0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > PINDEL: Po prostu...

PINDEL: Po prostu „Portugalia”. O polskim wydaniu komiksu Cyrila Pedrosy [KOMIKS]

Tomasz Pindel

Po prostu „Portugalia”

Pedrosa Portugalia_okladkaNiestety, ceny albumów komiksowych w Polsce bywają lekko zawrotne. A w każdym razie na tyle wysokie, że nie każda kieszeń jest w stanie je znieść. To logiczna konsekwencja tego, co stało się z rodzimym rynkiem komiksowym: próby rozszerzenia go jakoś spalają wciąż na panewce, a komiksy, kojarzone powszechnie – o, paradoksie! – z kulturą masową, konsumowane są przez niewielkie lobby czytelnicze. Kiedy lata temu pismo „Świat Komiksu”, któremu wydawało się, że jest magazynem dla dzieci, przeprowadziło ankietę, by określić profil odbiorców, okazało się, że statystyczny czytelnik jest dwudziestoparoletnim wykształconym mężczyzną z dużego albo średniego miasta. Dziś ten mężczyzna jest kilkanaście lat starszy i, sądząc po cenach albumów, nieźle sytuowany: stąd duża oferta pięknie wydanych klasyków gatunku i praktyczny brak tanich, masowych edycji czysto rozrywkowych, tudzież po prostu dla dzieci. A to okazyjnego czytelnika komiksów stawia w trudnej sytuacji: jeśli skłonny byłby wysupłać jakieś środki na jeden, powiedzmy, album – to który?

Cały ten przydługi wstęp posłużyć ma zasadniczej tezie tej recenzji, która jest zarazem odpowiedzią na powyższe pytanie. Jeśli na coś warto się szarpnąć, to z całą pewnością na „Portugalię” Cyrila Pedrosy. Więcej nawet: to jest właśnie ten komiks, który z pierwszego półrocza roku 2013 mieć z pewnością należy.

Zacznijmy od strony wizualnej, bo przecież z tą czytelnik styka się najpierw. Kreska Pedrosy jest bardzo charakterystyczna: jest w niej miękkość kojarząca się z komiksem dziecięcym, z filmami rysunkowymi, z francuskim komiksem humorystycznym dla dzieci, co szczególnie widać w przedstawieniu postaci ludzkich. Ale jednocześnie rysownik śmiało skręca w stronę eksperymentu: bawi się kolorystyką (acz nie jest to zabawa dla zabawy – wszystko, co graficzne, służy tu treści), bawi się też samą kreską (kadry często zachowują charakter szkicu). Już pobieżne przekartkowanie tomu pozwala docenić różnorodność rozwiązań plastycznych i tonacji kolorystycznych, i nie chodzi tylko o to, że Francja jest zielonkawa i chłodna, a Portugalia ciepła i żółta – dzieje się tu dużo więcej.

W „Trzech cieniach”, wspaniałym albumie Pedrosy, który polski czytelnik miał już okazję poznać, było niby podobnie: bajkowe wręcz obrazki Pedrosa Portugalia_1chwilami przechodziły w niesamowite wizje, precyzyjna kreska rozmazywała się i przenosiła fabułę w zupełnie inne rejony. Jednak wtedy Pedrosa radził sobie bez kolorów, a i sama historia miała charakter wyraźnie baśniowy, co przekładało się oczywiście na rysunek.

Natomiast historia opowiedziana w „Portugalii” jest najzupełniej realistyczna. Jej bohater, Simon, jest rysownikiem komiksów i ewidentnie przechodzi głęboki kryzys – właściwie na wszystkich poziomach. Nie chce mu się pracować, do swojej twórczości odnosi się z ironicznym dystansem, a do tego sypie się związek z jego życiową partnerką. Nawet nie to, że sypie: to Simon robi, co może, żeby wszystko zepsuć. Mniej więcej w tym samym czasie przychodzi zaproszenie na ślub kuzynki, na południe Francji, i choć Simonowi nie bardzo chce się jechać, to ostatecznie się przełamuje i rusza na spotkanie z niezbyt kochaną, niezbyt wytęsknioną rodziną. Ten epizod – portret rodzinnego światka – stanowi jeden z mocniejszych atutów opowieści, bo daje Pedrosie okazję do wykazania się znakomitym słuchem i okiem w kwestii międzyludzkich relacji, dość – jak to w rodzinach – wieloznacznych, słodkich i gorzkich jednocześnie.

A rodzina Simona pochodzi z Portugalii, jego dziadek wyjechał do Francji za chlebem. Część krewnych została i uległa sfrancuzieniu, część wróciła do kraju. Pod koniec albumu Simon wyjeżdża do Portugalii, wprowadza się do opuszczonego rodzinnego domu i powoli zaczyna wracać do swoich korzeni. Czy też raczej: korzenie wracają do niego.

Pedrosa Portugalia_2Tu pojawia się problem w pisaniu o tym albumie, bo nasuwają się natychmiast określenia w rodzaju „poszukiwanie tożsamości”, „odnajdywanie swojego miejsca na ziemi”, trącące banałem i tysiąc razy zgrane. Tak, to jest opowieść właśnie o tym, tyle że po prostu świetnie zrobiona, bez zadęcia i bez ckliwości. Portugalia wraca do Simona poniekąd przypadkiem, zaczyna wlewać się w jego świat z różnych stron: przez krewnych, przez wspomnienia, przez pejzaże, wreszcie przez język. Na stronach ukazujących pobyt rysownika w kraju tłoczno jest od dymków z portugalskimi frazami, pozostawionymi w wersji oryginalnej oczywiście. Portugalszczyzna jest z początku dla bohatera zupełnie nieprzystępna i niezrozumiała, ale z czasem zaczyna on łapać pewne frazy, oswajać się z nimi, podejmuje nawet próby porozumiewania się w tym języku. Teksty portugalskie współgrają tu z paletą żółci i brązów oraz z doskonale naszkicowanymi obrazkami z Lizbony i mniejszych miasteczek kraju.

Morału nie ma: to nie jest historia z klarownym przesłaniem, tylko zapis pewnego procesu. Pedrosa nie stawia żadnej tezy, nie zabiera głosu. Wydźwięk tej historii najlepiej oddaje chyba portugalskie – a jakże! – słowo saudade, oznaczające silną nostalgię, tęsknotę. Zwykle Portugalczyków za Portugalią, ale po lekturze albumu Pedrosy za Portugalią zatęsknić może każdy.

Komiks:

Cyril Pedrosa „Portugalia”, tłum. Wojciech Birek, timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2013.

* Tomasz Pindel, pracownik Instytutu Książki i b. wykładowca Katedry Ameryki Łacińskiej UJ, tłumacz literatury hiszpańskojęzycznej, ze szczególnym wskazaniem na latynoską. Publicysta, współautor audycji „Piątka z literatury” (RMF Classic) i bloga poczytane.blog.onet.pl, autor jednej powieści i jednej książki literaturoznawczej.

„Kultura Liberalna” nr 234 (27/2013) z 2 lipca 2013 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(27/2013)
2 lipca 2013

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

NAJPOPULARNIEJSZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj