Z podziękowaniami dla Marka i Pete’a
Na Wyspie wszystko inne. Ziemia stoi jakby w miejscu, a przecież wiadomo, że się kręci. Kolej chodzi jak w zegarku, metro bez zarzutu. Ludzie uśmiechnięci, domy stoją jak trzeba, trochę odrapane, trochę nowe, bez pretensji do wielkości, zwykłe. No właśnie, wszystko tu działa, nikt nie wierzga, nikt świata nie przeklina, ludzie grzeczni, normalni. Nuda – ktoś by powiedział – realizm, pragmatyzm, spokój. Bez wybujałych ambicji, bez zarwanych nocy, fish & chips, piwo i piłka. Oczywiście, jest też awangarda, rock, dizajn i sklep Harrodsa, ale to jak piana na powierzchni morza, dodatek, który nie zmienia istoty. Morze pożera to, co pożreć musi, wpływa tam, gdzie może, wysycha, gdy natura nakaże. Bez złudzeń, bez żalu. Natura naturans. Nie to, co my, ludzie z kontynentu, ciągle na haju, ciągle niezadowoleni, ciągle więcej, dalej, wyżej, byle lepiej niż inni, nawet jeśli to nieprawda.
Psychoanalitycy w Anglii mają chyba ciężki żywot. Tu nie ma traumy, nie ma kogo leczyć. A im dalej na wschód, tym gorzej, bo wybili, panie, wybili! Życie jest ciekawsze, ale jakby bardziej skomplikowane. Pełne energii, ale i pełne fikcji. Zawsze ponad stan, choć z błyskiem w oku.
Uczmy się zatem od Anglików. Point de rêveries!