódł, także stosunki z Berlinem są złe jak nigdy dotąd. Konserwatywny dziennik z żalem stwierdza, że głos Francji coraz mniej się liczy, mimo że ostrzeżenia Paryża przed ryzykiem związanym z nadmiernymi oszczędnościami są coraz częściej brane pod uwagę nawet w Brukseli. „Być może – zauważa gazeta – Hollande mylił się, zbyt wcześnie mając rację”.

***

Prezydent Irlandii Michael Higgins znalazł się w ogniu krytyki z powodu wywiadu, którego udzielił dziennikowi „Financial Times”. Powiedział w nim, że UE jest „hegemoniczna” i stoi w obliczu nie tylko kryzysu gospodarczego, ale też i „moralnego”. Wezwał również Europejski Bank Centralny do zreformowania swojego funkcjonowania, gdyż brak zmian może wywołać niepokoje społeczne i sprawić, że bank utraci prawomocność w oczach obywateli. Prezydent wywołał oburzenie wśród swoich krytyków, którzy twierdzą, że przekroczył konstytucyjne kompetencje, jakie daje mu jego urząd. Zdaniem „The Irish Times” opinia prezydenta to istotny, choć niedecyzyjny głos stymulujący debatę na temat ideowej linii odrodzenia gospodarczego. Liberalny „Financial Times” powrócił z kolei do tematu wywiadu z prezydentem, krytykując jego chęć zaciągania kolejnych pożyczek. Obecna polityka oszczędności – oskarżana przez Higginsa o niemoralność – jest jednak bardziej moralna od kredytowania powiększającego się deficytu, za które odpowiedzialność spadnie na kolejne pokolenia – uważa angielski dziennik.